Rozdział 7

8 1 0
                                    

 Ten dzień zaczęłam w strasznej panice. Zdałam sobie sprawę, że ta przyjaźń nie przetrwa, jeśli nie powiem prawdy przyjaciółce. Długo biłam się z myślami, aż Invicta sama do mnie zadzwoniła. Jej głos cały czas się łamał:
- Co się wczoraj działo?! GDZIE TY BYŁAŚ?!
- Ja...
- To nie jest śmieszne! Nie zniosę już tego...
- Przyjdź dziś do mnie na noc
- PO CO?! Znowu uciekniesz, a ja zostanę sama w tym nawiedzonym domu!!! Nie, dzięki
- To nie on jest nawiedzony...
- Co?!
- Przyjdź około 20:00, tylko się nie spóźnij. To bardzo ważne, żebyś była na czas
Po tych słowach zdałam sobie sprawę z tego, co właśnie zrobiłam, na co się pisze. Nie myślę - po prostu działam. Powoli, lecz nieubłaganie mijały godziny. Nastał wieczór. Rozległo się pukanie do drzwi. Nie było już odwrotu:
- Hej
- Hej, wejdź jestem w pokoju
- Nic tutaj nie ma???
- Nie ma, nie bój się - chodź
Po tych słowach Invicta powoli, choć niepewnie przebiegła trasę do mojego pokoju, natychmiast zamykając za sobą drzwi. Oparta o nie zaczęła szybko oddychać. Nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. Wywalając się na łóżko zaczęłam mówić nadal się śmiejąc:
- Ej.. Spokooojnie
- TO NIE JEST ŚMIESZNE!!! Tuu.. Tu coś było
Nie minęła długa chwila, gdy po tych słowach obie zaczęłyśmy się razem śmiać. W pewnym momencie Invicta zauważyła iż wszystko przygotowałam pojedynczo. Był tylko jeden koc, jeden kubek, jeden talerz, jedne chipsy, a nawet jedno łóżko. Zawsze gdy spotykałyśmy się na noc zsuwałyśmy razem dwa, by mieć więcej miejsca. Po chwili zapytała mnie:
- Co? Dziś romantyczna kolacja w ramach przeprosin? Dzielimy się wszystkim? :D
- Nie. Ja dziś nie będę jeść
- Dlaczego? A spać?
- Nie, ale spokojnie. Wszystkiego się dowiesz. Po prostu poczekaj, nie bój się
- A, czyli znowu mnie zostawisz.. 
- Nie. Oho, zaczyna się ściemniać 
- Noi co? Nagle boisz się ciemności?
- Nie mogę i nie jej
- Jak to, a czego?
- Kogo
- Kogo???
- Poczekaj. Nie bój się. Złap mnie za rękę i pamiętaj - JESTEM TU..
- Przerażasz mnie
Minęła chwila. Niebo ściemniało a słońce zaszło za horyzont. Invicta cały czas trzymała mnie za rękę, tak jak ją o to prosiłam. W pewnym momencie poczuła, że uścisk się zwalnia, aż całkiem zaniknął, a ja stałam się dla niej.... niewidoczna. Rozpłynęłam się na jej oczach. Dziewczyna o dziwo... - już się nie bała. Zrozumiała, że od samego początku mówiłam prawdę i co znaczyły słowa ,,Pamiętaj - JESTEM TU''. Położyła się spać. Po jej policzku spłynęło kilka łez, a w głowie kotłowały się myśli: ,,Czemu ja jej nie słuchałam. Przecież ciągle mówiła prawdę. Znamy się tyle lat..'' . Po kilkunastu minutach, myśląc w kółko o tym wszystkim, co się właśnie stało i nadal dzieje - wykończona usnęła.


                                                                                                                                         ~Lumena23

12 minutΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα