🐻🐰1🐰🐻

249 14 1
                                    

Powoli dochodziła trzynasta. Mimo tak wczesnej pory za oknem było szaro i pochmurnie. A to wszystko za sprawą nadciągającej burzy, a kwestią czasu pozostawało tylko lunięcie deszczu z nieba. Siedzący w szkolnej bibliotece nastolatek spakował swoje książki i zeszyty do torby, i przewiesił ją przez ramię. Modlił się, żeby nie zaczęło padać zanim wróci do domu. Wyszedł ze szkoły i ruszył przed siebie szybkim krokiem. Co go pokusiło, żeby przyjść tu na nogach? Żałował, że nie wziął samochodu brata, albo co najmniej jakiś pieniędzy na autobus. A teraz musiał zasuwać na drugi koniec miasta pod groźbą przemoknięcia do suchej nitki. Już miał nadzieję, że uda mu się dotrzeć do domu przed burzą, ale niestety, nie to było mu pisane. Po jakimś kwadransie szybkiego marszu z nieba zaczęły kapać pierwsze krople deszczu. Najpierw było ich mało, ale z każdą kolejną sekundą robiło się ich coraz więcej, aż w końcu lało jak z cebra. Szarooki zatrzymał się i zaczął przeszukiwać zawartość swojej torby. Był pewien, że ją pakował, więc na pewno musi być gdzieś w środku. Po chwili wyciągnął czarną parasolkę i ją rozłożył. No, nie będzie przecież mókł. Zabezpieczony przed przemoknięciem do suchej nitki, ruszył w dalszą drogę. Kiedy pokonał jej znaczną część, burza rozszalała się na dobre. Od domu dzieliło go już zaledwie kilka przecznic, dosłownie kilka. Przechodząc przez jedną z alejek zauważył stojącą w pełnym deszczu dziewczynę. Nie miał pojęcia, kim jest, pierwszy raz widział ją na oczy. Zastanawiał się jaki ma cel w tym, że stoi tak sobie i pozwala kroplom deszczu spływać po sobie. Chciał przejść obok niej, ale zatrzymał się, gdy usłyszał jak kicha. Zawrócił i podszedł do niej, a także nadstawił nad jej głowę parasolkę. Dopiero teraz dokładniej widział jej twarz. Długie do ramion, fioletaworóżane włosy i zielononiebieskie oczy. Popatrzyła na niego; mokra grzywka lepiła się do jej czoła.

- Masz zamiar zapalenie płuc złapać?- spytał chłopak, poprawiając torbę.

- Nie, skądże. Co to w ogóle za pytanie?- odrzekła nastolatka. Brzoskwiniowowłosy zauważył jak dziewczyna drży.

- To po co stoisz na pełnym deszczu, a na dodatek prawie rozebrana do rosołu?- uniósł do góry jedną brew.

-  Czekam na tatę- odrzekła zielononiebieskooka.

- No dobra, a ile masz zamiar jeszcze tu stać i moknąć? - dopytał szarooki. Dziewczyna myślała przez dłuższą chwilę.

- Nie wiem no...pisał, że przyjedzie za pół godziny...- odparła.

- A jak długo już czekasz?-

- Ponad godzinę...-

Dla osiemnastolatka wszystko było jasne. Nie chciał zostawiać jej na deszczu, jeszcze złapie coś poważnego. Nie znał jej, a był uczony, żeby obcych osób do domu nie sprowadzać. No ale co ma innego zrobić? Westchnął.

- Mieszkam dosłownie kilka kroków stąd, chodź- powiedział. Ona zaś nie była pewna co do tego. - Posłuchaj, zadzwonisz do taty i podasz mu adres, pod który ma podjechać- dodał. Nastolatka zgodziła się z niechęcią, ale chwyciła go pod ramię i ruszyli w stronę domu brzoskwiniowowłosego. Różanowłosa uwierzyć własnym oczom nie mogła, że ten chłopak mieszka w tak zaczepistym domu. Weszli do środka i szarooki natychmiast pobiegł po ręczniki dla niej. Była przemoczona do suchej nitki, więc od razu zabrała się za wysuszanie. Nastolatek obserwował ją i w końcu uznał, że jak zostanie w tych mokrych ciuchach, to i tak się rozchoruje. Poszedł gdzieś i wrócił po pięciu minutach. Dał jej swoje ubrania, spodnie, koszulkę, bieliznę i pasek do spodni.

- Po co mi to...?- popatrzyła zdziwiona.

