Rozdział 56

1.2K 90 35
                                    

Wszystkiego najlepszego kobietki z okazji naszego święta! obiecałam rozdział trochę później ale mamy co świętować więc łapcie (mam nadzieję że nie zlinczujecie mnie za bardzo pod koniec rozdziału)- Autorka

------------------------

Dni mijały i razem z nimi przyszła wiosna i następne wyjście do Hogsmeade. 

Ally która od kilku tygodni próbowała stanąć na nogi nie chciała tam iść wiedząc że wszystko tam będzie przypominało jej o jednej osobie o której na razie próbowała nie myśleć.

A mimo to Fred był obecny w jej myślach praktycznie cały czas i nawet kiedy udawało się jej chociaż przez chwilę o nim nie myśleć to zaraz wszystko wracało do niej z podwojoną siłą sprawiając że traciła ochotę na cokolwiek. 

I tak było także tego dnia, kiedy od rana Thomas chciał ją wyciągnąć z dormitorium i nie dawał jej spokoju. 

-No weź, rozerwiesz się trochę i zapomnisz.- Mówił. 

Ale ona nie chciała zapomnieć bo wtedy równie dobrze mogłaby już nie czuć niczego. 

Chciała zapomnieć bo to znaczyłoby że uzyskała spokój którego od kilku miesięcy jej brakowało, ale nie chciała zapomnieć bo to znaczyłoby że zniknęłoby także poczucie winy które ją przygniatało i zostałaby pozbawiona zupełnie uczuć wyższych. 

Black nie wiedziała czy cokolwiek z jej przemyśleń miało jakikolwiek sens ale po prostu czuła że nie może tam iść. 

Ale Thomas wybawił ją z dormitorium mówiąc że nie kupi jej podpasek i będzie sobie radziła bez nich jak przyjdzie potrzeba. 

Ironicznie, w najbardziej podstawowych zakupach brunetka odnalazła upragniony spokój. Kto by się spodziewał że wybieranie różowych i fioletowych opakowań ze środkami higienicznymi będą sprawiać jej taką frajdę. Będąc nawet przy kasie złapała czarną pomadkę do ust zachęcona do eksperymentów przez swojego przyjaciela. 

I potem wszystko się zniszczyło kiedy Thomas zaproponował jej żeby napili się piwa w Trzech Miotłach. 

Ally, nie podejrzewająca niczego zgodziła się ochoczo, ponieważ mimo tego że wiosnę za oknami było widać już pełną parą, nadal było zimno, a nie było nic lepszego niż piwo na rozgrzanie. 

Z uśmiechem oddała swoje zakupy Thomasowi który zaproponował ze poniesie siatki i weszła do pubu. 

I wtedy mina jej zrzedła. 

Zrzedła jej bo zobaczyła że Fred siedzi przy jednym ze stolików, znajdującym się najdalej od wejścia. 

Oprócz niego w środku była tylko Madame Rosmerta. 

Zanim Black zdążyła zareagować i się wycofać drzwi zatrzasnęły się jej przed samym nosem i rzucone zostało na nie zaklęcie. 

Dziewczyna zacisnęła pięści i przygryzła wargę. 

Cholerni przyjaciele.

No nie zostało jej nic innego jak odwrócić się i porozmawiać ze swoim (jeszcze) chłopakiem. 

Fred był elegancki. 

Miał na sobie jeden z tych swoich ulubionych garniturów i lekko roztrzepane włosy. Na widok dziewczyny uśmiechnął się lekko, ale jego oczy pozostały zamglone. 

Wyglądał naprawdę dobrze. 

Ally w za dużej bluzie i legginsach ruszyła w stronę rudzielca z szybko bijącym sercem. 

-Cześć.- Chłopak wstał od razu kiedy zauważył że gryfonka zbliża się w jego stronę. 

Alkione kiwnęła głową. 

-Hej.- Mruknęła tylko w odpowiedzi. 

Fred nerwowym ruchem chwycił za coś co leżało koło niego i wyciągnął rzecz w jej stronę. 

-To dla ciebie. 

