Rozdział 35

6.8K 398 144
                                    

Rozdział 35

– Mam jakieś dziwne przeczucia, że dziś coś się stanie – mruknął Harry, kiedy obudził się rano.

Ron popatrzył na niego, przerywając zapinanie koszuli.

– Co masz na myśli?

– Sam nie wiem. I właśnie w tym jest problem – powiedział, sięgając po koszulę od mundurka. Śniły mu się jakieś głupoty w stylu, że żenił się z Ginny. Obudził się zlany potem ze strachu i od tamtej pory czuł dziwny niepokój. Ten sen był gorszy niż wizje Voldemorta.

– Ale to nie ma związku z Sam-Wiesz-Kim? – spytał Ron.

– Nie. Wtedy trochę bolałaby mnie głowa. To był koszmar innego rodzaju, z twoją siostrą w roli głównej.

– Nic więcej nie mów – powiedział rudzielec stanowczo. Jego siostra ostatnio przechodziła samą siebie. Podobnie zresztą jak Hermiona. Żaden z nich nie miał pojęcia, co one chciały osiągnąć takim zachowaniem. Nawet mieszkające w tym samym pokoju, co Hermiona, Lavender i Parvati miały ich dość. Zastali je dyskutujące na ten temat w pokoju wspólnym, kiedy schodzili na śniadanie.

– Nie wytrzymam z nią! Chyba pójdę do McGonagall i poproszę o inny pokój, bo to nie do zniesienia! – mówiła zdenerwowana Lavender.

– Coś się stało? – spytał Harry. Razem z Ronem podeszli do nich.

– Cześć Harry, cześć Ron – przywitała się z nimi Parvati. – Zastanawiamy się, czy jest możliwość zmian pokoju. Nie jesteś w stanie wytrzymać z Granger.

– Co zrobiła? – spytał najmłodszy Weasley.

– Krytykuje wszystkich na każdym kroku! – pisnęła Lavender. – Pierwsze z brzegu przykłady. Napisała esej na zielarstwo. Skomentowała, że za krótki. Pisałam dziennik na wróżbiarstwo. Usłyszałam, że zajmuję się głupotami! A może mnie to po prostu ciekawi? Wyszła z łazienki. Stwierdziła, że spędzam tam za dużo czasu. No nie wytrzymam już nią po prostu! Może nie jestem tak inteligentna, jak ona, ale nie potrzebuję jej durnych komentarzy. Zaczynam rozumieć, czemu przestaliście się z nią zadawać.

– Albo, że w końcu otworzyły się wam oczy – skomentowała Parvati.

– Co masz na myśli? – spytał Harry.

Obie Gryfonki popatrzyły po sobie.

– Chodzi nam o to, że żadna z nas nigdy jej nie lubiła. I nie dlatego, że jesteśmy uprzedzone, czy coś w tym stylu – wyjaśniła Lavender. – Ona się po prostu nie pozwoliła nam polubić. Gdybyście słyszeli, co wygadywała, jak zamieszkałyśmy razem w dormitorium, po naszym przydziale. „Nie kładź tam tego, połóż to tam". „Nie trzymaj tak różdżki". „Źle to wymawiasz!" No przecież to zwariować szło.

– Dodaj jeszcze, że usta się jej nie zamykały i pół nocy musiałyśmy wysłuchiwać, co takiego przeczytała w Historii Hogwartu – burknęła Parvati. – Nie pomyślała nawet, że możemy mieć ochotę same o tym przeczytać.

– No... Nieźle... – mruknął Ron i popatrzył na przyjaciela. Harry nie miał pojęcia, co powiedzieć. On przynajmniej nie miał kłopotliwych współlokatorów.

– Pomyślimy nad czymś, bo ta sytuacja robi się chora – stwierdził Złoty Chłopiec. – Chodźmy na śniadanie.

– Lepiej uważaj Harry – mruknęła Lavender, jakby przypomniała sobie o czymś nagle. – Wiemy, że Ginny coś kombinuje, ale nie wiemy co.

KłamcaWhere stories live. Discover now