one - jaś i małgosia i nożyk do owoców

32 5 4
                                    

- Jak myślisz, gdzie my tak właściwie jesteśmy?

- To... jest bardzo dobre pytanie. – Chenle wzruszył ramionami. – Jednak niestety nie znam na nie odpowiedzi.

Dwaj nastolatkowie siedzieli na podłodze niewielkiej sypialni, układając domek z kart znalezionych w jednej z szafek. Uprzednio czas zajmowali rozmową na przyziemne tematy, które miały na celu pomóc im stworzyć zarys postaci drugiego, jednakże chwila ciszy skierowała ich umysły ku istotniejszym sprawom.

Jisung w odpowiedzi prychnął z frustracją.

- Podsumujmy wszystko co wiemy. – powiedział, prostując się – Technicznie rzecz biorąc, obydwaj umarliśmy.

Chenle pokiwał z zamyśleniem głową, po czym spojrzał na drugiego, przyjmując taki wyraz twarzy, jak gdyby właśnie dokonał wielkiego odkrycia.

- To fakt.

Jisung spojrzał na niego z wyczekiwaniem, czekając na kontynuację wypowiedzi, jednak gdy po kilku sekundach zorientował się, że nowy kolega jedynie się wygłupia, westchnął głęboko.

Chenle zachichotał lekko widząc jego umęczoną minę.

- Dobrze, dobrze, już jestem spokojny, Panie Sztywny. – zastygł na chwilę w bezruchu, po czym wybuchnął najbardziej perlistym śmiechem, na jaki było go stać.

Gdy Jisung także uświadomił sens słów drugiego, nie zdołał powstrzymać uśmiechu rozbawienia cisnącego mu się na usta. Doprawdy, sytuacja ta była niezwykle ironiczna.

- Jak na umarlaka jestem zadziwiająco gibki, dziękuję ci bardzo. – na dowód swoich słów wykonał dziwny ruch rękami, na widok którego Chenle zaczął się śmiać jeszcze głośniej.

Uspokojenie się zajęło im około pięciu minut, a gdy nareszcie obydwaj siedzieli spokojnie, ukradkiem ocierając pozostałe łzy rozbawienia, Jisung ponownie poruszył temat ich położenia.

Tym razem Chenle momentalnie spoważniał.

- W zasadzie nie jestem pewien. W żadnym z wierzeń czy mitologii, które poznałem, życie po śmierci nie wyglądało... w ten sposób.

Jisung skinął głową, zgadzając się z jego słowami.

- Jesteś wierzący? – zapytał młodszy, rozmyślając nad czymś.

Chenle pokręcił głową, zaprzeczając.

- A ty?

- Też nie.

- Może to dlatego? – zastanowił się głośno Chenle – Może ci, którzy wierzą w Boga i coś, co jest po śmierci, trafiają właśnie tam?

- A my trafiamy do małego mieszkania. – Jisung zerknął na Chenle z ukosa – Ja dodatkowo dostałem jeszcze głośnego towarzysza. Taka promocja.

Chenle posłał mu piorunujące spojrzenie, przez które Jisunga przeszły dreszcze.

- Nie patrz tak na mnie, dobrze wiesz, że to prawda. – mruknął – Myślę, że powinniśmy poszukać innych ludzi. Na pewno nie jesteśmy tu sami.

Chenle westchnął, jednak zgodził się z drugim.

- Mam nadzieję, że to prawda. – przyznał – Ale sądzę, że powinniśmy zrobić to jutro. Zaczyna się ściemniać. – wskazał na niewielkie okno, przez które chłopcy mogli zobaczyć, jak pustą ulicę powoli spowija ciemność.

Choć Jisung chciał uzyskać odpowiedzi możliwie jak najszybciej, zgodził się ze starszym. Mimo wszystko nie mają pojęcia o tym, co kryje się poza względnie bezpiecznymi ścianami mieszkania, a organizowanie poszukiwań w środku nocy zdecydowanie nie jest najrozsądniejszym rozwiązaniem.

afterlife; zcl x pjsWhere stories live. Discover now