🐻🐰9🐰🐻

71 6 0
                                    

- Halo?-

- Hej braciak, jesteś dziś zajęty?-

- Nie, a co?- 

- Obudziłem cię, prawda?-

- I tak miałem już wstawać, luz-

- Zapraszamy z Nae na obiad. Co prawda odgrzewany, ale zostało nam sporo jedzenia z wczoraj i ten...-

- Nie ma sprawy, będę o czternastej-

- Supcio!-

- A co ty taki radosny? Tylko nie mów, że ćpałeś-

- Nie, no coś ty!-

- No ja myślę-

- Powód jest zupełnie inny, jak przyjedziesz, to się dowiesz. Pa-

-  Pa -

Shirō odłożył telefon i ostrożnie usiadł na łóżku. Dochodziła ósma, co też strzeliło Atsuyi do łba, by dzwonić do niego o tak wczesnej porze? I ten entuzjazm w jego głosie. Naprawdę brzmiał, jakby się czegoś naćpał, ale liliowowłosy znał swojego brata i wiedział, że ten nigdy nie tknie żadnej niebezpiecznej używki. Dwudziestotrzylatek wstał i poszedł do łazienki; szybki poranny prysznic ocucił go do końca, więc szarooki owinął się ręcznikiem w pasie i zszedł na dół do kuchni. Nie miał pomysłu na śniadanie, nie lubił zresztą gotować, więc wyciągnął z lodówki twarożek i łyżeczkę z szuflady. Usiadł przy stole i zabrał się za jedzenie. Nie potrzebował żadnych dodatków do twarożku, nauczył się go jeść w ten sposób gdy był jeszcze małym chłopcem. Po skończeniu brudną łyżeczkę włożył do zmywarki, a puste opakowanie wyrzucił do śmieci. Następnie poszedł znów do łazienki, gdzie umył zęby i zaczął powoli szykować się do wyjścia. Miał co prawda jeszcze z jakieś pięć godzin, ale i tak nie miał co ze sobą zrobić. Założył koszulę w kolorze kości słoniowej, a do tego czarne jeansy. Po trzydziestu minutach był gotowy do wyjścia, a korzystając z czasu, pojechał do galerii handlowej kupić Atsuyi i Nae po jakimś prezencie. Nie zastanawiał się długo nad wyborem. Dla brata wybrał zegarek jednej z najlepszych firm, a dla bratowej - naszyjnik wysadzany brylantami. Wiedział jak zareagują, spodziewał się tego. Uśmiechnął się pod nosem na samą myśl, poczekał aż jubiler zapakuje zegarek i naszyjnik, następnie podziękował i wyszedł. Wróciwszy do samochodu, położył torbę z zakupami na siedzeniu pasażera i ruszył w drogę. Zatrzymał się jakiś kawałek od domu małżeństwa. Była ładna pogoda, więc postanowił się przespacerować. Wysiadł z auta, wyciągnął torby i zamknął pojazd. Wolnym krokiem ruszył w stronę celu. Każdemu, kogo mijał, mówił "Dzień dobry" z uśmiechem na twarzy, w końcu w tak piękny dzień szkoda się nie uśmiechać. Kiedy stanął przed drzwiami domu, zegarek na jego nadgarstku wskazywał....dopiero jedenastą dwadzieścia dwie. W tamtym momencie Shirō poczuł się jak skończony debil, miał ochotę zapaść się pod ziemię. Zawsze przychodził przed czasem, ale nigdy aż tak bardzo - najczęściej przychodził maksymalnie dziesięć minut przed wyznaczonym spotkaniem. Ale żeby aż tyle? Już chciał się wycofać, gdy nagle otworzyły się drzwi i naprzeciw niego stanął Atsuya. Brzoskwiniowowłosy przyglądał mu się z nieukrywanym zdziwieniem.

- Wow, a co ty tak szybko?- zapytał, wpuszczając starszego brata do środka.

- Weź nic nawet nie mów - westchnął Shirō. - Wydaje mi się, że czas leci dziś bardzo szybko, a tak naprawdę wlecze się jak ślimak. Myślałem, że spacerowałem do was z jakieś dwie godziny, a tak naprawdę szedłem tutaj może z pół godzinki - dodał, idąc za Atsu do salonu. Usiedli na kanapie.

- Rozumiem. Nie szkodzi, że przyszedłeś wcześniej - młodszy z braci uśmiechnął się szeroko. - Będziemy mieć więcej czasu na spędzenie w swoim towarzystwie - dodał.

I see you light up the sky || Inazuma Eleven Ares no Tenbin || ✔️Where stories live. Discover now