~rozdział siódmy~ (18+)

892 23 14
                                    

Uwaga.
Tutaj będzie "próba" napisania scenki 18+, więc no... nie umiem takich rzeczy pisać, ale cóż.

***

[Robert]

          Doszliśmy z Marcelem do porozumienia. Może ja trochę nie chętnie to wszystko akceptuję, ale okej, nie ważne.

          Aktualnie siedzimy w salonie i próbuje pomóc Marcowi z matematyką, bo aktualnie trochę mu nie idzie z tym przedmiotem.

      — Rozumiesz? — spytałem zrezygnowany, gdy skończyłem tłumaczyć mu, jak ma wykonać pewne działanie.

      — Robert, to nie ma sensu....

      — Nie odpuszczę ci, dopóki chociaż trochę tego nie zrozumiesz. — westchnąłem.

      — Ehh... dobra, powtórz, ale proszę cię, trochę bardziej zrozumiale.

      — Nie da się prościej.

      — To jestem po prostu za głupi na matmę.

      — Nie jesteś za głupi, tylko wolno pojmujesz. Powtórzę ci to kilka razy i pokażę ci, jak się to rozwiązuje na kilka sposobów, któryś musi ci siąść.

      — Mhm...

***

          Po kilku minutach zorientowałem się, że Marcel mało interesował się tym, co mówiłem, ale nie przerywałem. Jednak zdecydowałem się przerwać w momencie, w którym nastolatek ułożył swoją rękę na moim udzie.

      — Co ty rob-- moją wypowiedź została przerwana przez rudzielca, który od tak mnie pocałował. — Marcel, do cholery.

      — Tak..?

      — Nie wiem, co ci odbija, ale... — urwałem, bo Marcel posunął swoją rękę co raz bliżej mojego czułego miejsca. — Mógłbyś przestać?

      — Jakby ci to przeszkadzało... to sam wziąłbyś moją rękę. — stwierdził, cicho się przy tym śmiejąc i złożył lekki pocałunek na mojej szyi.

      — Marcel... czy ty właśnie próbujesz mnie uwieść?

      — Niee, skądże.. — mruknął siadając mi na kolanach. — Nie protestujesz?

      — A muszę protestować?

      — No.. nie.. — uśmiechnął się, po czym go pocałowałem.

          Chłopak, z moją pomocą, zdjął swoją koszulkę, która wylądowała na oparciu kanapy, na której siedzieliśmy. Chwilę później i moja górna część garderoby została ściągnięta przez Marcela.

          Długo nie siedzieliśmy w salonie, bo po jakimś czasie przeszliśmy do mojej sypialni. A raczej ja przeszedłem, bo Marcel nie chciał się ode mnie odkleić, więc musiałem go nieść.

      — Robert, t-to boli.. — jęknął po tym jak podniósł swoją głowę, tym samym zaprzestając robienia mi dobrze.

          Na jego słowa puściłem jego włosy, a chłopak wrócił do "pracy". I tu w sumie mogę przyznać, że zna się na rzeczy. Lepiej robi loda, niż moja była.

          Kiedy byłem już blisko dojścia, Marcel przestał, po czym zaczął całować mój obojczyk i w pewnym miejscu zrobił mi malinkę. Niechcąc dłużej czekać zmieniłem naszą pozycję tak, że to Marcel tym razem leżał na plecach, a ja zawisłem nad nim.

      — Co ty taki niecierpliwy..? — spytał cicho oplatając nogami moje biodra.

      — Nie wkurzaj mnie. — warknąłem przeciskając nadgarstki chłopaka do materaca. — Jakieś specjane życzenia? Na ostro, czy potrzebujsz rozciągnięcia?

      — P-potrzebuję...

      — A no tak, nie lubisz bólu.. — prychnąłem sięgając po setkę stojącą na mojej półce nocnej.

      — Kurwa wódką?

      — Nie mam żadnych żelów, ani nic.. — postanowiłem sobie zażartować.

      — A-ale..

      — Żartuje, idioto. Ty to już do reszty zgłupiałeś... Przecież bym ci tym krzywdę zrobił. — prychnąłem. — Chcesz łyka?

      — Nie.. powiedziałem już, że przestałem pić. — oznajmił.

      — Okej, a ja się chętnie napiję. — stwierdziłem i wziąłem łyka alkoholu. – Masz, wiesz co robić.

      — Mhm... — mruknął biorąc moje palce do ust.

      — Kurwa.... — powiedziałem do siebie cicho.

          Czy on naprawdę musi aż tak seksualizować każda czynność?

      — Hm? — mruknął na chwilę przerywając.

      — Nic, nic.. chyba starczy.

          Kiedy włożyłem w niego jeden palec Marcel chwycił moje ramiona, a jego oddech zdecydowanie przyśpieszył. Przy drugim, chłopak wziął z jednego z moich ramion jedną rękę i lekko się w nią ugryzł co stłumiło jego jęk.

      — Czemu to tłumisz? — spytałem biorąc rękę Marcela z jego ust i przycisnąłem ją do materaca, nad jego głową.

      — R-Robert! — jeknął, gdy poruszyłem palcami.

          Po chwili dołożyłem jeszcze trzeci palec przez co rudzielec mocno się spiął i głośno jeknął.

          Pocałowałem Marcela i czekałem, aż trochę się rozluźni. Nie musiałem w sumie jakoś długo czekać.

      — M-możesz już.. — powiedział dysząc.

          Wyciągnąłem z niego palce, a dosłownie chwilę później zastąpiłem je czymś większym.

          Stwierdziłem, że zbyt długo byłem delikatny, więc zamiast na początku robić powolne ruchy, a z każdą chwilą przyspieszać, to pierwsze pchnięcie było szybkie i głębokie, przez co z ust Marcela wyrwał się bolesny krzyk. Krzyki i jęki Marcela tylko mnie co raz bardziej nakręcały. Pomińmy fakt, że na początku wręcz błagał, żebym robił to wolniej, ale go ignorowałem.

***

          Marcel po tym jak skończyliśmy prawie, że od razu zasnął. Trochę dziwi mnie to, że Marc był w niektórych momentach taki zawstydzony i niepewny, jakby wcale nie bawił się w prostytucję. Ale raczej nie uważam, że mógłby kłamać z tym, że pracuje w taki sposób.

***

/30/06/2022/
/02/03/2024/korekta

życie z męską prostytutką |BL| Where stories live. Discover now