- Przebierz się w to- odpowiedział szarooki. Wzięła suche i czyste ciuchy do ręki, a on pokazał jej, gdzie jest łazienka. Poszła tam i zamknęła się od środka. Przecież go nie znała, nie wiadomo jakim zboczeńcem mógł być ten chłopak. Ściągnęła mokre ubrania i wrzuciła je do kosza na pranie. Kiedyś je jej odda...kiedyś...Gdy ubrała jego bokserki, jeansy, koszulkę i skarpetki, uznała, że nie są wcale takie złe. No, może troszeczkę za duże, ale bynajmniej się trzymały. Dodatkowo ściaśniła spodnie paskiem, więc miała pewność, że nie zlecą z jej dupy. Kiedy już się przebrała, wróciła do swojego "przyjaciela". Zaprowadził ją do salonu i kazał czekać. Wyszedł z pomieszczenia i wrócił po dziesięciu minutach. Podał jej kubek gorącej herbaty i usiadł obok.

- Jak się nazywasz?- spytał, krzyżując ręce na piersi.

- Shiratoya Nae - odpowiedziała, kiedy zrobiła już kilka łyków gorącego napoju. - A ty?- odstawiła kubek na ławę i spojrzała na niego.

- Fubuki Atsuya - uśmiechnął się delikatnie, a ona odwzajemniła ten gest. Siedzieli w ciszy przez następne kilka minut. - Ile masz lat?- chłopak zdawał sobie sprawę z tego, że nie powinien o to pytać, ale ciekawość zwyciężyła.

- Siedemnaście- odrzekła. 

- Naprawdę? A wyglądasz na czternaście- oparł się wygodnie o oparcie sofy. Nae zarumieniła się delikatnie, miło było jej słyszeć taki komplement....swego rodzaju. Brzoskwiniowowłosy włączył telewizor i ustawił na kanał, na którym leciało jakieś anime. Oglądali w milczeniu, tak naprawdę znali się zaledwie od kilkudziesięciu minut i no, nie mieli wspólnych tematów do rozmów. Szarooki wstał i poszedł do kuchni, gdzie przygotował dla siebie i dziewczyny kanapki. Wrócił do salonu i wręczył jej talerz z posiłkiem. 

- Dziękuję - zabrała się za jedzenie. Przyglądał się jej i musiał przyznać, że była bardzo ładną dziewczyną. A w męskich ubraniach (no, trochę na niej wisiały), wyglądała trochę śmiesznie. Atsuya musiał stłumić śmiech i odwrócił twarz. Na całe szczęście zajęta pochłanianiem kanapek Nae nie zauważyła tego. Kiedy skończyli, Fubuki odniósł talerze do kuchni, opłukał je i schował do zmywarki. Wrócił do różanowłosej. Dorwała pilota i skakała po kanałach; skakała tak przez kilkanaście minut, aż w końcu zostawiła na jakimś Home&Garden. Atsuyę nie interesowały takie programy, ale zielononiebieskooką najwyraźniej kręciły takie tematy, bo z zachwytem w oczach oglądała nadawany o luksusowo wyglądających ogrodach. Nastolatek westchnął, musiał znieść jakoś nadawany program. Oczywiście mógł zabrać jej pilot i włączyć to, co chciał, ale wtedy źle wypadnie w jej oczach, wyjdzie na jakiegoś nieokrzesanego prymitywca. Skrzyżował ręce na piersi i wbił wzrok w ekran. Oczywiście jak to Ats potrafił, zasnął w trakcie. W tym samym czasie do domu wrócił starszy brat Atsuyi, dwudziestoletni Shirō. Odwiesił kurtkę na wieszaku i poszedł do salonu. Na widok obcej dziewczyny, która siedzi obok jego brata, a na dodatek ubrana w jego ciuchy, mocno się zdziwił. Obszedł kanapę i stanął naprzeciw.

- Dzień dobry...- no pojęcia nie miał jak się zachować.

- Dzień dobry....- Nae także nie wiedziała jak zareagować. Szturchnęła łokciem brzoskwiniowowłosego, który zerwał się ze snu. 

- Shirō...?- przetarł oczy. - Jezu, kiedy wróciłeś?- podszedł do liliowowłosego. Tamten westchnął.

- Dosłownie przed chwilą- odpowiedział. - Kim jest ta dziewczyna?- popatrzył zaintrygowany na Shiratoyę. Atsu przedstawił młodemu mężczyźnie nastolatkę. Starszy z braci uśmiechnął się do niej i usiadł wygodnie w fotelu. Chciał, by opowiedzieli mu jak to się stało, że Nae trafiła do ich domu. Nastolatkowie opowiedzieli wszystko po kolei, a Shirō nie ukrywał, że postąpiłby tak samo jak Atsuya. We trójkę spędzili kolejną godzinę, potem do dziewczyny zadzwonił jej ojciec i musiała się zbierać. Razem z Atsu wymieniła się numerami telefonów. Przecież muszą kiedyś odzyskać swoje ciuchy, tak? Brzoskwiniowowłosy odprowadził Nae do samochodu, w końcu dalej padał deszcz. Kiedy różanowłoda wsiadła do pojazdu i odjechała, chłopak wrócił do środka. Położył się u siebie w sypialni i ku swojemu zaskoczeniu stwierdził, że z chęcią umówiłby się z Nae na randkę. 

I see you light up the sky || Inazuma Eleven Ares no Tenbin || ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz