four - co chciałbym przeżyć przed śmiercią

26 6 8
                                    

- Chenle! Ty wstrętny oszuście!

Minęło sześć tygodni od wielkich zakupów, jakie poczynili chłopcy w mistycznym mieście zwanym El Dorado. Niemalże cały ten czas nastolatkowie spędzili na graniu w najróżniejsze gry planszowe, które Jisung znalazł na dnie jednej z szaf. W pierwszych dniach zdecydowanie były one źródłem dobrej zabawy, jednak nawet najulubieńsze zajęcie wykonywane bez przerwy po pewnym czasie staje się nużące.

- Nudzi mi się... - marudził dziecinne Chenle, zdrapując czerwony lakier z paznokci – Zróbmy coś ciekawego.

- Co masz na myśli? – westchnął Jisung, zaczynając składać grę Monopoly. Do tej pory zdążył już dowiedzieć się, że znudzony Chenle to bardzo męczący Chenle.

Uprzednie dni znacznie zbliżyły ich do siebie, sprawiając, że z roli towarzysza, ewentualnie kolegi, wskoczyli na miejsce przyjaciela. Zdążyli również poznać się na tyle, bo doświadczyć tych mniej przyjemnych epizodów – między innymi tego, gdy Jisung nie ma sił by wstać z łóżka czy umyć zębów, lub gdy Chenle panikuje tak mocno, że nie jest w stanie nic przełknąć przez cały dzień.

Jednak samo doświadczenie nie czyni ich świadomymi – wciąż nie są wystarczająco blisko, by zdradzić sobie nawzajem kim byli (kim tak naprawdę są?). I choć bezustannie snują domysły, zastanawiają się, w rzeczywistości przeszłość drugiego jest dla nich jedną wielką niewiadomą.

W te gorsze dni, nie naciskają. Starają się rozumieć i po prostu być, jeśli zajdzie taka potrzeba.

(Czy to dlatego, że wiedzą jak to jest mieć wrażenie, że gorzej już być nie może?

Czy to dlatego, że nie mają pojęcia, jak mogliby pomóc?

Czy to dlatego, że zdają sobie sprawę, że najlepszym lekarstwem jest zrozumienie?

Czy może wszystko na raz?)

Nieważne co się dzieje – ich relacja się rozwija. Każdy dzień niesie nowe postępy; coraz mniej niezręczności i udawania, coraz więcej zaufania i szczerych uśmiechów. Czas zdecydowanie jest im przyjacielem, pozwalając im na przeżycie radosnych chwil bez zbędnego pośpiechu.

- Wiesz... zawsze chciałem nauczyć się jeździć na deskorolce.

Jisung spojrzał na Chenle z niewielką dozą zaciekawienia.

- Więc dlaczego tego nie zrobiłeś?

Chenle wzruszył ramionami.

- Jakoś zawsze brakowało mi czasu. – odpowiedział, po czym zastanowił się chwilę – Miałem całą listę rzeczy, których chciałbym chociaż spróbować.

- Naprawdę? – zapytał Jisung, tym razem szczerze zainteresowany tym, co mówił mu przyjaciel.

- Mhm. Nazwałem to „Co chciałbym przeżyć przed śmiercią" – Chenle roześmiał się gorzko – Nie udało mi się zrobić żadnej z rzeczy, które na niej zamieściłem.

- Dlaczego?

- Zawsze sądziłem, że jeszcze będę miał na to czas, ale cóż... Wyszło jak wyszło.

Na moment zapadła między nimi wyjątkowo przygnębiająca cisza.

- To jak? – zaczął Chenle, wyrywając się z zadumy – Nauczysz mnie jeździć czy nie?

Jisung uśmiechnął się delikatnie.

- Nauczę. – odpowiedział – Wiesz... jeśli chcesz to możemy spróbować spełnić więcej podpunktów z twojej listy.

afterlife; zcl x pjsWhere stories live. Discover now