1

55 2 1
                                    


„(...) Nie istnieje żaden dowód na to, że miejsce jest nawiedzone. Trzeba zaufać intuicji. Złowieszczą moc najsilniej wyczuwa się po północy, gdy chłód nocy wyostrza zmysły. Wtedy można poczuć cudzą obecność – wiem, bo sama doświadczyłam tego na własnej skórze. Nie można wyzbyć się uczucia bycia obserwowanym, jakby coś czaiło się w krzakach lub za drzewami.

Wiem, że tam coś jest... skrywa się i czeka na naszą słabość. Czeka, żeby skraść nam duszę. Tak jak zeszłej nocy próbowało zrobić to mnie.

Więc dlaczego nikt nie interesuje się tą tajemnicą?

A może problemem jest słabe nagłośnienie sprawy? Naprawdę nie rozumiem dlaczego policja z Pucka bagatelizuje sprawę. Dla nich zwisające z gałęzi ciała to proste sprawy – wpisują w rubrykę samobójstwo, dzięki czemu ich statystyki utrzymują się na zadawalającym poziomie. Media poświęcają na opis takich przypadków krótką notkę lub wcale o tym nie wspominają.

Piszę ten wpis pod wpływem silnych emocji – nawet teraz się trzęsę z nerwów i żałoby. Ostatnią ofiarą tego miejsca był mój przyjaciel. Mężczyzna wyjątkowo bliski memu sercu, którego darzyłam wielkim uczuciem. I nie wierzę, że zdecydował się popełnić samobójstwo, jednak nikt nie chce mnie słuchać. Panowie z wydziału kryminalnego powstrzymywali się, aby nie śmiać mi się w twarz. Przecież samobójstwa nastolatków są normalnością, prawda? Jak można być tak bezdusznym człowiekiem?

Nie znaleziono dowodów na udział osób trzecich. Osoba zmarła na skutek uduszenia.

Spytałam, czy zbadano linę pod kątem śladów DNA. Pan zza biurka otworzył tak szeroko oczy, że niemal wypadły mu na blat. Drugi zasłonił usta ręką. Dla własnego bezpieczeństwa nie upublicznię tych nazwisk, ale powiem jedno: policjantów z Pucka powinno się wysłać na dodatkowe szkolenia, albo ich zwolnić. Przykro mi to pisać, ale ludzie na tych stanowiskach są wyjątkowo niekompetentni. (...)"


Szady uniósł wzrok na naczelnika Wróbla i przewrócił wydrukowany wpis blogowy na drugą stronę. Tekst ciągnął się na cztery strony. Nie zamierzał tego czytać. Wylewane uczucia przez nastolatkę nie stanowiły dla niego priorytetu.

– Sprawdzisz to miejsce – odezwał się Wróbel ze zmarszczonymi brwiami. – Weź ze sobą Błonę i jedź na miejsce. Zleciłem Fortunie sprawdzenie liny. Na szczęście jeszcze ją mamy i nikt jej nie wyrzucił. Sprawa jest wyjątkowo świeża.

– Szefie...

– Nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu. – Zmienił ciężar z prawej na lewą nogę. W tym samym momencie jego brzuch podskoczył, a zebrany na nim tłuszcz zafalował. – Dziewczyna przeprowadziła dogłębny research i w jeden dzień wykonała lepszą robotę, niż te przygłupy zdołałyby wykonać przez dwa miesiące. Masz się przyjrzeć tej sprawie, cokolwiek teraz robisz odłóż to na bok. Oddaj Kaszubie, albo Gajewskiemu. Nie interesuję mnie, co z tym zrobisz.

– Szefie – pociągnął Szady. – Przecież to jakiś absurd. Nie raz nas szkalowano, a ten wpis blogowy to jakiś bełkot zdruzgotanej nastolatki. Przeżyje śmierć przyjaciela i odpuści.

– Ten bełkot zdruzgotanej nastolatki okazał się skuteczny. Za godzinę dziewczyna prowadzi wywiad z dziennikarzami z programu „Uwaga" na miejscu popełnienia samobójstwa. Dodatkowo piszą o nich wszędzie, na portalach internetowych, w gazetach. Ludzie na facebooku robią dym. Nawet na YouTube pojawiły się filmiki sugerujące, że to robota seryjnego mordercy. Ludziom odwaliło po sprawie Klucznika! – Uderzył otwartymi dłońmi w stół. – Nie wspomnę o tych, które przedstawiają teorię o nawiedzeniu. I nie jestem pewien, ale doszły mnie słuchy, że na miejsce udają się jakieś nastolatki ze słynnego kanału o duchach.

