Prolog

51 8 0
                                    

Słońce pomału chowało się za horyzontem. Błękit był pomału zastępowany przez czerń nocy, a ostatnie promienie światła padły na las by potem blask gwiazd i księżyca mógł zająć jego miejsce. Pomiędzy drzewami szedł srebrny lis. Jego futro lśniło w słabym świetle i przypominało trochę księżyc.

Niebieskooki wydawał się być zamyślony, szedł powoli ze zwieszoną głową. Oczy były przymknięte, a łapy jakby same niosły go w stronę domu. Księżyc, bo tak miał na imię jasny lis, rzeczywiście myślał i to niestety nie o błahy sprawach.

Jego myśli krążyły bowiem wokół ostatniej sprawy, do której został przydzielony. Była to seria dziwnych porwań, zupełnie nie powiązanych ze sobą lisów. Cała sprawa ciągnęła się już od kilku lat, zaczęła się jeszcze przed zaczęciem szkoły przez Księżyca. Władza utrzymywała zaginięcia w tajemniczy, a jedynym co łączyło wszystkie sprawy to strzykawka z resztkami środków usypiającym, bardzo silnymi zresztą. Zdaniem Księżyca cała ta sprawa była dziwna. Za mało śladów, brak dowodów i podejrzanych. Z rozmyślań wyrwał go trzask gałązki pod łapami. Rozejrzał się.

Las o tej porze budził niepokój, ale był jednocześnie piękny. Mrok dodawał aurę tajemniczości i magii. Gdzieś daleko słychać było pohukiwanie sowy, która jakby przewidziała co zaraz ma się wydarzyć. Księżyc dostrzegł ruch między drzewami. Krzewy poruszył się przez przemykające ledwo widoczne z drogi lisie sylwetki.

Jasny samiec nie zastanawiał się ani chwili, rzucił się do ucieczki nie zwracając uwagi na nic. Biegł tak szybko jak umiał, słyszał jednak zaraz za sobą tupot łap, więcej niż jednego lisa. Panika przysłoniła zdrowy rozsądek i zamiast pobiec prosto do domu - do którego brakowało zaledwie kilkadziesiąt metrów i był zaraz za zakrętem - skręcił w las. Szybko okazało się to złą decyzją. Przedzierał się przez krzewy chcąc zgubić napastników, ci jednak zdawali się znać dużo lepiej ten las niż on. Lepiej też się po nim poruszali.

Zaraz dwa dobrzeumięśnione lisy zagrodziły drogę Księżycowi. Ten szybko się obrócił, jednak i ztamtej strony czekali napastnicy, był otoczony. Nagle poczuł ukłucie na karku. Ciemnośćprzysłoniła mu pole widzenia. Stracił czucie w łapach i upadł na ziemię.Uderzył głową w ziemię i stracił świadomość.

Serce Lisa Tom 1 Lisia Arena [Stara Wersja]Where stories live. Discover now