Przed oczami Ally znalazł się najpiękniejszy bukiet kwiatów jaki w życiu dostała. No jeżeli brać pod uwagę że to był pierwszy jakie kiedykolwiek dostała to było dużo miejsca do popisu. Ale kiedy tak patrzyła na jej ulubione białe róże prawie serce jej zmiękło tak że rzuciła się w ramiona chłopaka które aż same błagały aby to zrobiła. 

Ale różnicę zrobiło prawie. 

-Dziękuję.- Powiedziała odkładając prezent na bok. 

Weasley ukrył swoje uczucia za zdenerwowanym uśmiechem. 

-Ally...

-Fred...

Zaczęli w tym samym czasie, co lekko rozładowało napięcie.

-Proszę zacznij.- Odchrząknęła dziewczyna.- Ostatnim razem nie dałam ci za dużego pola do mówienia. 

Rudowłosy kiwnął głową i otworzył usta. 

-Nie wiem kiedy to się wszystko między nami zepsuło.- Zaczął.- Ale sądzę że to przez odległość. 

Alkione mu nie przerywała. 

-To był tylko rok ale widać że sobie nie poradziliśmy.- Kontynuował.- Ale myślę nadal ze była to sytuacja przejściowa i nie powinniśmy podejmować pochopnych decyzji. Powinniśmy myśleć o przyszłości i jakoś sobie z tym poradzić. Ale najpierw musimy być szczerzy Ally bo inaczej...

-Zrywam z tobą Fred.

-...bo inaczej nie da się zbudować zdrowej relacji... czekaj co ty powiedziałaś?

-Zrywam z tobą Fred. 

Przez twarz chłopaka przeszło dziesięć tysięcy różnych emocji z czego jedna wychyliła się najbardziej. 

Niedowierzanie. 

-Żartujesz prawda?- Spytał. 

-Myślę że potrzebujemy przerwy.- Jej głos nawet się nie zająkł kiedy wypowiedziała myśli chodzące jej po głowie od jakiegoś czasu.- Od siebie, od... tego wszystkiego. 

Na chwilę zapadła cisza podczas której Ally gapiła się w stół, a Weasley na nią. 

-W każdym bądź razie.- Brunetka spojrzała na niego.- I tak zostało mi jeszcze mniej  niż trzy miesiące do końca szkoły. Później może...

-Co może?- Spytał rudzielec. 

-Zobaczymy.

Fred spojrzał na nią z niedowierzaniem. 

-Jak ty sobie to wyobrażasz?- Bliźniak odchylił się lekko na siedzeniu.- Teraz nie ale później może tak?

-Jakbyś nie zauważył nadchodzi wojna i raczej lepiej jest to jakoś przeczekać.- Rzuciła Ally. 

Weasley zmarszczył brwi i wyglądał jakby coś właśnie sobie uświadomił. 

-Nie tu nie chodzi o wojnę.- Stwierdził.- Jest coś czego nie możesz mi powiedzieć. Coś więcej niż tylko to co zrobiłaś Vivienne. 

-Nie ma nic więcej.- Ally wysiliła się na obojętny ton. 

-Dlaczego nie możesz mi zaufać?- Fred ciągnął dalej.- Dlaczego nie możesz się tak po prostu przyznać. 

-Powiedziałam wszystko co chciałam Fred.- Black wstała ze swojego miejsca.- To spotkanie w ogóle nie wiem czy wiesz ale nie wiedziałam o nim ale to dobrze że porozmawialiśmy. Lepiej mieć wszystko wyjaśnione niż trwać w tym dziwnym stanie nieodzywania się do siebie. 

-Ja nie przestanę o ciebie walczyć.- Weasley także wstał. 

-To dobrze.- Alkione kiwnęłam głową.- Wystarczy ze ja przestałam. 

Brunetka podeszła do drzwi które ustąpiły i wyszła zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć.

I dopiero to gorzkie uczucie złamanego serca dopadło ją w zamku kiedy w zaciszu swojego pokoju mogła spokojnie zacząć płakać. 

Pleiad.- Fred Weasley. |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now