Ostateczna bitwa

37 0 0
                                    

Wyjechaliśmy. Na śmierć. Lub na zwycięstwo. Kilka tysięcy żołnierzy. Przeciwko kilkudziesięciu tysiącom orków. Po mniej więcej ośmiu dniach byliśmy pod Czarną Bramą, zwaną w języku elfów Morannonem. Żołnierze ustawili się przed wrotami. Wyjechaliśmy pod bramę. Ja, Aragorn, Celebrimbor, Éomer, synowie Elronda, hobbici, Gandalf, Legolas, Gimli i Halbarad, trzymający Sztandar Elendila, podarunek od Lady Arwen. Boromir został w Gondorze na polecenie Aragorna.
- Niech ujawni się władca Czarnego Kraju! Przybywamy wymierzyć sprawiedliwość! - krzyknął Aragorn. Brama nieznacznie otworzyła się, a z niej wyszedł rzecznik Saurona.
- Mój pan, Sauron Wielki, wita. Jest w tej zgrai ktoś godny, by ze mną paktować? - spytał, uśmiechając się paskudnie.
- Nie przybyliśmy pertraktować z Sauronem Niewiernym i Przeklętym. Powiedz to swojemu panu: Armie Mordoru mają się rozproszyć. Ma się stąd wynieść i nigdy nie wrócić - rzekł Gandalf.
- Siwy brodaczu. Mam ci do pokazania pewien drobiazg - odparł poseł. Wyciągnął kolczugę z mithrilu.
- Frodo - szepnęłam razem z Merrym.
- Spokój - uciął ojciec.
- Nie! - krzyknął Pip.
- Spokój! - warknął Gandalf.
- Widzę, że niziołek był wam bliski. Wiedzcie zatem, że bardzo cierpiał z rąk mego pana. Kto by pomyślał, że ktoś tak mały mógł wytrzymać tyle bólu. Ale on wytrzymał, Gandalfie. Wytrzymał - mówił jeździec. - A cóż to za potomek Isildura? Aby zostać królem, nie wystarczy złamany miecz elfów...
Usta Saurona nie dokończyły mówić, ponieważ Aragorn ściął mu głowę.
- To chyba kończy negocjacje - rzekł Gimli.
- Nie wierzę w to. Nie uwierzę - odparł dziedzic Isildura. Brama zaczęła otwierać się bardziej, a zza niej wychodziły zastępy orków. - Cofnąć się!
Wszyscy wykonaliśmy polecenie Obieżyświata. Wróciliśmy do żołnierzy, którzy z przerażenia, cofnęli się kilka kroków.
- Utrzymać pozycje! Synowie Gondoru i Rohanu, moi bracia! Widzę w waszych oczach ten sam strach, który ściska mi serce. Być może nadejdzie dzień, w którym stracimy resztki odwagi, opuścimy naszych przyjaciół i zerwiemy więzi braterstwa. Wiem jedno: nie nastąpi to dzisiaj. Nastanie godzina bestii i strzaskanych tarcz, gdy panowanie ludzi chylić się będzie ku upadkowi. Lecz ta godzina nie nastała! Teraz musimy walczyć! Dla dobra tej ziemi i żyjących na niej ludzi... Powstańcie, ludzie Zachodu!
Aragorn wygłosił przemowę, która zmotywowała wojska. Wszyscy wyciągnęli broń. Wierzchowce puściliśmy wolno.
- Nawet nie przypuszczałem, że zginę, walcząc ramię w ramię z elfami - rzekł krasnolud.
- A co byś powiedział na śmierć u boku przyjaciół? - spytał Legolas.
- Tak. To byłoby wspaniałe - odparł członek rodu Durina. Spojrzałam na ojca, a on na mnie. Elf oparł swoje czoło na moim.
- Ród Fëanora nigdy nie ucieka od walki. Nawet jeśli oznacza to śmierć - szepnął w queny'i. Spojrzałam głęboko w oczy ojca. Widziałam w nich miłość, odwagę i coś, blask, który był charakterystyczny dla naszego rodu. Wielka armia Mordoru otoczyła nas. Oko Saurona zaczęło szeptać, zwracając się do potomka Isildura. Mężczyzna wystąpił do przodu. Następnie odwrócił się do nas, po czym się uśmiechnął.
- Dla Froda - szepnął, podnosząc miecz ku górze. Ruszył do walki, a my za nim. Podczas biegu wraz z ojcem, Legolasem i bliźniakami ostrzeliwaliśmy przeciwnika strzałami. Potem starliśmy się z armią wroga. Walczyłam i zabijałam orków, ale z każdym pokonanym, na jego miejscu pojawiło się kilku kolejnych. Pochyliłam się, aby wyjąć sztylet z ciała martwego orka. I nagle nade mną przeleciała strzała. Podniosłam się. Przed sobą miałam martwego już orka z podniesionym ostrzem. W jego ciele tkwiła strzała o czarnych lotkach.
- Dziękuję ojcze - szepnęłam. Przed własną głupotę bym dała się zabić.
- Orły!! - usłyszałam krzyk Pippina. Rzeczywiście, ptaki przyleciały nam na pomoc. Odcięłam głowę kolejnemu wrogowi. Zauważyłam, że Celebrimbor walczy z trollem. Chciałam podbiec do niego i mu pomóc, ale drogę zagradzały mi nowe zastępy orków. Nagle wszyscy zaprzestali walki. Każdy spojrzał w stronę Oka Saurona. Wieża zaczęła się zawalać, aż wreszcie eksplodowała. Orkowie zaczęli uciekać, a my podnieśliśmy okrzyk zwycięstwa.
- Oto koniec panowania Annatara - powiedział ojciec, podchodząc do mnie. Delikatnie przytuliłam go.
- Powiernik pierścienia wykonał zadanie - odparłam. Odnalazłam wzrokiem Elladana i uśmiechnęłam się do niego. Teraz nastanie pokój.

Change the fateWhere stories live. Discover now