Pożegnanie

56 4 0
                                    

- Nigdy przedtem nie ubieraliśmy obcych w szaty naszych ludzi. Mam nadzieję, że uchronią was od nieprzyjaznych oczu - powiedział Celeborn, a Galadriela zapięła mi pelerynę.
- Masz wszystko? - spytał mój ojciec chwilę później, kiedy pakowaliśmy torby z prowiantem i rzeczami do łodzi.
- Tak, ojcze - odpowiedziałam, uzupełniając strzały w kołczanie swoim i ojca.
- Lembas... Chleb elfów. Jeden mały kęs wypełni żołądek rosłego człowieka - powiedział Legolas, pakując zawiniątko.
- Ile zjadłeś? - usłyszałam pytanie Merry'ego.
- Cztery - odpowiedział mu Pippin. Zaśmiałam się pod nosem. Hobbici nigdy nie przestaną mnie zadziwiać.

POV Celebrimbor

- Z każdą milą niebezpieczeństwo będzie narastać. Orkowie z Mordoru strzegą wschodniego brzegu Anduiny. Ale na zachodnim brzegu też nie będziecie bezpieczni. Dziwne stworzenia ze znakiem Białej Ręki były widziane u naszych granic - rzekł Celeborn, odciągając mnie i Aragorna z dala od drużyny.
- Znak Białej Ręki. Saruman - szepnąłem.
- Orkowie rzadko pokazują się za dnia, jednak te tak zrobiły. Le aphadar aen (Jesteście tropieni) - władca przekazał Aragornowi sztylet.
- Jak od nich uciec? - spytałem.
- Płynąc rzeką do wodogrzmotów Rauros, macie szansę wyprzedzić nieprzyjaciela - wyjaśnił elf. Skinąłem głową i podszedłem do córki.
- Orkowie są wszędzie - rzuciła w queny'i. Jedynie skinąłem głową.

POV Laurindye

Tego się obawiałam. Orkowie nie spoczną, póki nas nie złapią. Lady Galadriela podeszła do nas.
- Mam dla was podarunki, które pomogą wam w wyprawie. Mój podarunek dla ciebie, Legolasie. To łuk Galadhrimów. Stosowny do umiejętności naszego leśnego rodu - pani dała mu łuk oraz kołczan wypełniony strzałami.
- Dziękuję, Pani - rzekł Legolas.
- To są mieczyki z noldorskiej stali, które już się sprawdziły w boju - elfka podała przedmioty hobbitom. - Nie martw się, młody Perigrinie Tuku. Odnajdziesz swoją odwagę - dodała, czytając jego myśli.
- Dziękujemy - wyjąkali hobbici.
- A dla ciebie, Samwise Gamgee, lina elfów zrobiona z hithlainu - Sam wziął linę w ręce.
- Dziękuję, proszę pani. Nie ma już więcej tych pięknych, lśniących mieczyków? - spytał, a następnie speszony, opuścił głowę. Razem z Galadrielą uśmiechnęłyśmy się.
- A o jaki dar chciałby prosić elfy krasnolud? - zapytała.
- O nic... Z wyjątkiem ostatniego spojrzenia na Panią Galadrielę, gdyż jej piękność jest większa, niżeli wszystkie dziwy na ziemi - powiedział krasnolud. Galadriela uśmiechnęła się, a ja spojrzałam na ojca. Przecież Gimli pałał nienawiścią do elfów.
- A widzisz - szepnął Telperinquar.
- Właściwie... to jest jedna rzecz. Nie, nie. Nie mógłbym...To raczej niemożliwe. Głupio o to prosić - Gimli jąkał się. Pani Światła uśmiechnęła się jeszcze szerzej, zapewne czytając jego myśli. Boromir dostał nowy pas i pochwę na ostrze.
- Żegnaj, Frodo Bagginsie. Daję ci światło Eärendila, naszej ukochanej gwiazdy. Niech ci rozjaśni najgęstszy nawet mrok, gdy inne światła zgasną - powiedziała córka Finarfina, całując hobbita w głowę. Następnie podeszła do Aragorna i zamieniła z nim kilka słów oraz podarowała mu Elessar. Potem przystąpiła do nas. - O co proszą najznakomitsi kowale? - spytała.
- Aby wydarzenia od momentu wykucia pierścieni okazały się tylko złym snem - powiedziałam.
- Aby wojna zakończyła się pomyślnie dla nas - dodał mój ojciec.
- Mądre prośby. Mam coś dla was - odpowiedziała elfka. Ojcu podała niewielkie pudełko. Celebrimbor, gdy je zobaczył, uśmiechnął się.
- Hanta Hantanyel (Dziękuję) - rzekł ojciec, używając queny'i. Lady Galadriela podała mi drugie pudełko, większe.
- Hanta Hantanyel tári (Dziękuję, pani) - podziękowałam za dar. Celeborn podszedł do nas.
- Pilnujcie ich - poprosił.
- Będziemy - odrzekł ojciec, chowając pudełko. Celebrimbor podszedł do hobbitów, a Lord krainy do Haldira.
- Opiekuj się nimi. Każdy z nich ma jakieś zmartwienia, ty również. Lecz wiem, że dasz sobie z nimi radę. Ale oni nigdy nie borykali się z aż tak ciężkimi kłopotami. Mogą ich przerosnąć. Nawet twojego ojca - powiedziała Galadriela i położyła mi rękę na policzku.
- Będę, pani - uśmiechnęłam się.
- Otwórz - rzekła, wskazując na pudełko, które dalej znajdowało się w moich dłoniach. Uniosłam delikatnie wieczko, a moim oczom ukazał się srebrna tunika z gwiazdą Fëanora wyszytą na piersi. Delikatnie uniosłam tunikę. Pod nią był jeszcze jeden strój. Biała, prosta suknia. Uśmiechnęłam się do Lady Galadrieli. Ona oddała gest z nutą tajemniczości. Czyżby widziała coś w swoim zwierciadle?
- Nie zapominaj o swoim pochodzeniu - odparła. - Żegnaj Elenfinwë, córko Celebrimbora. Gwiazdo rodu Finwë - dodała, a po chwili i złożyła delikatny pocałunek na moim czole. Odsunęła się ode mnie, a następnie podeszła do męża. Ja udałam się do drużyny. Schowałam pudełko do torby i wsiadłam do łodzi. Byliśmy w czterech szalupach: w pierwszej byli Aragorn z Samem, w drugiej Legolas z Gimlim, w trzeciej Boromir z Merrym i Pippinem, a w ostatniej ja, Frodo i Celebrimbor. Wyruszyliśmy w dół Celebranta, opuszczając Lothlorien.

Change the fateOù les histoires vivent. Découvrez maintenant