_U_ Gdy nazywasz go przyjacielem

109 2 2
                                    

Zacieśnienie przyjaźni

Masky

   Udało ci się wreszcie namówić szatyna na wspólne wyjście. Za dzisiejszy cel waszej wycieczki obrałaś antykwariat. Był on położony w odleglejszej części miasta, a dodatkowo głęboko w bramie, więc nie winiłaś się aż tak, że dopiero teraz go odkryłaś. Chodź nie ukrywałaś, że mogłaś wcześniej wpaść na pomysł sprawdzenia, czy w waszym mieście jest takowy, zamiast odgórnie zakładać, że go nie ma. Pokręciłaś tylko głową, nie było sensu robić sobie wyrzutów. Sprawdziłaś godzinę. Timothy miał jeszcze pięć minut, by się zjawić lub napisać ci o ewentualnym spóźnieniu. Naturalnie wolałabyś, by zjawił się na czas. Westchnęłaś i oparłaś się plecami o ścianę obok bramy. Niebo było dziś całkiem ładne. Białe obłoki, puszyste jak wata cukrowa były niemal nieruchome na jasnym niebie. Jeszcze to słońce. Tak przyjemnie grzało twarz. Jeśli twój towarzysz nie zjawi się w najbliższym czasie, pójdziesz po książkę i prosto do jakiejś kawiarni z dużymi oknami. Przymknęłaś oczy rozkoszując się dłońmi słońca muskającymi twoje ciało. — Cześć. — na to ciche, burkliwe powitanie podskoczyłaś. Natychmiast spojrzałaś na mężczyznę. Przewróciłaś oczami widząc, jak go twoja reakcja rozbawiła. Wchodząc przez bramę, zorientowałaś się, że idziesz sama. Odwróciłaś się i machnęłaś, by brązowooki również z tobą poszedł.
Środek antykwariatu; tak jak można było się domyślić, posiadał zapach, który każdy mól książkowy chciałby posiadać jako świecę i mieć w domu. Stare książki, meble z przed kilku dekad, sprzedawca w wieku daleko po emerytalnym z aurom kochającego dziadka. Gdyby jeszcze nie kręciło się po pomieszczeniu kilkoro innych klientów, uznałabyś, że jest idealnie. Weszłaś między regały nie czekając nawet na chłopaka. Widziałaś, że brał papierosa do ust zanim tu weszłaś. Masz więcej czasu sam na sam z książkami. Nie miałaś na co narzekać.
Kluczyłaś między regałami już jakiś czas, ale ciągle nie mogłaś się zdecydować. Oprawiona w „skórę" piękność XX wieku, z XIX czy nowoczesna atrakcyjna niewiadoma. Fundusze miałaś na wszystkie trzy, jednak kosztem innej książki. Ekskluzywnego wydania. Zagryzłaś wargę i wzięłaś głęboki oddech. Najlepiej wziąć jedną z tych starszych. Tak. Tę w lepszym stanie zabierzesz dziś do domu. Uśmiechnęłaś się delikatnie. Cieszyłaś się z logicznego podejścia. Odwróciłaś się wpadając na kogoś. Timothy naciągnął mocniej kaptur. W wyciągniętej ręce pokazałaś mu jedną z książek, której niestety nie brałaś ze sobą. — Zainteresowany? — mężczyzna przejrzał schedę literacką minionych wieków i warząc ją w dłoni kiwnął głową. Niemal zaśmiałaś się. — Może jeszcze zerknął byś na cenę, co? — jego oczy jasno informowały cię, że na zasadach działania antykwariatów zupełnie się nie zna. Wiedziałabyś o tym, gdyby tylko odsłonił wreszcie swoją twarz. Wzięłaś od niego książkę, którą chwilę wcześniej sama włożyłaś mu w ręce. Otworzyłaś na ostatniej stronie pokazując mu zapisane ołówkiem liczby. Słysząc jak bierze głęboki wdech już byłaś na skraju, jednak dopiero, gdy usłyszałaś „Dlaczego jest taka tania?" z jego ust, nie mogłaś powstrzymać śmiechu. — Może dlatego, że jest używana? — zasugerowałaś dyletantowi. Ten tylko kiwnął głową ze zrozumieniem.
Za ladą znajdował się; jak już wcześniej zauważyłaś, staruszek o aparycji kochanego dziadka. Szukałaś jeszcze swojego portfela, więc przepuściłaś bruneta w kolejce. Gdy zaś przyszła pora na ciebie, chłopak odchrząknął jakby zdenerwowany. Zerknęłaś kątem oka na sklep. Skupiał na sobie uwagę kilku osób. Chwilę później zaczął bawić się paczką papierosów. — Wiesz chłopcze, w twoim wieku to bardzo niezdrowe palić. — chciał kontynuować swój moralizatorski monolog, jednak przerywałaś mu w pół myśli — Dziękujemy bardzo panu za książki. Miłego dnia i dowiedzenia. — uśmiechnęłaś się wręcz wypychając chłopaka ze sklepu.
Schowałaś książkę do torby i chciałaś już wyjść z posesji. Nie odpowiadał ci jej klimat. Mnóstwo okiem. W niemal każdym firanka. A za nią? Kto wie. Może znudzona starsza pani. Może jakieś ciekawskie dziecko. A może i jakiś snajper? — Dzięki. — te ciche słowa cię zatrzymały na niemal pustym teraz placu — Nie ma za co. — zwróciłaś się do chłopaka. Odwróciłaś się, by znów odejść, jednak w ostatniej chwili się rozmyśliłaś. Odwróciłaś głowę. — Tak robią przyjaciele, prawda? — przez chwilę panowała zupełna cisza. Żaden ptak swoim głosem nawet nie ośmielał się jej zakłócać. — Tak. — usłyszałaś, po czym dostrzegłaś obok siebie sylwetkę chłopaka. — Może pójdziemy teraz do kawiarni? — niemal się zatrzymałaś na tę niespodziewaną propozycję. Spojrzałaś na mężczyznę. Tak, na niego, nie na jego kaptur. — Chętnie. — jego brązowe oczy jawnie mówiły, jak cieszy go twoja zgoda.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 26, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Creepypasta boyfriend! |W TRAKCIE KOREKTY|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz