8

16 2 0
                                    


Jak to się stało? Gdzie, do cholery, uciekła mu połowa dnia?

Chwycił linę oburącz. Dopiero teraz spostrzegł w trawie nieprzytomnego mężczyznę. Leżał na boku w ciemnym ubraniu, dzięki któremu wtapiał się w otoczenie. Szady przykucnął przy nim, sprawdził puls, przyjrzał się klatce piersiowej. Nieznajomy żył. Najprawdopodobniej ktoś uderzył go w głowę, na jego skroni znajdowała się zaschnięta krew. W pierwszym odruchu przeszukał swoje kieszenie w poszukiwaniu telefonu, zamierzał zadzwonić na pogotowie. Niestety nie miał przy sobie nawet kluczy.

– Co się tutaj dzieje...?

Z prawej strony usłyszał szelest.

Rudowłosa wyłoniła się z moczar w jasnej sukience z odsłoniętymi ramionami. Patrzyła na niego dziewczęcymi, pełnymi uroku oczami. Przypominała mu zagubioną dziewczynę, wykorzystaną i zbrukaną przez zło tego świata. Wyczuł jej ból.

A raczej jej ból przepełniał go do szpiku kości.

Podeszła na tyle blisko, by móc położyć dłoń na brodzie Szadego.

Miała wtedy dwadzieścia jeden lat. Świat stał przed nią otworem, ale Kamila wolała spędzać czas w małym gronie, w mieście, w którym znała się z sąsiadami. Wraz z paczką przyjaciół wybrali się nocą na plaże. Kąpali się. Pili piwo. Palili papierosy.

Szady przymknął oczy. Słyszał, jak krzyczą do rudowłosej, aby nie płynęła dalej, bo się utopi. Kamila! Kamila! – wołali za nią, ale ta coraz bardziej rozbawiona i podniecona głębinami zatoki płynęła dalej. Kochała wodę, jej szum, niespokojne fale. Nie widziała dla siebie zagrożenia, dopóki nie złapał ją w łydce skurcz.

Przełknął ślinę. Czuł smak morskiej wody, to jak coraz trudniej było mu wziąć oddech w tej przeklętej ciemności. Oblazła go gęsia skórka. Wszędzie opatulała go zimna woda. Ból w łydce ściągał na dno...

Przed śmiercią pomyślał, że mógłby naprawdę dużo zrobić. Znaleźć pracę, urodzić dziecko, pobudować dom i wychowywać potomstwo, podczas gdy mąż zarabiałby na życie. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że to wcale nie jego pragnienia. To pragnienia Kamili. Wypowiadała życzenia, które mogły się nigdy nie spełnić.

Ktoś ją złapał. Wypłynęła na powierzchnię i w tej ostatniej sekundzie przed śmiercią napełniła się życiem. Ktoś kazał jej przytulić się do pleców i przewiesić ręce tak, by mogła odpocząć. Uratował ją.

Szadego przepełniła euforia. Życzenie Kamili miało prawo się spełnić.

Otworzył oczy.

– Przyprowadziłeś go do mnie – odezwała się pierwszy raz od ich spotkania, ku zdziwieniu Szadego nie brzmiała nieludzko, jakby jej głos znajdował się gdzieś w zaświatach. Miała melodyjny i bardzo kobiecy głos, odniosłaby sukces w radiu.

– Przyprowadziłem...?

Z całych sił starał sobie przypomnieć, co wydarzyło się w ciągu tych kilku godzin. Czy mógł lunatykować? Jakim sposobem Wisielec przejął nad nim kontrolę?

– Zamknij oczy, proszę.

Bez zastanowienia zrobił o co prosiła.

Po wypadzie do kina z rodzicami Kamila poszła do swojego wybawcy, Damiana. Czekał na nią z butelką wina. Ochoczo ją piła, bo dochodziła dwudziesta trzecia i nie zamierzała już nigdzie wychodzić. Ufała Damianowi. W końcu należeli do wspólnej paczki. Poza tym nic nie wskazywało na to, że mógłby zrobić jej krzywdę. Nie raz słyszała opowieści, że był babiarzem i nie szanował kobiet. Nie wiedziała komu ufać, bo w końcu w każdej plotce jest ziarenko prawdy. Mimo wszystko nie wyczuwała zagrożenia. Przecież byli przyjaciółmi. Po prostu przyjaciółmi.

WisielecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz