6

18 2 0
                                    


Echo jego własnych kroków poprowadziło Szadego do drewnianej ławki w głównej nawie. Może gdyby nie przytłaczające go bóle żołądka i mięśni zdołałby uklęknąć i się przeżegnać tak jak na chrześcijan przystało. Tym razem zrobił to w myślach, liczył, że Bóg wybaczy mu tę zniewagę. Błona usiadł obok niego, natomiast ksiądz Dominik zajął ławkę przed nimi, zwracając się do nich bokiem. W ten sposób mógł nawiązać z nimi kontakt wzrokowy.

Szady nie miał odwagi spojrzeć księdzu w oczy, więc skierował uwagę na złote ozdobienia ołtarza.

– Dzwonił do mnie Bartek i powiadomił mnie o twojej wizycie – zaczął ksiądz Dominik. – Streścił twój przypadek, poprosił mnie też o pomoc. Sam nie może nic zrobić, bo jest za daleko. Wierzę mu. Tacy jak on są potrzebni. – Zmarszczył czoło. – Bartek wierzył, że nie są ci potrzebne egzorcyzmy, a jedynie rozwiązanie zagadki i modlitwa.

Na samo wspomnienie o egzorcyzmach Szademu zjeżyły się włosy na karku. Oglądał mnóstwo filmów z ich udziałem i rzadko kończyły się dobrze. A z jego życiowym pechem na pewno skończą się tragicznie. Miał za dużo na sumieniu, aby wyjść z tego bez szwanku.

– Czyli ksiądz chce powiedzieć, że mój kolega będzie mówił w różnych językach i wyginał się w nienaturalny sposób? – spytał Błona, wyrywając te słowa Szademu z głowy.

Ksiądz się zaśmiał. Szady skupił się na nienaturalnie wielkim i krzywym nosie księdza. Poczuł senność, więc poruszył żuchwą. Cios Błony pozostawił po sobie dużo orzeźwiającego bólu.

– Nie idźmy tak daleko – odpowiedział. – Chciałbym wierzyć, że wersja Bartka jest prawdziwa, ale po dzisiejszym przedstawieniu nie jestem niczego pewien. Musimy zabezpieczyć się na wszystkie ewentualności, w tym przeprowadzenie egzorcyzmu. Wisielec przywarł do ciebie bardzo silnie, znalazł twoją słabość. – Ksiądz chrząknął. – Szady, kiedy ostatni raz się spowiadałeś?

Otworzył usta, jednak odpowiedź zawisła w wilgotnym powietrzu kościoła. Nie pamiętał daty ostatniej spowiedzi. Miał zamiar iść przed ślubem, ale skoro do niego nie doszło, to i on nie doszedł do konfesjonału. Wzruszył ramionami.

– Rozumiem. Domyśliłem się tego, kiedy ciebie zauważyłem pod ścianą mojego kościoła. Duch nie chciał byś tu wszedł i wcale nie dlatego, że to miejsce jest święte. Tylko dlatego, że jest dla ciebie tak bardzo obce. – Zmrużył oczy, patrząc na swoje paznokcie. – Wisielce nie lubią takich miejsc. A po tym przedstawieniu domyślam się, że musisz być bardzo ważny dla demona.

Ksiądz znowu użył słów, które rozpętało w jego wnętrzu piekło. Serce zabiło mocniej, w żołądku mu się zakręciło, a po klatce piersiowej rozniosło się ciepło. Schował ręce do kieszeni, aby nie zauważyli ich drżenia.

Na litość boską, był policjantem, nie medium.

Przełknął ciężko ślinę, a wraz z nią poczuł smak rzygowin, zalegających między zębami. Skrzywił się.

Błona wyjął z kieszeni paczkę gum do żucia. Wziął jedną pastylkę z przepraszającym wyrazem twarzy.

– Trzeba przypilnować, abyś rozwiązał sprawę przed ponownym zaśnięciem.

– Tego ja dopilnuję – wtrącił Błona, na co ból szczęki u Szadego odezwał się mocniej. Nie wiedział, czy na samo wspomnienie, czy z powodu żucia gumy.

– Zauważyłem, że dobrze sobie radzisz jako jego strażnik. – Ksiądz uśmiechnął się blado.

– Radziłem sobie z Szadym przez lata. Kilka dni nie robi mi różnicy. Niech tylko ksiądz mi powie, czy czekają mnie jakieś niespodzianki. Wolałbym się przygotować na najgorsze.

– Odpowiem na to później. – Zerknął na Szadego. – Teraz chciałbym zabrać twojego przyjaciela na spowiedź. Przyda mu się. Tym bardziej jeśli tego nie przeżyje.

Ksiądz wstał z ławki. Szady na samą myśl o śmierci się wzdrygnął, choć nie przerażała go tak bardzo jak spowiedź. Grzechy, których brzemię nosił na barkach, musiały zostać tajemnicą. Przecież nie powie wszystkiego, prawda?

– Nie bój się wyznania grzechów, chłopcze. To niezbędne podczas walki z demonami. – Ksiądz poprawił sutannę. – Chodź, wyspowiadajmy cię i tym samym popsujemy Wisielcowi plany. Później porozmawiam z Błońskim i wymyślimy plan działania. Zapraszam panie Szadurski, za mną.

Ksiądz opuścił ławę. Szady odniósł nieodparte wrażenie, że właśnie toczy walkę o losy całego świata, nie tylko o jego jedną, potępioną duszę.

WisielecWhere stories live. Discover now