Dazai jęknął, przewracając się na plecy i odrzucając podręcznik.
- Proszę. Błagam Cię. Zamknij się chociaż na pięć minut.
- Hoo hoo!
- Wiesz, próbuję się skupić.
-Hoo, hoo!
Jęknął, zakrywając oczy rękami w gorzkiej porażce. Siadając leniwie, Dazai spojrzał w dół na ciemnoszarą sowę, drapiącą się na swojej komodzie. Ledwo na niego spojrzała, po czym po raz kolejny pohukiwała.
Dazai poprawił spódnicę swojej sukienki. - Mógłbym cię zabić. Mori by mnie nie winił - powiem mu tylko, że to coś czarodziejskiego. Albo, albo mógłbym wrzucić cię do śmietnika i powiedzieć mu, że odleciałaś.
Sowa mrugnęła po czym znów wydała przyprawiający o ból głowy dźwięk "Hoo hoo!".
- ...Masz rację. Nigdy by się na to nie nabrał.
Dazai wydął wargi, podczas gdy sowa się myła. - Nie potrzebuję nawet sowy. Nie jesteś więc tutaj tylko po to, aby utrudnić czytanie?
- Właściwie to sowa to sposób, w jaki będziemy się komunikować, Dazai. Proszę, powstrzymaj się od zabijania jej.
Mori pomachał przyjaźnie na progu drzwi pokoju.
- Nawet gorzej. - powiedział Dazai, podnosząc z powrotem książkę. - A tak w ogóle, kiedy wróciłeś?
- Widzę, że masz na sobie jedną z sukienek, które dla ciebie kupiłem. - Powiedział lekarz, całkowicie ignorując zirytowane spojrzenie, które posłał mu Dazai, gdy został zignorowany. - Przyznaję, że jestem trochę zaskoczony! Zwykle muszę cię zmuszać do zakładania takich uroczych strojów!
- Po prostu jestem proaktywny.
Mori uniósł brew. Dazai zauważył ze zmarszczką brwi, że mimo wszystko lekarz wyglądał na rozbawionego.
-Och? W jaki sposób?
- Pomijam część, w której prosisz mnie o przebranie się, a ja próbuję dźgnąć Cię w udo.
- Ach? Ale nie próbuj mnie dźgać, kiedy bawimy się w przebieranki! - Mori zanucił.
Dazai przewrócił oczami.
- To wymaga dużo samokontroli. - Odwrócił wzrok, wpatrując się w sowę dwoma wściekłymi, czarnymi dziurami. - Jestem na to zbyt zmęczony w tej chwili, więc nie będę się powstrzymywać, jeśli czegoś spróbujesz.
- ...Dziękuję za uwagę.- Odchrząknął. - Więc? Jak minęła jednodniowa wycieczka z tym profesorem?
- Dobrze... czy na pewno nie mogę się tego pozbyć?
Sowa zahuczała .
----
- Zobacz, kto to jest!
- Ulubiony uczeń Snape'a jest tutaj!
Ach, Dazai znał te głosy. Odwrócił wzrok od ruchliwej stacji, spoglądając na duże litery „9" i „10" z dąsaniem.
- Fred, George. Miło cię tu widzieć.
- Właściwie to staliśmy tu jakiś czas. - Fred zachichotał.
- Mama jest bardzo wzruszona wysyłaniem Rona. Został tylko jeden dzieciak, po nim.
Dazai spojrzał za bliźniaków, podczas których pani Weasley zajęła się Ronem - mierząc jego włosy i trzymając go mocno. Mafioso prychnął na czuły gest.
CZYTASZ
Magic and Mystery | TŁUMACZENIE PL
FanfictionDazai jedzie do Hogwartu - co jest szalone, ponieważ nie ma magii. Ma zdolność unieważniania, na miłość boską! Nie żeby to miało znaczenie. Dazai nadal jest skłonny zostać w pobliżu i sprawiać kłopoty, dopóki nie zostanie odesłany z powrotem do domu...