~rozdział pierwszy~

1.2K 23 3
                                    

[Robert]

          Dzisiaj postanowiłem śledzić Marcela. Młody wychodzi gdzieś po nocach, a wraca nad ranem, co mnie trochę, no nie ukrywam, wkurwia. Pozwoliłem mu zamieszkać u mnie, oczywiście na moich zasadach, których, tak jak się zresztą spodziewałem, się nie trzyma.

          Główną zasadą było nie wychodzenie w nocy, w tygodniu do znajomych, czy cholera wie gdzie. W weekend mu jeszcze odpuszczę, w końcu.. młody jest i potrzebuje się wyszaleć, ale nie w tygodniu. Nie chcę, żeby zawalił sobie szkoły, ale jak widać on ma w dupie to liceum i ma totalnie wypierdolone w naukę.

          Dotarliśmy do.. klubu. Dla gejów. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego. Dowiedziałem się już trzech rzeczy. Gdzie wychodzi, skąd ma tyle pieniędzy, i że jest gejem.

          Po chwili namysłu stwierdziłem, że to pierdole i wracam do domu. Jutro sobie z nim na ten temat porozmawiam. Jakbym miał na tyle mocną psychę i wodę zamiast mózgu, to bym go z tamtąd zabrał siłą.

***

          Czwarta rano. Siedzę na kanapie i oglądam telewizję czekając na Marcela.

          Przetrawiłem temat i doszedłem do wniosku, że chuj z jego orientacją, sam jestem bi, ale jak okaże się, że serio się kurwi, to naprawdę będzie miał przejebane u mnie.. i nie, nie wywale go z mieszkania. Jest moim kumplem i obiecałem mu, że pozwole mu zostać conajmniej do końca tego roku szkolnego.

          Usłyszałem ciche otwieranie drzwi. Dźwięk był długi i cichy, więc obstawiam, że robi wszystko, żeby mnie "nie obudzić".

          Gdy chłopak przechodził przez korytarz, podszedłem do wyjścia z salonu i oparłem się o ścianę

      — Chyba mamy do pogadania, co nie?

          Na mój głos Marcel zesztywniał, a chwilę później obrócił się przodem do mnie.

      — Yy.. ja..

      — Bardzo ciekawa miejscówka.. schadzki z kolegami, nie? — spytałem.

      — U-um.. nie rozumiem...

      — Dobra, nie rób mnie w bambuko. Dobrze wiem, gdzie byłeś i.. domyślam się co robiłeś.


      — Eh.. w porządku, spakuje się i.. — westchnął patrząc w podłogę.

      — Nie o to mi chodzi. Możesz zostać, ale no nie ukrywam, trochę mnie.. zaskoczłeś i, szczerze mówiąc, wolałbym abyś.. jakby to ująć.. skończył "pracować".

      — Uh.. zobacze, co da się zrobić.. — powiedział cicho.

      — Teraz idź spać. Lepiej, żebyś na lekcjach chociaż trochę był przytomny.

      — Mhm.. — mruknął i poszedł do swojego pokoju.

***

          Od tamtego incydentu minęło kilka dni. Marcel unikał mnie najbardziej, jak tylko było to możliwe. Gdy ma jechać do szkoły, to idzie na autobus o wiele za wcześnie, jak wraca ze szkoły, to ja jestem w pracy, więc nawet nie mam jak z nim porozmawiać.

          Dzisiaj dostałem nagłe wolne. Marcel o tym nie wie, więc nie ma jak mnie uniknąć.

          Aktualnie siedzę sobie w kuchni i czekam na powrót Marca ze szkoły. Usłyszałem, jak drzwi od mieszkania się otwierają i zamykają, a po kilku minutach Marcel wszedł do kuchni.

      — Witam. — przywitałem się podnosząc wzrok z nad telefonu.
 
      — Uhhh... cześć.. Robert... — powiedział speszony i chciał wyjść z pomieszczenia.

      — Nie uważasz, że powinniśmy pogadać?

      — O czym niby? — zapytał, starając się patrzeć gdziekolwiek, byle nie na mnie.

      — Musisz bardziej utrudniać tą rozmowę? — westchnąłem ciężko. — Chce porozmawiać naprzykład o tym, że mnie unikasz i...

      — Dobra, wiem, zachowuje się jak gówniarz.. Ignoruje cię, bo mi, kurwa, wstyd, okej? — oznajmił patrząc w podłogę.

      — Wyjaśniliśmy już tą sytuację, więc myślałem, że zakończyliśmy ten temat.

      — Dla mnie nie jest zakończony i jeszcze długo nie będzie. Jest mi cholernie głupio i wstyd za siebie. — powiedział chowając twarz w dłoniach.

      — Durniuuu.. nie musisz się przede mną wstydzić. Ten temat jest dla mnie zamknięty, poza tym, nie mam do ciebie urazy, ani nic. — westchnąłem podchodząc do chłopaka, po czym zdjąłem dłonie z jego twarzy. — Może wreszcie nadszedł czas, żeby zapomnieć o tym? Hm?

          Marcel stał w ciszy i patrzył w podłogę.

      — To jak..? — spytałem. — Marc?

      — Nie wiem... ch-chyba tak...

      — Eh.. popatrz na mnie wreszcie. — mruknąłem unosząc podbrudek nastolatka tak, aby na mnie patrzył. — Ej, co ci się stało w szyję?

      — Nic..

      — Jak nic? Przecież widzę, że masz siną szyję, nie rób ze mnie idioty.

      — Pokłóciłem się z kumplem, okej? To nic.

      — Serio? Kłótnia z kumplem i nagle od tak zaczyna cię dusić, co?

      — Nie powinieneś w to wnikać. Nic mi nie będzie.. — stwierdził i nie czekając na to, co powiem wyszedł.

***

Nie wiem, co z tego będzie, ale liczę na to, że coś może fajnego wyjdzie z tego :v

/29/06/2022/
/24/02/2024/korekta

życie z męską prostytutką |BL| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz