Rozdział 4

4.4K 427 94
                                    

Yoongi wyciągnął reklamówkę ze swojego samochodu i bez zbędnego rozmyślania po prostu wszedł do klatki, z której akurat wychodziła jakaś kobieta. W tym wszystkim był tylko jeden problem - gdzie dokładnie mieszka Jimin? 

Nie znał dokładnego numeru, przez co syknął pod nosem. Nie chcąc znów do niego wypisywać, po prostu wysłał wiadomość do jego brata z zapytaniem, czy wie i czy podzieliłby się z nim tą bardzo ważną informacją. 

Na jego szczęście, dostał odpowiedź po kilku minutach.

Z uśmiechem na ustach ruszył pod odpowiednie drzwi i zajrzał pod wycieraczkę, parskając cicho pod nosem. Naprawdę znajdowało się tam małe wgłębienie, w którym leżał klucz. Nie sądził, że jego przyjaciel mógł być aż tak nieostrożny. Przecież wycieraczka mogła w każdej chwili się przesunąć, odsłaniając tę jakże ambitną skrytkę. 

Najciszej jak tylko potrafił wszedł do mieszkania Parka, zamykając drzwi na zamek. Zaczął rozglądać się dookoła, ściągając przy tym buty, by nie nabałaganić. Kto wie, może wokalista niedawno sprzątał? 

Gdy tylko znalazł kuchnie, umieścił w zamrażarce lody cytrynowe, o które prosił go młodszy. Najpewniej nawet o tym nie wiedział, ale skoro o nich wspomniał, to znaczy, że miał na nie ochotę, prawda? 

Odstawił resztę produktów, które kupił, by zrobić młodszemu śniadanie, i ruszył na poszukiwanie sypialni Parka. Nie było to jakimś niewykonalnym zadaniem, bo pomimo stereotypów i pogłosek, jego mieszkanie było naprawdę małe, lecz pięknie urządzone. Salon był połączony wraz z kuchnią, a na środku znajdował się podłużny stół, który jakby oddzielał te dwa "pokoje" od siebie. Zaraz po wyjściu z pomieszczenia znajdował się pokój gościnny, obok niego łazienka, a na samym końcu najpewniej pokój Mochiego. 

Zajrzał do środka i uśmiechnął się, widząc śpiącego Jimina. Zastanawiał się, czy powinien najpierw go obudzić czy raczej zająć się śniadaniem. Po dłuższych namysłach, które odbywały się podczas przyglądania się śpiącemu gospodarzowi, Min ruszył znów w kierunku kuchni. 

Zaczął przyrządzać najzwyklejsze kanapki, które były tak samo kreatywnym pomysłem, jak klucz pod wycieraczką. Podczas nakładania kolejnych warstw na pieczywo, wstawił wodę, by zrobić im po herbacie, którą znalazł w jednej z szafek. 

Skoro Park miał ją w swoim domu, to musiał ją lubić, prawda?

***

Jimin ponownie przewrócił się na drugi bok z cichym mlaśnięciem. Spało mu się naprawdę dobrze, gdy ciepło kołdry opatulało go z każdej strony. W takich chwilach nie chciał w ogóle wystawiać nawet stopy spod pierzyny, jednak mieszkanie samemu było tak wielkim utrudnieniem, że musiał to zrobić. Chociaż wpływały też na to potrzeby fizjologiczne. 

Westchnął cicho i schował twarz pod kołdrę, kompletnie ignorując fakt, że może być już nawet trzynasta. Chciał cieszyć się tym, dopóki może, bo czekały go teraz ciężkie treningi tańca jak i kolejne, obowiązkowe lekcje śpiewu. Co prawda podczas swojej kariery również je miał, jednak zdawał sobie sprawę, że teraz mogą być w większej ilości. 

Niespodziewanie przez jego ciało przebiegły dreszcze spowodowane nagłym chłodem. Kołdra po prostu zniknęła z jego ciała, przez co zacisnął powieki i mruknął niezadowolony. Gdy sięgać miał już po swoją pościel, poczuł ciepło drugiego ciała, ramiona, które ułożyły się na jego talii oraz ciepły oddech na szyi. 

Uchylił niespiesznie oczy i zobaczył przed sobą czarną czuprynę, należącą do Yoongiego. Nie sądził, że naprawdę przyjdzie, ba, że położy się obok niego, wtulając się w jego ciało jak w maskotkę. Cicho mruknął i po chwili położył dłoń na włosach Mina, zaczynając się nimi nieco bawić. 

— Obudziłem cię? — wymruczał cicho raper, nie ruszając się. 

— Nie — wyszeptał Park. — Nie sądziłem, że naprawdę przyjdziesz.

— Nie sądziłem, że masz tak wygodne i spore łóżko. 

— W którym wczoraj wymieniłem pościel — oznajmił z lekkim uśmiechem, gdy starszy zamiast się odsunąć, jeszcze bardziej do niego przylgnął.

— Trudno — mruknął. 

— Która godzina? 

— Po jedenastej — powiedział jakby od niechcenia Yoon, przypominając sobie, o której wychodził z kuchni. 

— Nie powinniśmy wstawać? Reszta... — zaczął, jednak raper skutecznie mu przerwał.

— Mam ich gdzieś. A teraz idź spać, musisz odpocząć. 

— Yooni — zdrobnił imię starszego, przez co ten podniósł na niego swój wzrok. — Zjedzmy śniadanie i jedźmy do nich. W dormie pośpimy, co ty na to? — zaproponował z uśmiechem.

— Zanim pojedziemy, zjesz lody cytrynowe.

— Jakie znowu lody? — powiedział zaskoczony Jimin.

— Prosiłeś mnie o nie rano.

Park chwilę analizował słowa starszego i w końcu westchnął zawstydzony, wtulając się w starszego. Znowu pisał przez sen i znów były to jakieś głupoty. Musi zacząć kłaść telefon daleko od siebie

Poczuł dłoń rapera na głowie i po chwili również usta, które złożyły na jej czubku delikatny pocałunek. 

— Poleżmy tak — szepnął czarnowłosy. — Oni wiedzą, że się spóźnimy, nie musimy się spieszyć.

— Ale menedżer...

— Najwyżej weźmie mnie na rozmowę — mruknął i oddalił się od młodszego, czule się do niego uśmiechając. — Po prostu poleżmy, hm? — tym razem on rzucił propozycje, cmokając swojego przyjaciela w nos. 

A Jimin jedynie przytaknął, bo wiedział, że z tak upartym osobnikiem nie wygra. 

Debiut | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz