Rozdział 27

4 1 0
                                    

Wróciłam już do domu. Rodzice nic nie wiedzą. Skłamałam, że nocowałam u przyjaciół .
Podczas tej sytuacji, mama bardzo się cieszy, że mam wsparcie znajomych, u których rzekomo byłam. Powoli dochodzę do siebie, mimo iż pourywałam wszystkie bandaże. Nie chciałam, by ktoś zauważył. Leków przeciwbólowych też nie biorę. Mimo wszystko - zasłużyłam na karę. Leżałam na łóżku, wpatrzona w jedyny punkt, który przykuł moją uwagę - podłogę. Nagle przede mną wyrosła z niej zjawa:
- TO TY? DLACZEGO JA CIĘ WIDZĘ?! TYLKO NIENAZWANA CIĘ WIDZIAŁA!
- Właśnie po to tu jestem..
- DLACZEGO JEJ NIE POMOGŁEŚ?!! ONA CHCIAŁA ŻYĆ!!! DOCHOWAŁA TWOJEGO SEKRETU DO MOMENTU AŻ TORTUROWANA STRACIŁA CAŁĄ KREW I SWOJE ŻYCIE!!!!
- Mogłaś pomyśleć zanim ją tam zaprowadziłaś..
- ZAMKNIJ SIĘ!!!
Te słowa tak bardzo mnie dotknęły, że rzuciłam wazonem w stronę zjawy, lecz tym tylko ją rozbiłam, gdyż cała przeniknęła przez marę. Wiedziałam, że to moja wina. WIEDZIAŁAM. Chciałam za to sama odebrać sobie przez to życie:
- WIEM, ŻE TO MOJA WINA. PRZEZE MNIE ONA NIE ŻYJE. ZABIŁAM JĄ, ROZUMIESZ?! ZABIŁAM!!! Widziałam ją... Ona mnie nie obwiniała. Dziękowała mi. Ale...
Po tych słowach zbliżyłam się do potłuczonego wazonu i z zapłakaną twarzą - pochyliłam się nad nim. W tym momencie jakaś niewidzialna siła przygwoździła mnie do ściany. Byłam tak zdesperowana, że nawet nie zauważyłam, czego właśnie dokonałam - siłą oderwałam się od ściany i zaczęłam iść w tym samym kierunku, co poprzednio. Zjawa zaczęła do mnie przemawiać krzycząc:
- STÓJ!!! PRZYBYŁEM TU BY POWIEDZIEĆ CI, ŻE JESTEŚ OSTATNIĄ DZIEDZICZKĄ. JAKO JEDYNA MOŻESZ ZAPOBIEC TRAGEDII. MUSISZ WYPEŁNIĆ ROLĘ NIENAZWANEJ. MUSISZ!!!
- NIC NIE MUSZĘ I NIE PRÓBUJ MNIE ZATRZYMYWAĆ. TO MOJA WINA! JA JĄ ZABIŁAM!!! ROZMAWIAŁAM Z NIĄ. MÓWIŁA MI TO SAMO. A MOŻE NIKOGO TAM NIE BYŁO?!  
NIE OBCHODZI MNIE JAKIEŚ WASZE CHOLERNE PRAWO DUCHÓW!
Mara po raz kolejny próbowała odsunąć mnie od przedmiotu, lecz moja siła była o wiele większa niż poprzednio. W tym momencie zdarzyło się coś, co jeszcze nigdy nie miało miejsca.
W pokoju rozbrzmiał intensywny ultradźwięk, a ja sama upadłam na kolana chwytając się za głowę. ,,PRZESTAŃ! PROSZĘ PRZESTAŃ!!!" - krzyczałam ciągle. Mara jednak rozbrzmiewała coraz to głośniejszym dźwiękiem. Złapałam do ręki kawałek wazonu. W tym momencie oślepiło mnie białe światło, równocześnie rozświetlając całe pomieszczenie. Nie minęło dużo czasu, gdy zobaczyłam przed sobą mężczyznę ze szpitalnej sali:
- CO SIĘ STAŁO??? CO ZROBIŁEŚ?!
- Skorzystałem z przemiany. Teraz to nie ważne. Posłuchaj...
- ODEJDŹ!
- Mogę to zrobić tylko 3 razy, lecz z ryzykiem, iż za którymś będzie to nieodwracalne. SKORZYSTAŁEM Z TEGO DLA CIEBIE! POSŁUCHAJ MNIE WRESZCIE. BŁAGAM!
- Już byłeś człowiekiem. Wtedy, w szpitalu. Nie chce żebyś cokolwiek dla mnie robił. JA JĄ ZABIŁAM!!! ROZUMIESZ?! JA!!
*W tym momencie przemieniona już zmora, gwałtownie złapała mnie za nadgarstki i mocno je ścisnęła*
- BYŁEM, ALE TO NIE MA ZNACZENIA. TAMTYM RAZEM UDAŁO MI SIĘ WRÓCIĆ DO SWOJEJ POSTACI ALE CZY TERAZ TAK BĘDZIE? NIE WIEM WIĘC PRZESTAŃ! NIKOGO NIE ZABIŁAŚ, ZROZUM TO WRESZCIE!!!
- DAJ MI SPOKÓJ!!!
Zaczęłam się wyrywać, lecz tym razem okazałam się słabsza. W końcu, po dłuższej szamotaninie, gdy zostałam oparta o ścianę i silnie do niej dociśnięta, zsunęłam się po niej na podłogę i zalałam łzami:
- POSŁUCHAJ MNIE DO CHOLERY! Jestem tu, żeby przekazać Ci coś, o czym być może już wiesz. Posiadasz moc Nienazwanej. Przejęłaś ją. Ona sama Ci ją oddała, w momencie, gdy wiedziała, że już umiera. W momencie, gdy złapałaś ją za rękę. W momencie, gdy położyłaś się na jej klatce piersiowej i słyszałaś jej ostatnie bicie serca. W momencie, gdy odchodziła od nas wszystkich.
Po moim policzku spłynęła kolejna łza. Zdałam sobie sprawę, że moja przyjaciółka naprawdę powierzyła mi swą moc, bym za nią dokończyła to zadanie. Wierzyła we mnie, a ja sama teraz już wiedziałam, iż muszę dopełnić to, co ona zaczęła. Wiedziałam, że nie mogę jej zawieść i, że to nie był sen. Zjawa, a raczej już po prostu zwykły mężczyzna, zabrał mnie do miasta mroku - Miasta Cienia. Tam, gdzie miałam uczyć się opanowywania swoich mocy. Tam, gdzie miałam uczyć się zemsty.

                                                                                                                                   ~Lumena23

12 minutWhere stories live. Discover now