Rozdział 3

5.1K 125 2
                                    

Tego ranka wstałam niezbyt wypoczęta, ubrałam się niezbyt elegancko,  czarne rurki i zwykła czarna koszula zdobiły moje ciało, a do tego botki na lekkim obcasie. 

Ogarnęłam się w miarę szybko. W nocy nie mogłam spać, koszmary budziły mnie przez pół nocy, wizja powrotu mojego toksycznego, byłego chłopaka jest przerażająca, do tego dochodzi Aiden, który nie chce odpuścić. W firmie byłam kilka minut spóźniona, kilka sekund temu dostałam nową wiadomość od Aiden'a, po wczorajszym nadal nie daje mi spokoju.

Aiden: To jeszcze nie koniec. Zapamiętaj.

Rozkojarzona przechodząc przed główny hol, czytając po raz kolejny wiadomość, wpadłam na czyiś twardy tors, okalany białą koszulę, nie patrząc kto to, przeprosiłam i poszłam do windy.

Na moim piętrze czekał na mnie Jacob z dwoma kubkami, parującej kawy i szerokim uśmiechem na ustach, widząc moją mimikę twarzy, zmarszczył brwi i zwężył oczy.

-  Co ty taka nie w humorze? - zapytał, kierując się w moją stronę.

-  Zaraz Ci opowiem - wskazałam głową na drzwi od mojego biura.

Wchodząc do niego, udałam się od razu z kubkiem kawy na fotel, mieszczący się przy biurku, chłopak od razu położył się na kanapie.

-  Dobra, teraz mów, bo zaraz mi się ten zły humor mi się udzieli - mruknął, patrząc na mnie.

-  James wrócił. - powiedziałam na jednym wdechu.

James to mój były chłopak, z którym się rozstałam cztery miesiące temu, od tego czasu nie daje mi spokoju, tak ja Aiden, tylko ten mnie bił, poniżał, jak byliśmy razem. Jacob znał go bardzo dobrze i wiedział co robił, tak samo Madison.

-  Jak to wrócił?! - podniósł się do pozycji siedzącej. - Przecież wyjechał ostatnio, myślałem, że już na zawsze.

-  Wyjechał, bo pewnie musiał coś załatwić, z własnej woli by nie wyjechał i przestał mi uprzykrzać życia, jeszcze do tego dochodzi Aiden, ten tak samo. Ostatnio dowiedziałam się, że się przyjaźnią. - popatrzyłam w okno, pijąc gorącą kawę.

-  Czyli jak się przyjaźnią, może razem chcą Ci zniszczyć karierę, te całe nękanie, groźby, bicie czy nachodzenie w własnym domu... - chciał dokończyć zdanie, ale przerwało nam pukanie do drzwi, które były lekko uchylone.

Gdy powiedziałam, że można wejść, drzwi się otworzyły, a za nich pokazała się sylwetka Liama.

POV: Liam

Widząc brunetkę wchodzącą do firmy, miałem powiedzieć jej, że za kilka dni mamy wyjazd służbowy, na którym musimy być. Co chwilę patrzyła na telefon i coś z niego czytała, gdy szła w moją stronę, nie widząc mnie wpadła na mnie, przeprosiła i poszła w stronę wind, nawet nie zdążyłem jej powiedzieć. Schyliłem się, podnosząc jakąś umowę, którą zgubiła, wpadając na mnie.

Westchnąłem, podążając w stronę recepcji, po jakieś papiery do podpisania, gdy je odebrałem poszedłem w stronę wind, żeby oddać Viviannie zgubioną rzecz. Przechodząc holem na dwudziestym piętrze, słyszałem czyjeś przyciszone głosy, jeden na pewno należał do brunetki, a drugi do jakiegoś chłopaka.

Drzwi jej biura były delikatnie uchylone, słysząc ich rozmowę, zamarłem. Viviannę ktoś nachodzi we własnym domu? 

- Wyjechał, bo pewnie musiał coś załatwić, z własnej woli by nie wyjechał i przestał mi uprzykrzać życia, jeszcze do tego dochodzi Aiden, ten tak samo. Ostatnio dowiedziałam się, że się przyjaźnią - usłyszałem głos Vi.

-  Czyli jak się przyjaźnią, może razem chcą Ci zniszczyć karierę, te całe nękanie, groźby, bicie czy nachodzenie w własnym domu - powiedział jakiś drugi głos.

Słysząc to, nie mogłem dalej tego podsłuchiwać, zapukałem dosyć wyraźnie, gdy usłyszałem wejść, wszedłem patrząc na nią i okazało się, że Jacoba.

-  Jak na mnie wpadłaś, to zgubiłaś - podałem jej jakąś umowę, patrząc na nią przenikliwie.

- A tak, dziękuje - mruknęła.

- To ja sobie już pójdę - wtrącił się blondyn, gdy miałem coś odpowiedzieć, zniknął za drzwiami.

-  Oprócz tej umowy, którą zgubiłam, czegoś jeszcze potrzebujesz?

— Mamy wyjazd służbowy za kilka dni - usiadłem na kanapie – Kto Cię nęka i nachodzi w domu? odwróciła się w moją stronę, patrząc na mnie z przerażeniem.

— Nikt ważny - popatrzyła znacząco na Jacoba, który uniósł ręce w obronnym geście, który na odchodne powiedział:

- Porozmawiajcie. - oznajmił, zamykając za sobą drzwi. Dziewczyna westchnęła z rozdrażnieniem.

- Wiem, że nie znamy się długo, ale jak masz jakiś problem, to możesz się do mnie zwrócić. - zacząłem.

- Naprawdę nic się nie dzieje, jak będzie to Ci powiem. Obiecuje. - uśmiechnęła się słabo.

- Szczegóły wyjazdu masz na mailu. - powiedziałem, wychodząc.

Dear Vivianna [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now