Pewna śmierć

31 0 0
                                    

Obudziłam się na łóżku w leczniczy. Przez moją nieuwagę zostałam zaatakowana. Na szczęście czułam się już lepiej. Spojrzałam na ranę. Nie było jej tam. „Ręce króla mają moc uzdrawiania" pomyślałam. Zauważyłam, że nie było mojej broni obok łóżka. Ktoś najwidoczniej musiał ją wziąć. Wstałam i skierowałam się do wyjścia. W drzwiach zatrzymała mnie jedna z uzdrowicielek.
- Pani, gdzie się wybierasz? Jak twoja noga? - zapytała.
- Chcę znaleźć przyjaciół. Dziękuję, moja noga jest już w porządku - odparłam. Kobieta przepuściła mnie. Gdy wyszłam z domu uzdrowień, przy budynku stał Nahar.
- Mea govannen mellon. Hannon le (Witaj przyjacielu. Dziękuję) - szepnęłam, wsiadając na wierzchowca. Po mniej więcej dwudziestu minutach byłam na najwyższym poziomie miasta. Weszłam do sali tronowej. Widziałam Gimliego, który siedział na tronie i palił fajkę, Éomera, Legolasa, ojca, Gandalfa, Aragorna, Halbarada i bliźniaków. Zastanawiałam się, gdzie Boromir. Oparłam się o kolumnę.
- Frodo jest teraz poza moim zasięgiem - rzekł Gandalf.
- Ciemność gęstnieje - odparł Elrohir.
- Gdyby Sauron miał Pierścień, wiedzielibyśmy o tym - powiedział Elladan.
- To tylko kwestia czasu - rzucił Éomer.
- Owszem, poniósł klęskę, ale... za bramami Mordoru wróg się przegrupowuje - dodał Halbarad.
- A niech se tam zostaną. Niech tam zgniją. Co nas to obchodzi? - spytał Gimli.
- Bo w tej chwili dziesięć tysięcy orków stoi między Frodem a Górą Przeznaczenia - odpowiedział ojciec.
- Skazałem go na śmierć - powiedział Gandalf.
- Nie - odparł Aragorn.
- Frodo ma ciągle szansę - rzekł Elrohir.
- Potrzeba mu czasu, by bezpiecznie przejść przez płaskowyż Gorgoroth - dodał Celebrimbor.
- Możemy mu to zapewnić - powiedział Obieżyświat.
- Jak? - spytał Gandalf.
- Wywabiając armię Saurona poza Mordor. Zbierzemy resztę naszych ludzi i ruszymy na Czarną Bramę - wyjaśnił Elessar.
- Nie wygramy za sprawą mieczy - odparł Éomer.
- My nie wygramy... ale damy szansę Frodowi, skupiając na nas Oko Saurona - powiedział Legolas.
- Niech będzie ślepy na wszystko inne - dodał Halbarad.
- Dywersja - powiedziały jednocześnie bliźniaki.
- Pewna śmierć! Nikłe szanse powodzenia. Na co czekamy? - zadał pytanie krasnolud.
- Sauron spodziewa się pułapki. Nie połknie przynęty - Gandalf nie był przekonany co do planu.
- Myślę, że połknie - odpowiedział Elessar. Dziedzic Isildura odwrócił się w moją stronę.
- Wybacz nam pani za niezauważenie twej osoby - powiedział formalnie, kłaniając się. Odkłoniłam się i podeszłam z uśmiechem do zebranych. - Jak się czujesz? - spytał.
- Dobrze. Dziękuje - odparłam, kładąc rękę na ramieniu bruneta. - Frodo ma przed sobą ciężką drogę przez Gorgoroth. Ciężko jest uciec z Mordoru, jeszcze ciężej wejść do niego niepostrzeżenie... Ale poradzi sobie. Sam z nim poszedł. Wbrew pozorom hobbici są silni. Dadzą radę i uratują nas - dodałam.

*****************

Pod wieczór stałam w sali tronowej, oparta o kolumnę. Rozmyślałam nad jutrzejszą wyprawą. Do komnaty wszedł Obieżyświat, w ręku trzymał Andúril. Podszedł do Palanthira i podniósł go. Oko Saurona pojawiło się w kamieniu.
- Długo mnie ścigałeś i długo ci umykałem. Nigdy więcej - Elessar podniósł klingę. - Oto miecz Elendila.
Sauron coś mu pokazał. Nie widziałam co. Ale musiało to wstrząsnąć Aragornem. Upuścił kamień, a Gwiazda Wieczorna spadła z jego szyi i roztrzaskała się na kawałki. Obieżyświat w szybkim tempie opuścił pomieszanie. Wyszłam z cienia i podeszłam do kamienia. Wzięłam materiał, zawinęłam w niego kamień i odłożyłam na podest tronu. Delikatnie i najdokładniej jak umiałam, pozbierałam rozbite kawałki naszyjnika i włożyłam do sakiewki. Jeśli przeżyjemy, naprawie Gwiazdę Wieczorną i oddam ją Aragornowi.

Change the fateWhere stories live. Discover now