Rozdział 4

4.8K 120 18
                                    

Słysząc dzwonek do drzwi, wstałam z kanapy w salonie, owinięta kocem. Patrząc ostatni raz na walizkę w rogu pokoju, do której muszę się spakować na wyjazd, który odbędzie się za dwa dni. Otwierając drzwi liczyłam, że to któryś z moim przyjaciół, nigdy nie myślałam, że James będzie tak odważny, że  po prostu zapuka do moich drzwi z nożem w ręku, gdzie wszędzie w budynku są kamery. Jednak się myliłam.

- Naprawdę myślisz, że jak znajdziesz sobie jakiegoś chłoptasia to nagle zniknę? - powiedział, wpychając mnie do środka mojego apartamentowca.

- O co chodzi? Żadnego chłopaka sobie nie znalazłam. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Doprawdy? A ten z siłowni? Myślisz, że Aiden mi nie powiedział, dziwko? - jego zdesperowany głos mnie przerażał. Instynktownie dałam jeden krok do tyłu, cofając się i mając nadzieje, że to zły sen i zaraz się obudzę w moim łóżku ze łzami w oczach.

Pchnął mnie na ścianę, jego ręka w której trzymał nóż, zbliżała się do mojego policzka. Patrzy na mnie z góry, z szyderczym uśmiechem. Wydaje z siebie cichy okrzyk, gdy czuje chłodny materiał z ostrym zakończeniem przecinający moją skórę na policzku.

- Zostaw mnie.. - powiedziałam przerażona, łzy kapały ze mnie jak z wodospadu. Czując jak odsuwa nóż, na czubku zabarwiony moją krwią. Dłoń James'a przesuwa się w górę, razem z trzymanym w niej ostrzem. Zastyga dopiero w momencie, kiedy dociera do rozgrzanego policzka.

- Vivianna, ale spokojnie, to jeszcze nie koniec - zaśmiał się, odsuwając się na minimalną odległość. - Masz naprawdę ładną buźkę, szkoda tylko, że niepotrzebnie powiedziałaś te słowa, które mnie rozzłościły. - nie mając siły stać, obsunęłam się po ścianie, padając na kolana

Doskonale pamiętam dzień w którym powiedziałam James'owi, że to koniec. Koniec bicia, poniżania, koniec jego toksycznej i psychicznej miłości. Koniec naszego związku, gdy to powiedziałam czułam nieopisaną ulgę. Jednakże blondyn się z tym nie pogodził, do teraz.

- To jest jedna czwarta, tego co ci zamierzam zrobić. - powiedział, zamachując się kopnął mnie, centralnie w środek brzucha. Jęknęłam z bólu, czując spływającą krew z nosa. Zawsze tam miałam, zawsze gdy uderzał mnie w brzuch, z nosa leciała krew. - To jeszcze nie koniec.

Następny...

Zmówili się czy co?

Gdy trzasnął drzwiami, mogłam odetchnąć z ulgą. Chce krzyczeć, ale milczę, jedynie czuje nowe łzy w kącikach oczu. Po kilku minutach znów słyszę pukanie do drzwi, tym razem o wiele cichsze. Ledwo udaje mi się podnieść przy pomocy najbliższej ściany, trzymając jedną ręką brzucha, postanawiam otworzyć drzwi, spodziewając się, że to znowu on z nożem w ręku.

Otworzywszy drzwi, siłuje się na lekki uśmiech, który miałby zamaskować moje obrażenia. Jednakże śmiech zszedł mi z twarzy, kiedy widzę przed sobą Liama.

- Musimy to podpisać do dzisiaj, bo zapomniałem Ci tego dać, gdy byłaś.. - urywa, podnosząc na mnie wzrok. Jego oczy momentalnie się rozszerzają.

- Chryste, co ci się stało?! - zapytał, wchodząc do apartamentowca.

- To nic, naprawdę - silę się na słaby uśmiech.

- No nie wierzę, widziałaś się w lustrze? Kto cię pobił? - popatrzył na mnie znacząco.

- James.

Nie miałam pojęcia, co skłoniło mnie do wypowiedzenia tego imienia.

Może to, że nie chciałam tego ukrywać?

Dear Vivianna [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now