Mężczyzna stojący przed Dazaiem był całkiem interesujący, więc Dazai poświęcił chwilę na przyjrzenie się temu, co dokładnie widział. Pokryty krwią, przezroczysty, unoszący się dwie stopy nad ziemią...
- Duch? - Dazai zaryzykował zgadnięcie.
- Tak, tak, to prawda. - Mężczyzna powiedział - Możesz nazywać mnie Krwawym Baronem. Jako duch twojego domu...
- Domowy duch, co? Brzmi jak jakiś banał.
Oczy barona zwęziły się, a na jego wychudzonej twarzy pojawiła się napięta żyłka.
- Uważaj na język, chłopcze.
Dazai wzruszył ramionami i poprawił się na fotelu tak, że stał twarzą w twarz z Krwawym Baronem, a jego nogi zwisały z boku. Zerknął na krwawą ranę, którą nosił duch.
- To samookaleczenie, prawda? Gratulacje!
- Co...
- Gratuluję udanego samobójstwa. Ach~ jestem zazdrosny!
Dazai z jękiem opadł z powrotem na fotel. Tak naprawdę nie uważał tego ducha za zagrożenie - jeśli już, to współczuł biednemu człowiekowi. Popełniasz samobójstwo, ale nadal jesteś zmuszony żyć jako duch? Straszne! Okropne! Chciał umrzeć bardziej niż kiedykolwiek, ale chciał pozostać martwy, kiedy w końcu kopnie w kalendarz.
- Zazdrosny i... czekaj, chciałeś czegoś, prawda, panie Duchu?
- Krwawy Baronie. - podkreślił, praktycznie wypluwając ripostę. Jednakże Dazai zauważył nutę szoku w jego tonie w odpowiedzi na otwarte uznanie Dazaia dla samobójstwa. Baron zdawał się otrząsać, patrząc dziwnie na chłopca i niepewnie oddalając się od niego o stopę. - I tak, chciałem. Masz wokół siebie dość osobliwą aurę, młody wężu. Rozumiem, że nie zdawałeś sobie z tego sprawy?
Dazai zanucił, dziecinnie wymachując nogami.
- Widzisz, jako duch jestem szczególnie świadomy magicznych energii. A jednak mam od Ciebie dziwne przeczucie... trudno powiedzieć. Chociaż sądzę, że jeśli nie wiesz, nie ma sensu pytać.
Ciekawe...
- Czujesz coś takiego, huh? - Siedząc nieco prościej, Dazai zapytał.
Szczerze mówiąc, Dazai sądził, że tak właśnie może być. W końcu, jeśli mógł wyczuć magię w powietrzu, był to powód, dla którego magia - i magiczne stworzenia - mogły wyczuć go w zamian. Teraz pozostawało tylko pytanie, co dokładnie od niego wyczuwali.
- Zgadza się. To tak, jakby...
Nagle drzwi do dormitorium chłopców otworzyły się. Blaise stał w drzwiach, mrugając tępo do barona i Dazaia, jakby bezgłośnie pytał, co się dzieje.
- Dzień dobry baronie, Dazai. - Powiedział po chwili.
Krwawy Baron odchrząknął i przepłynął kilka stóp od Dazaia, uśmiechając się nieśmiało.
- Racja. W takim razie już odejdę. Powodzenia pierwszego dnia, młode węże.
- Hej, rozmawialiśmy, panie Duchu. Nie możesz tak po prostu odejść!
- Baronie. - Poprawił go twardo i odleciał w stronę frontowej ściany. Kiedy baron zaczął przechodzić przez kamienną ścianę, dodał. - I jestem pewien, że będziemy się widywać w przyszłości.
Powiedziawszy to, przeszedł przez ścianę, całkowicie znikając z pola widzenia. Dazai prychnął, marszcząc brwi i ściągając ramiona. Będzie musiał później wyśledzić barona - zawsze wszystko układało się lepiej, gdy miał wszystkie informacje, a Dazaiowi nie podobał się pomysł, że duch wiedział o nim coś, o czym on sam nie miał pojęcia.
![](https://img.wattpad.com/cover/260665025-288-k639087.jpg)
YOU ARE READING
Magic and Mystery | TŁUMACZENIE PL
FanfictionDazai jedzie do Hogwartu - co jest szalone, ponieważ nie ma magii. Ma zdolność unieważniania, na miłość boską! Nie żeby to miało znaczenie. Dazai nadal jest skłonny zostać w pobliżu i sprawiać kłopoty, dopóki nie zostanie odesłany z powrotem do domu...