Szady otworzył usta. Po plecach przebiegł mu zimny dreszcz. Czy to możliwe, żeby głos jednej nastolatki mógł wprowadzić taki zamęt? Kim ona, do diabła, była?

– Niedobrze – szepnął, gdy przerzucił stronę i przeczytał fragment o czterech samobójcach w ciągu dwóch lat. Jej przyjaciel był piątym.

– Szady, niedobrze będzie, jeśli tego nie naprawimy. Puck jest na pierwszej stronie gazet. Wiesz, gdzie jest to miejsce? To, gdzie ten gówniarz postanowił się powiesić i tym samym wejść nam na łeb?

– Jasne, wiem, szefie – odpowiedział, zatrzymując uwagę o braku empatii Wróbla dla siebie. Ten człowiek to sto procent elokwencji, pomyślał. – Zajmę się tym. Ale najpierw chciałbym się przyjrzeć tym przypadkom. Chyba nie muszę brać udziału w wywiadzie z TVN?

– Nie, oni przyjadą do nas i z nami porozmawiają na komendzie. Przygotowujemy Krzemińskiego i Kowala do rozmowy. Krause już się tym zajęła. Postaramy się zrobić tak, aby odeprzeć atak na tych przygłupów. – Wycelował w Szadego palec wskazujący. – Za to ty przygotuj się do pilnowania dzieciaków, tych od duchów, trzeba się upewnić, że nic nie odwalą na miejscu. Mam nadzieję, że Suchy zdąży do ich przyjazdu. Zapowiadali transmisję na żywo dzisiaj o północy.

– Dzisiaj? – spytał, wiercąc się na krześle. Oparcie zaskrzeczało pod jego ciężarem. – Szefie, nie jestem gotowy. Mam masę rzeczy do sprawdzenia, dodatkowo obiecałem...

– Twoje obietnice nie są istotne, jeśli nie dotyczą roboty. – Naczelnik Wróbel przystanął przy oknie, patrząc gdzieś na cmentarz. – Nie zrozum mnie źle, ale od tego zależy twoja kariera. Wykaż się, a pogadamy o awansie. Albo o podwyżce. Bylebyś nie zawalił tej sprawy, bo wtedy możesz się szykować do zmiany pracy. Na przykład do pracy w ochronie w jakimś markecie. A może większą karą będzie, jeśli przeniosę cię do drogówki? – Odwrócił się, spojrzał na Szadego ze zmrużonymi oczami. – Co będzie dla ciebie większą karą? Bycie cieciem, czy wystawianie mandatów za szybką jazdę?

Szady westchnął, przecierając czoło. Wróbel zdawał sobie sprawę, że Szady nie nadawał się do drogówki. Nie tak, żeby traktował ich jako niszę policji, ale nie uśmiechało mu się szarpać z kretynami i jeździć po sądach, gdy ci zdecydują się odmówić przyjęcia mandatu. To zbyt męczące. Wolał robić coś innego.

– Zrobię, co w mojej mocy – odpowiedział.

– To chciałem usłyszeć. – Naczelnik ruszył do drzwi, włożył ręce do kieszeni spodni na kant. – I zapomnij o tym, co mówiłem o awansie i podwyżce. Rozwiąż tę sprawę, a nie przeniosę cię do drogówki. Jak zrobisz to szybko, to załatwię ci wolne święta.

Szady okręcił się na krześle w stronę okna. Akurat jakaś starsza kobieta wyrzucała zeschnięte kwiaty z nagrobka. Patrząc na nią wybrał numer Błony, włączyła się poczta głosowa. Nie czekał tylko zadzwonił do Kaszuby. Poinformował przyszłego szwagra, że otrzymał w prezencie dodatkowe sprawy, które nie mogły czekać. Kaszuba nie był zadowolony, ale czego nie robi się dla rodziny?

I wcale nie liczyło się to, że się nie lubili.

WisielecNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