~rozdział piąty~

451 20 1
                                    

[Robert]

      — Robert.. — ze snu wybudził mnie głos mojego współlokatora.

      — Hm..?

      — Nie mogę znaleźć leków przeciwbólowych, a bardzo źle się czuję... w której półce powinny być te leki?

      — Patrzyłeś do półki nad blatem? — zapytałem niemrawo.

     — Patrzyłem, ale nie ma..

      — Too... zaraz pojadę do apteki.. — stwierdziłem i podniosłem się z łóżka.

      — Mhm....

      — A co cię boli? — spytałem, po tym jak wstałem i zacząłem szykować sobie ubrania do wyjścia.

      — Brzuch i żołądek..

      — Dalej? — westchnąłem ciężko.

      — Mhm...

      — Ehh.. co do bólu brzucha... widziałem, że masz cały siny brzuch. — uświadomiłem przyjaciela. — Mam chyba jakieś maści na stłuczenia i siniaki.. dam ci ją zaraz. — oznajmiłem.

      — Czekaj, co?

      — Co "co"?

      — Jak to widziałeś, że mam siny brzuch?

      — A myślisz, że w jaki sposób trafiłeś z łazienki do łóżka? No to, jak cię odniosłem do łóżka, to przypadkowo to zauważyłem. — wytłumaczyłem się.

      — M-mhm...

          Wraz z Marcelem wyszliśmy z mojego pokoju. Udałem się do łazienki i z półki nad umywalką wyciągnąłem maść na stłuczenia

      — Dobra, masz maść. — podałem chlopakowi tubkę z maścią. — Dasz sobie radę sam, czy ci pomóc?

      — Y-ym... chyba raczej dam sobie radę..

      — Tak, czy siak pokaż, jakie to masz.. — mruknąłem podnosząc koszulkę chlopaka do góry. — O kurwa. Skopał cię ktoś, czy co?

      — Ta..

      — Według mnie powinieneś z tym do szpitala jechać na prześwietlenie. Możesz mieć jakiś narząd uszkodzony.

      — Nic mi nie jest. Od kilku dni mam tego siniaka, ale żyje i normalnie funkcjonuje.

      — Rób co uważasz, ja cię do niczego zmuszał nie będę. — oznajmiłem.

      — Mhm...

***

          Wróciłem z apteki z kilkoma opakowaniami leków, oraz innymi rzeczami, które uzupełnią moją "domową apteczkę". Kiedy wszedłem do salonu, Marcel siedział sobie na kanapie owinięty kocem i oglądał jakiś film.

      — Dzięki.. — mruknął kiedy na stole położyłem opakowanie leków przeciwbólowych, oraz szklankę wody. — Um.. Robert..? — odezwał się po chwili ciszy.

      — Ta?

      — Mam dość nietypową prośbę...

      — Hm?

      — Jakby... głupio mi o to prosić, ale nie mogę tego sam zrobić..

      — Ehh... o co chodzi? — spytałem siadając obok nastolatka.

      — Mam cholernie bolące stłuczenie na plecach i trochę.. jakby nie--

      — Spoko, kładź się. — urwałem wypowiedź Marcela biorąc tubkę ze stołu.

      — Tylko delikatnie, bo to serio napierdala.. — powiedział kładąc się delikatnie na brzuchu.

      — O-oh... masz to dość nisko na plecach.

      — Jeśli to problem, t--

      — Nie no luz. — po raz drugi mu przerwałem.

***

[Marcel]

          Jakby. Dotykali mnie różni mężczyźni. Młodzi, starsi, nie doświadczeni i ci bardziej doświadczeni, ładni, brzydcy.. Nigdy mnie to jakoś bardzo nie krępowało.. A teraz, jak Robert mnie dotyka — w dodatku nie w sposób seksualny — jest to dla mnie cholernie zawstydzające.. i ekscytujące... CO JEST?

      — Ej, ale oddychaj, bo się udusisz za chwilę. — zaśmiał się.

          Jezu. Zauważył, że wytrzymuję oddech..

      — Aż tak cię boli, czy cię stresuję? — spytał nieco rozbawiony.

      — Boli jak cholera.. i t-trochę też mnie.. stresujesz... — odpowiedziałem nie pewnie.

          Lekko przygryzłem dolną wargę i próbowałem skupić się na filmie... ale niestety mi się to nie udawało.

          Kurwa jego mać. Jak się zaraz podniecę, to mam przejebane. Dobra. Marcel, pomyśl o... o motylkach.

      — Skończyłem już.

      — Mhmmm.... dzięki.. — mruknąłem podnosząc się do pozycji siedzącej. — A jutro masz wolne? — spytałem, żeby upewnić się, że mogę sobie pozwolić na pewne rzeczy.

      — Nie, normalnie mam, tak jak zawsze, a co?

      — Tak pytam tylko..

      — Okej...

***

          Obiecałem Robertowi, że nie będę się już kurwić, nie będę pić, jarać, ani ćpać... Cóż... pić, ćpać i jarać nie będę.. ale trochę mi już pieniędzy brakuje, dlatego.... Jakoś po osiemnastej w planach mam odwiedziny u jakiegoś Igora, bynajmniej tak się przedstawił.

          Pierwszy raz od dawna będę dawać się obmacywać na trzeźwo. Zupełnie na trzeźwo. W pełnej świadomości tego, że się upokarzam i w pełni oddaję obcym mężczyzną.

          Do tej pory pamiętam, jak się czułem po pierwszym razie na trzeźwo. Brudny i zniesmaczony sobą... ale to może dlatego, że akurat wtedy tamten facet miał te.. prawie czterdzieści lat.. albo więcej, niż czterdzieści.. W każdym razie tamta noc była chyba najbardziej obrzydliwa w całej mojej "karierze". Zamiast dać ci mi się najebać tą wódką, którą miał, to wolał ją na mnie częściowo wylać. Do tego jeszcze prawie udusiłem się jego kutasem. Oblech. Skurwiel.

***

/30/06/2022/
/02/03/2024/korekta

życie z męską prostytutką |BL| Where stories live. Discover now