Rozdział 5 Angel

44 6 15
                                    

Dazai jęknął, przewracając się na plecy i odrzucając podręcznik. 

- Proszę. Błagam Cię. Zamknij się chociaż na pięć minut.

- Hoo hoo!

- Wiesz, próbuję się skupić.

-Hoo, hoo!

Jęknął, zakrywając oczy rękami w gorzkiej porażce. Siadając leniwie, Dazai spojrzał w dół na ciemnoszarą sowę, drapiącą się na swojej komodzie. Ledwo na niego spojrzała, po czym po raz kolejny pohukiwała.

Dazai poprawił spódnicę swojej sukienki. - Mógłbym cię zabić. Mori by mnie nie winił - powiem mu tylko, że to coś czarodziejskiego. Albo,  albo mógłbym wrzucić cię do śmietnika i powiedzieć mu, że odleciałaś.

Sowa mrugnęła po czym znów wydała przyprawiający o ból głowy dźwięk "Hoo hoo!".

...Masz rację. Nigdy by się na to nie nabrał.

Dazai wydął wargi, podczas gdy sowa się myła. - Nie potrzebuję nawet sowy. Nie jesteś więc tutaj tylko po to, aby utrudnić czytanie? 

- Właściwie to sowa to sposób, w jaki będziemy się komunikować, Dazai. Proszę, powstrzymaj się od zabijania jej.

Mori pomachał przyjaźnie na progu drzwi pokoju.

- Nawet gorzej. - powiedział Dazai, podnosząc z powrotem książkę. - A tak w ogóle, kiedy wróciłeś?

- Widzę, że masz na sobie jedną z sukienek, które dla ciebie kupiłem. - Powiedział lekarz, całkowicie ignorując zirytowane spojrzenie, które posłał mu Dazai, gdy został zignorowany. - Przyznaję, że jestem trochę zaskoczony! Zwykle muszę cię zmuszać do zakładania takich uroczych strojów!

- Po prostu jestem proaktywny.

Mori uniósł brew. Dazai zauważył ze zmarszczką brwi, że mimo wszystko lekarz wyglądał na rozbawionego. 

-Och? W jaki sposób?

- Pomijam część, w której prosisz mnie o przebranie się, a ja próbuję dźgnąć Cię w udo.

- Ach? Ale nie próbuj mnie dźgać, kiedy bawimy się w przebieranki! - Mori zanucił.

Dazai przewrócił oczami.

 - To wymaga dużo samokontroli. - Odwrócił wzrok, wpatrując się w sowę dwoma wściekłymi, czarnymi dziurami. - Jestem na to zbyt zmęczony w tej chwili, więc nie będę się powstrzymywać, jeśli czegoś spróbujesz.

- ...Dziękuję za uwagę.-  Odchrząknął. - Więc? Jak minęła jednodniowa wycieczka z tym profesorem?

- Dobrze... czy na pewno nie mogę się tego pozbyć?

Sowa zahuczała .

----

- Zobacz, kto to jest!

- Ulubiony uczeń Snape'a jest tutaj!

Ach, Dazai znał te głosy. Odwrócił wzrok od ruchliwej stacji, spoglądając na duże litery „9" i „10" z dąsaniem. 

- Fred, George. Miło cię tu widzieć.

 - Właściwie to staliśmy tu jakiś czas. - Fred zachichotał.

- Mama jest bardzo wzruszona wysyłaniem Rona. Został tylko jeden dzieciak, po nim.

Dazai spojrzał za bliźniaków, podczas których pani Weasley zajęła się Ronem - mierząc jego włosy i trzymając go mocno. Mafioso prychnął na czuły gest.

Magic and Mystery | TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz