Pierwszy kontakt

505 24 8
                                    




HELEN OTIS

Chodziłaś po parku patrząc na okoliczne drzewa, liczne kwiaty i staw. Było pięknie, ale; zawsze musi być jakieś 'ale'. Tym obecnym byli ludzi, a raczej ich kultura.
-No co Ty do k*rwy nędzy robisz!? — krzyknął chłopiec (na oko trzynastoletni) do jakiejś młodszej od siebie dziewczynki.

— Spie*dalaj. Chcę się jeszcze pobawić! — odpowiedziała mu. Poziom słownictwa teraźniejszych dzieci oraz młodzieży przeraża cię bardziej niż większość horrorów. Kiedy to ty miałaś te 9/10 lat, za brzydkie słowa uważałaś 'pupa' czy 'siusiak'. A oni? Nawet nie postrzegali tych wulgaryzmów za coś złego.
Nie chciałaś już więcej tego słuchać ,czy oglądać, więc ruszyłaś w stronę wyjścia z parku. Niestety przez swoją nieuwagę; i nie chodzenia po wyznaczonej ścieżce, wpadłaś na drzewo.

— Aj. — zareagowałaś na ból masując głowę.
— Może pomóc? —  usłyszałaś męski głos gdzieś nad sobą. Podniosłaś wzrok na osobę stojącą teraz obok ciebie. Chłopak, z 2-3 lata starszy niż ty.

— Nie dziękuję. — uśmiechnęłaś się delikatnie. Doceniałaś jego chęć pomocy, ale trochę kręciło ci się w głowie i wolałaś pozostać jeszcze na stabilnym podłożu jak największą częścią ciała.

— No to spierda*aj! — odrzekł zły — Człowiek chce być miły, to k*rwa nie! — splunął jeszcze odchodząc coraz dalej. Siedziałaś oniemiał nie rozumiejąc go. No cóż, (może) jesteś jakaś dziwna. Ich zdaniem na pewno. Westchnęłaś opierając łokcie o kolana. Chciałabyś odciąć się od tego wulgarnego świata. Choć na chwilę. Uznałaś, że najlepsze będzie teraz poleżenie na miękkiej trawie. Będziesz mogła skupić się na oddychaniu, pooglądać błękit nieba i nadać nowe znaczenia białym obłokom.

— Ty też ich nie rozumiesz, co? — kolejny głos. Modliłaś się tylko, by nie należał on do osoby tego samego sortu, co poprzedni. Mimo wszystko postanowiłaś jednak zaryzykować i spojrzeć w około siebie. Nie było nikogo. Patrzyłaś ze ściągniętymi brwiami na drzewo i jego okolice.
— Wyżej. — dodał ten sam; roześmiany teraz głos.
Podążyłaś za jego radą. Na jakiejś czwartej, może piątej od dołu gałęzi ukazał ci się granatowowłosy chłopak. Miałaś lekkie obawy, czy jego kultura nie będzie na poziomie chwilę wcześniej spotkanego chłopaka. Lecz na szczęście zostały rozwiane z kolejnymi wypowiadanymi przez granatowowłosego zdaniami.

— To okrutne jak słownictwo, zachowanie i ogólne podejście do świata ludzi się stoczyło. — westchnął — Mam wrażenie, że zostało tylko niewielkie grono osób rozumiejące to, że piękna mowa to nasze dziedzictwo kulturowe, o które powinniśmy dbać. —  popatrzył kontemplacyjnie w przestrzeń, a ciebie zatkało. Nareszcie ktoś, kto podziela twoją opinię.
— Świetna większość z nich nie docenia sztuki, uznając coś pięknego za banalne i nudne. — wraziłaś opinię, która chyba spodobała się chłopakowi. Potwierdzał to jego delikatny uśmiech. Po chwili zwinne zeskoczył z drzewa; co było dość niebiezpieczne lądując tuż przede tobą. Twoje serce mało nie wyskoczyło z piersi. Przez chwilę, dosłownie ułamek sekundy, przez twoją głowę przebiegła myśl, że skoro oboje podzielacie opinię, że świat się stacza, to równie dobrze możecie ze sobą skończyć i skacząc na ciebie, właśnie to na w planach. Ten scenariusz się jednak nie spełnił, a chłopak jedynie usiadł po turecku na przeciw i wyciągnął ku tobie rękę.

— Nazywam się Helen, tak ogółem.  — jego palce były smukła i długie. Zastanawiałaś się jakim rodzajem sztuki mógł się zajmować. Uścisnęłaś jego dłoń dłoń bez zawahania.
— [Twoje imię]. — odparłaś z uśmiechem.

 — odparłaś z uśmiechem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Creepypasta boyfriend! |W TRAKCIE KOREKTY|Where stories live. Discover now