Rozdział 5

22 5 0
                                    

Słońce oświetlało arenę, jeszcze nie zaschnięta po nocy krew lśniła. Światło Księżyca skrzywił się na jej zapach, mieszający się z odorem śmierci, która była nieodłączną częścią tego miejsca. Tak samo jak ból i strach.

Srebrny lis nie chciał walczyć. Nie lubił krzywdzić innych. Słyszał, jak zapowiadają go i jego przeciwnika – Ziarno Drzewa. Rozległ się gwizdek a potem kraty się podniosły. Niechętnie wszedł na arenę.

Krzyki ogłuszały go i utrudniały skupienie. Spojrzał na swojego przeciwnika, ten wydawał się nie zwracać uwagi na hałas. Patrzył na niego ze skupieniem.

Światło Księżyca westchnął i spiął mięśnie wiedział, że miał marne szanse na zwycięstwo. Praktycznie zerowe.

Przed porwaniem ćwiczył tylko trochę samoobronę, która była obowiązkowa w szkole, w której kiedyś się uczył. Wtedy bardzo jej nie lubił i nie przykładał się do nauki. Uważał, że nie przyda mu się to w życiu i ciągle mówił o tym.

Teraz okazało się, że jego nauczyciel miał po części rację. Zapewne nie spodziewał się, że będzie zmuszony wykorzystać ją w takim miejscu. Światło Księżyca postanowił, że jeśli tylko mu się to uda to zaraz, gdy zakończy tą sprawę pójdzie do jego byłego nauczyciela i mu podziękuje.

Teraz jednak musiał wykorzystać zdobytą wiedzę w praktyce.

Ziarno Drzewa skoczył na niego i wbił kły w jego grzbiet. Zacisnął szczęki by nie zawyć z bólu, zaczął się szarpać by wyrwać się brązowemu lisowi.

Czuł jak ostre kły przeciwnika przecinały jego mięśnie i skórę, zostawiając głębokie rany. Świeża krew brudziła wszystko wokół.

Światło Księżyca wygiął się próbując podrapać Ziarno Drzewa. Udało mu się. Zamknął oczy, kiedy szkarłatna trysnęła mu na pysk.

Na trybunach panował gwar. Każdy krzyczał imię swojego kandydata, kibicując mu.

Ziarno Drzewo odskoczył, odbijając się od srebrnego lisa, a ten tracąc równowagę, upadł na ziemie. Drugi lis od razu wykorzystał okazję, doskakując do jego gardła.

Znowu rozległ się gwizdek, a Światło Księżyca odetchnął z ulgą. Pierwszą walkę miał już za sobą i nie był jakoś specjalnie ranny.

Serce Lisa Tom 1 Lisia Arena [Stara Wersja]Where stories live. Discover now