Rozdział 32

650 44 12
                                    

— Co ty robisz w tym telefonie? — zapytał szeptem nieco zdenerwowany Yoongi. 

Leżeli razem na jego łóżku od nieco ponad czterdziestu minut, pogrążeni w kompletnej ciszy. I choć przez chwilę obaj obawiali się, że z czasem przyjemny odpoczynek zmieni się w dość niezręczny moment, pozwolili porwać się błogiemu półmrokowi całkiem sporej sypialni, ignorując początkową niepewność. 

Z każdą kolejną minutą czuli, że słowa stają się coraz bardziej zbędne. Że nie mają sobie nic do powiedzenia, choć jeszcze niedawno chcieli ze szczegółami podzielić się historiami minionego dnia. Jakby ciche oddechy i ciepło drugiego ciała miały w zupełności wystarczyć. Nic więcej, nic mniej.

W pewnym momencie świat zdawał się wręcz gwałtownie zatrzymać. Jakby wskazówki zegara niespodziewanie stanęły w miejscu specjalnie dla nich, dając im tak długo wyczekiwany odpoczynek w swoich ramionach, za którymi niewyobrażalnie tęsknili. Choć mieszkali razem pod jednym dachem, każdego dnia wracali do wspomnień, kiedy ciepło drugiego ciała przyjemnie rozluźniało zmęczone ciało. Myśleli o tym codziennie, nawet nieświadomie, jakby ich spotkanie było jedną z najmniej możliwych rzeczy na świecie.

A jednak cały czar dziwnie magicznego momentu rozpłynął się wraz z dźwiękiem wibracji. To było dla Yoongiego jak nagłe sprowadzenie do rzeczywistości, wyciągnięcie siłą z czegoś, co przez moment był w stanie nazwać nawet rajem, zwłaszcza dla swoich uszu. 

Po całym dniu spędzonym na produkcji muzyki, nie marzył o niczym innym, jak położeniu się w wygodnym łóżku i oddaniu się w ramiona błogiej ciszy, która przyjemnie pieściła jego ciało. A fakt, że w tym wszystkim pojawił się jeszcze wtulony w niego Jimin, wszystko idealnie dopełniał. 

Zerknął na młodszego, który nieco niechętnie sięgnął po swój telefon, by dowiedzieć się, z jakiego powodu przerwano im tak relaksujący moment. Liczył, że Park załatwi to szybko, rzuci urządzenie gdzieś na szafkę i wróci w pełni do jego cichego świata. Miał nadzieję, że nie zajmie to dłużej niż dwóch minut, że po tym będzie mógł pocałować go w czoło, pogładzić leniwie po policzku, uśmiechnąć się błogo i bardziej go w siebie wtulić. Tak bardzo chciał, żeby ten wieczór jak żaden inny należał do nich. Żeby byli tylko oni, jakby cały świat nagle przestał istnieć. 

Jednak to wszystko się dłużyło. Światło rzucane przez dotykowy ekran w dalszym ciągu zaburzało panującą do tej pory estetykę, niszczyło doszczętnie klimat, jaki udało im się stworzyć. I Yoongi nie umiał ukryć swojej złości, choć w ciągu pięciu minut próbował wielokrotnie. 

Osiągnął szczyt swoich możliwości, kiedy zamiast odpowiedzi na swoje pytanie, usłyszał cichy chichot blondyna, który zasłonił sobie jedną dłonią oczy, jakby z niedowierzania. 

— Jimin — powiedział nieco głośniej Yoongi, obserwując swojego partnera. 

Ciemne oczy Parka od razu skierowały się w stronę rapera, wypełnione lekkim zaskoczeniem. Był przekonany, że jego partner zasnął kilka minut wcześniej ze zmęczenia. Miał nawet wrażenie, że słyszał ciche pochrapywanie starszego. A może go obudził? Może Min chciał go upomnieć? Jimin przez chwilę zadawał sobie te pytania, ale jeżeli to byłby problem, to dlaczego miałby patrzeć na niego w taki sposób? 

— Obudziłem cię? — zapytał cicho blondyn, zagryzając dolną wargę. — Przepraszam. 

— Nie spałem — stwierdził starszy, podejrzliwie mrużąc oczy i przejeżdżając żylastą dłonią po plecach swojego partnera. — Pytałem wcześniej, co tam robisz. 

— Odpisywałem jednemu facetowi — odpowiedział zgodnie z prawdą Jimin. 

— Facetowi? 

— Tak. Tam, gdzie się poznaliśmy.

Debiut | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz