two - El Dorado

31 7 0
                                    

- Życie... po życiu?

Ten pokiwał radośnie głową.

- Właśnie tak. Tyle że w założeniu ma być ono znacznie ciekawsze i przyjemne niż to, którego doświadczyliście za życia.

Widząc, że dwaj nastolatkowie patrzą na niego z minami wyrażającymi niezrozumienie, Ten westchnął głęboko.

- Chodźcie. Przejdziemy się, a ja wam wszystko wytłumaczę. – powiedział wychodząc z budki, uprzednio wyciągając tabliczkę z napisem „Punkt informacyjny chwilowo nieczynny".

Całą trójką przekroczyli bramę El Dorado.

Widok miasta od wewnątrz wprawił w oczarowanie zarówno Jisunga, jak i Chenle. Ich oczy lśniły podekscytowaniem, gdy obserwowali kolejne budynki – jedne nowoczesne, inne staromodne. Wysokie latarnie łączyły kolorowe girlandy, a na kamiennej ścieżce można było zauważyć najróżniejsze rysunki stworzone za pomocą kredy. Ulice wypełnione były mnóstwem uśmiechniętych ludzi, gawędzących między sobą wesoło. Atmosfera była niezwykle przyjazna, a sami chłopcy niemalże od razu zapragnęli zostać tu choć trochę dłużej.

- Cały ten system nie jest aż tak skomplikowany, jak może się z początku wydawać. – Ten rozpoczął swój monolog tuż po zakończeniu serii powitań i pozdrowień ze strony mieszkańców miasta.

- Na początek, dlaczego akurat wy tutaj jesteście? Odpowiedź na to pytanie jest prosta – to Wszechświat uznał, że właśnie tutaj powinniście trafić. Nic nie dzieje się przypadkowo, a z czasem zrozumiecie, że Los i Wszechświat są całkiem dobrymi przyjaciółmi.– opowiadał Ten, oprowadzając ich po urokliwych uliczkach – Po drugie, pewnie zastanawiacie się, dlaczego obudziliście się z dala od miasta. Nie zależy to od ilości miejsc, gdyż El Dorado przekształca się w taki sposób, by wszyscy żyli pod dostatkiem. Jednak to, gdzie mieszkacie, zależy od tego jak wiele dobra uczyniliście za życia. W centrum miasta mieszkają wszyscy ci, których można uznać za bohaterów – strażacy, którzy uratowali ludzi z pożaru czy też ci, którzy poświęcili całe swoje życie, by pomagać innym. Na obrzeżach z kolei ulokowano ludzi, którzy nie zdołali czynić ani dobra, ani zła. Zaś ci najgorsi...

Ten zatrzymał się na chwilę, a jego mimika przyjęła postać surową, wręcz groźną. Z bliska można było również zauważyć, jak jego oczy stają się jeszcze ciemniejsze niż zazwyczaj.

- Oni nie mają tutaj wstępu. Ich egzystencja opiera się na cierpieniu, zazwyczaj doświadczają tego samego, co uczynili innym, tyle że kara ta jest znacznie gorsza, ponieważ wymierza ją nie człowiek, a sam Los. – jego głos był niesamowicie poważny i zdecydowanie niepasujący do radosnej aparycji młodego mężczyzny – Dlatego uważajcie. To, że już tutaj jesteście nie oznacza, że nie może się to zmienić. Jeśli tylko spróbujecie skrzywdzić kogoś innego, dowiecie się, czym jest prawdziwa agonia.

Na chwilę pomiędzy całą trójką zapadła cisza, którą jednak po raz kolejny przerwał Ten.

- W każdym razie, przejdźmy do kolejnej kwestii. Czy da się opuścić to miejsce? Owszem, jest to możliwe.

Ten zatrzymał się na chwilę, by obrócić się do Jisunga i Chenle z zawadiackim uśmiechem.

- Na każdego przyjdzie kiedyś pora. Co się dzieje później? Cóż, na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi. Co dokładnie trzeba zrobić, by odejść? Tego również nie wiemy. Najpopularniejsze jest stwierdzenie, że trzeba zrobić to, czego nie mieliśmy szansy uczynić za życia. Może chodzić o miłość, o założenie rodziny czy o pracę w wymarzonym zawodzie, jednak nigdy nie ma pewności, o co dokładnie chodzi Wszechświatowi.

Ten zastanowił się na chwilę.

- Nie jestem pewien o czym jeszcze powinienem wam powiedzieć... Ach, już wiem! Może nie jest to najistotniejsze, ale warto o tym wspomnieć – tutaj się nie starzejecie. A co do warunków życia... Nie musicie martwic się o pieniądze. Jak już wspominałem, miasta dba o swoich mieszkańców. To miejsce jest wręcz zaprogramowane do tego, by czynić ludzi szczęśliwymi – to jest wasz jedyny cel. Jakieś pytania?

afterlife; zcl x pjsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz