Rozdział 4

40 5 0
                                    

Rubin rozejrzał się przerażony, nie wiedział, gdzie jest i jak tu się znalazł. Pamiętał tylko jak wybiegał z pałacu. Chciał ochłonąć, pomyśleć. Uciekł z własnego ślubu, którego nie chciał. Zresztą jego narzeczona też go nie chciała. Przyjaźnili się, jednak nic więcej i zgadzali się, że nic by z tego nie wyszło.

Rubin pochodził bowiem z rodziny królewskiej. Był najmłodszym synem Króla Szafira i Królowej Perły, a za niedługo miała urodzić mu się siostra. Jego brat Brylant był doradcą ich ojca co przygotowywało go do przejęcia korony.

Jego żoną miała zostać Opal, lisica pochodząca z szanowanej rodziny szlacheckiej. Jednak uciekł z ślubnego kobierca. Widział łzy w oczach narzeczonej, ale wiedział, że są to łzy szczęścia. W końcu mogła wyjść za kogo chciała. Nawet jeśli oznaczałoby to wydziedziczenie z rodziny, to była jej zdaniem niska cena w zamian za szczęście.

- Obudziłeś się w końcu – powiedział ktoś. Rubin spojrzał w tamtą stronę i skrzywił się lekko. Stał tam ojciec Opal, na jego szyj wisiał srebrny naszyjnik z tanzaitem. – Zmądrzałeś już?

Rubin tylko warknął wściekły i zerwał się na równe łapy. Nikt nie miał prawa go obrażać i podważać jego decyzji. Jednak zakręciło mu się w głowie. Mroczki pojawił jej się przed oczami. Upadł na ziemię, nie mogąc utrzymać się na łapach.

Starszy lis prychnął i odwrócił się.
- Postaraj się przeżyć, Blasku Rubinu. Wrócę za kilka miesięcy – powiedział i ruszył do wyjścia.

Czarny lis patrzył jak ogon ojca przyjaciółki znika za ścianą. Już wiedział, że czekają go ciężkie czasy. Nie spodziewał się jednak jak ciężkie będą i tego, ile czasu tu spędzi, a niestety nie będzie to najkrótszy pobyt na świecie.


~*~


Iskrę Ognia irytowali nowi zawodnicy. Blask Rubinu kompletnie nic nie umiał, podobnie jak Światło Księżyca. Ten drugi nie zamierzał też się niczego uczyć twierdząc, że to mu się nie przyda i ignorując zapewnienia młodszej lisicy, że bez nich nie przeżyje zbyt długo. Zdawał się też dogadywać z Zimną Rosą.

Blask Rubinu zaprzyjaźnił się za to z Jadowitym Wężem. Spędzali razem sporo dnia rozmawiając i trenując. Zdawali się bardzo dobrze rozumieć, pomimo różnego pochodzenia.

Blask Rubinu pochodził z Silvi i był członkiem rodziny królewskiej, a Jadowity Wąż był członkiem plemienia, którego patronem był Axis, strażnik nieba. Były to dwa

Iskra Ognia westchnęła widząc jak Zimna Rosa i Światło Księżyca znowu wymykali się gdzieś. Nie miała nawet ochoty ich śledzić. Była trochę zła na Zimną Rosę, że znikała na cały dzień i nic jej nie mówiła. 

Podniosła się z kamienia i zeskoczyła na dół. Nie mogła cały dzień się lenić. Musiała cokolwiek robić by zająć czymś myśli.

Ostatnio po jej głowie ciągle krążył Sekret Śmierci i co miał na myśli mówiąc, że jest wyjątkowa. Jedyne co było w niej niezwykłego to sny.

Śniła o górach. Wysokich, sięgających ponad chmurach szczytach, rozległych dolinach i lasach. Czasem była w nich sama. Ganiając motyle i liście. Czasem występowały w nich również inne lisy.

Najczęściej podobny do niej rudy samiec. Bawił się z nią w chowanego lub berka. Wydawał się jej dość bliski.

Czasem widywała w nich pięknie ptaki. W pamięci najbardziej utkwił jej feniks. Miał typowo orlą budowę, pióra w ognistej barwie i płonął. Razem z nim często latał drugi, podobny pod względem budowy, ptak, ale w barwach piorunów. Wydawało jej się, że latały wokół niego elektryczne iskry.

Kiedyś te sny miała niemal co noc, z zapałem opowiadała o nich Sekretowi Śmierci. Po jego śmierci występowały jednak coraz rzadziej i coraz mniej z nich pamiętała.

Ostatni taki sen miała dwa lata temu. Pamiętała z niego tylko czarną lisicę o pastelowych oczach. Cały czas zmieniały one kolor, z żółtego na niebieski, z niebieskiego na czerwony. Przejścia były płynne, tęczówka powoli zmieniała pastelowe odcienie. Mówiła coś i wydawała się zdenerwowana.  Iskra Ognia nie słyszała jednak nawet co mówiła. Głos zlewał się w jednostajny szum.

Westchnęła, gdy dostrzegła, że jest w jaskini treningowej. Od razu dostrzegła brązowego lisa o bursztynowych oczach.

-Ziarno Drzewa! – zawołała i poczekała aż ten na nią spojrzy. – mogę się dołączyć?

Ten odpowiedział jej skinięciem głowy. Szybko podbiegła do niego i zaczęli wspólny trening.


~*~


Światło Księżyca spojrzał na Zimną Rosę, a potem na szczelinę w ścianie. 
- Nie zmieścimy się w niej – stwierdził. – Może kilkuletnie dziecko by się tu zmieściło…

Zimna Rosa wywróciła tylko oczami i lekko uderzyła go łapą w pysk.
- Nie czujesz tego? To południowe wiatry z Nix. Co znaczy, że musi być niedaleko! – oczy błyszczały jej z podekscytowania. – Nie pokazałam tego Iskrze Ognia, bo od razu by powiedziała, że coś sobie wymyśliłam.

- Tylko skąd wziąć łódź…

Biała lisica potrząsnęła głową.
- To chyba oczywiste, że z portu, muszą jakiś mieć, to w końcu wyspa. Będziemy musieli jakąś ukraść.

Światło Księżyca skinął głową i jeszcze raz spojrzał na szczelinę.
- Musimy znaleźć to miejsce na zewnątrz. Będzie to dobry punkt orientacyjny.

Zimna Rosa przytaknęła.
- Wyjście jest za trzy dni, wtedy musimy wszystko przygotować – powiedziała. – Nie daj się zranić w walce.

- Nie będę walczyć – warknął kładąc po sobie uszy.

- Musisz. Inaczej mogą nie puścić cię na dwór, a wtedy nie uda nam się uciec – powiedziała ze spokojem. – Będziemy musieli też znaleźć wyjście z tuneli.

Srebrny lis skinął głową wyraźnie niezadowolony. Widać to było w jego oczach.

Serce Lisa Tom 1 Lisia Arena [Stara Wersja]Where stories live. Discover now