62.

14.8K 1K 29
                                    

spróbuję dodac dziś jeszcze jeden xx

Dochodziła północ, kiedy siedziałyśmy z dziewczynami w klubie, zamawiając kolejne drinki. Trzy godziny minęły w mgnieniu oka i wszyscy dobrze się bawili, będąc jednocześnie lekko spitymi. Miałyśmy wynajętą całą lożę, więc obyło się bez nieproszonych gości.

– Okej. – sapnęła Perrie, przyjaciółka Gemmy, odkładając pustą szklankę. – Myślę, że kiedy wrócę do domu, Jack mnie zabije.

Zaczęła chichotać jak głupia, a po chwili wszystkie do niej dołączyłyśmy. Zastanawiałam się jak bawi się Harry i czy będzie w domu przed moim powrotem.

Przeprosiłam na chwilę całe towarzystwo i ruszyłam w stronę toalet. Czułam na sobie efekt alkoholu, jednak z całych sił starałam się go ignorować. Stojąc w kolejce do toalet, bawiłam się swoim telefonem i nie wiedzieć czemu naszła mnie ochota by zadzwonić do Stylesa. To takie głupie, że nie mogę wytrzymać bez niego jednego wieczora. Kiedy już chciałam wykręcić jego numer, zdecydowałam, że tego nie zrobię. Bo jeszcze popadnę w uzależnienie.

Po załatwieniu swoich potrzeb, siadłam przed barem, by zamówić dla siebie drinka. Uroczy barman podał mi go, a ja jeszcze chwilę siedziałam, rozglądając się po sali. W jednej chwili cały mój dobry humor uszedł ze mnie. Dostrzegłam tą brąz czuprynę i błękitne oczy. Michael. Siedział kilka stołków ode mnie. Czułam jak krew odpływa mi z twarzy, gdy spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.

O nie. Nie ma mowy.

Wstałam szybko z miejsca, ruszając w stronę dziewczyn. Ze swojego doświadczenia wiedziałam i pamiętałam, jaki potrafił być po wypiciu czegokolwiek.

– Delilah! – krzyknął za mną, jednak udałam, że go nie usłyszę. Był blisko. – Hej, słońce!

Chwycił moją dłoń, a ja natychmiastowo ją wyrwałam.

– Nie dotykaj mnie.

– Nie bądź taka. – zaśmiał się, ponownie mnie łapiąc, tym razem mocniej.

Próbowałam się wyszarpać, jednak nie miałam siły. A co najgorsze, dookoła nas było pełno ludzi i nikt nie zwróciłby na mnie uwagi, gdyby zaszła taka potrzeba.

– Mówię poważnie, Mike. Puszczaj. – warknęłam, a on jedynie uśmiechnął się jeszcze szerzej.

– Bo co? Poślesz na mnie tego swojego uroczego chłoptasia? – śmiał się, na co we mnie się gotowało. – Zawsze byłaś taka zadziorna. – szepnął, przyciskając mnie do ściany.

Zaczął coś mówić, jednak ja przestałam się na tym skupiać, gdy strach mnie sparaliżował. Dostrzegłam za jego plecami sylwetkę Gemmy.

Spojrzała na nas, a ja starałam się jak najbardziej umiałam, pokazać jej, by nie podchodziła i zadzwoniła po kogoś. Wahała się przez dłuższą chwilę, obserwując jak nieudolnie próbuję zrzucić z siebie Michaela. Jednak, gdyby podeszła, jedynie pogorszyłaby sytuację i dodatkowo mogłoby się jej coś stać.

Chwilę później wyciągnęła telefon i pobiegła gdzieś, a ja starając się powstrzymać łzy wsłuchałam się w jego słowa.

– Byłaś i jesteś moja, kochanie. – jego dłoń powędrowała na mój policzek. – Po prostu na jakiś czas oboje o tym zapomnieliśmy.

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz