Rozdział 7

28 4 0
                                    


Blask księżyca oświetlało polanę. Iskra Ognia rozejrzała się zdezorientowana. Doskonale pamiętała jak wieczorem kładła się spać na swoim typowym miejscu po kłótni z Zimną Rosą.  Podczas kłótni czuła dziwne ciepło w całym ciele, było nietypowe, ale przyjemne. Zaczęła wtedy wypełniać ją energia.

- Twoja moc zaczyna budzić się dożycia – powiedział ktoś. Iskra Ognia rozejrzała się zdezorientowana, szukając drugiego lisa. Nikogo jednak nie dostrzegła.

Złota smuga pojawiła się znikąd zrobiła okrążyła jej szyje. Iskra Ognia cofnęła się kilka kroków, gdy smuga opadła na ziemię przed nią i zawirowała.

Po chwili zamiast smugi, stał rudy, smukły lis o zielonych oczach. Jego futro lśniło w świetle i miało złote zabarwienie. Zdawał się być w kwiecie wieku. Zaśmiał się z miny lisicy, a w jego oczach szalały wesołe iskierki.

- Kim ty jesteś!? – warknęła Iskra Ognia, gdy tylko się otrząsnęła z szoku. – I jak to zrobiłeś?! To jakaś sztuczka magiczna?!

- Znasz mnie przecież – odpowiedział z uśmiechem. Iskra Ognia potrząsnęła głową wysuwając pazury.

- Nie pogrywaj sobie ze mną! – warknęła i skoczyła na niego. Ten zaśmiał się i zniknąłby zaraz pojawić się za nią.

- Odważna jak zwykle. Flugur byłby dumny – powiedział. Iskra Ognia zamarła.

- Flugur? – powiedziała niepewnie. Zaczęła gubić się w swoich własnych myślach. Przecież był to jeden z strażników. Dlaczego miałby się nią przejmować? Była tylko zwykłym lisem, zamkniętym na Arenie.

- Nie pamiętasz go? – spytał przechylając łeb na prawą stronę i marszcząc pysk. Zaraz jednak potrząsnął głową. – To w sumie logiczne… byłaś wtedy bardzo młoda. Nie mogliśmy nic zrobić, kiedy cię porwali. Ale tak. Chodziło mi o Flugura, jednego ze strażników kryształu. Ja jestem, jak pewnie się domyślasz, Ignis. Władca ognia, strażnik kryształu.

- Ty jesteś moim ojcem? – spytała zaraz. Ignis zaśmiał się i pokręcił głową.

- Nie, jestem trochę za stary na to, ale jestem twoim przodkiem – odpowiedział, kiedy skończył się śmiać.

Iskra Ognia skinęła głową.
- Po co do mnie przyszedłeś? – spytała.

- Trzeba nauczyć cię używania mocy – powiedział z uśmiechem. – Jest wiele możliwości. Na razie jednak same podstawy.

- Ale po co? I tak nigdy stąd nie wyjdę – mruknęła cicho, na co Ignis wywrócił oczami.

- Wszystko jest możliwe, jeśli uwierzysz – powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

- Mówisz jak Zimna Rosa – warknęła Iskra Ognia niezadowolona.

- Więc widocznie ma rację – powiedział ze spokojem, na co Iskra Ognia warknęła zdenerwowana.

No i jest nasz Ignis. Jedna z moich ulubionych postaci w serii. Czekam na wasze komentarze.

Serce Lisa Tom 1 Lisia Arena [Stara Wersja]Where stories live. Discover now