08 stycznia 2018 - Oskar

31 8 9
                                    

Okej. Może jednak niedziele nie były najgorsze.

Poniedziałki również bywały wybitnie trudne.

Otwórz oczy. Zwlecz się z łóżka. Narzuć na siebie szmaty, za które niektórzy daliby się pokroić; ubierz się w te drogie marki, łudząc się, że to jakoś podbije marne ochłapy twojej samooceny, które jakimś cudem ostały po nieprzerwanym dwudziestoletnim ataku twoich własnych stwórców.

I właśnie w chwilach takich jak ta, uświadamiam sobie, że marzenie o byciu Mickiewiczem naszych czasów, to marzenie, które powinienem był zamknąć w sejfie i zakopać w głębokich odmętach własnej poszatkowanej psychiki.

Bywa. Tak mi się ostatnio reaguje na wszystko. Bywa i już. Trochę popłaczę, załamię się. Może wyrwę sobie resztki włosów z głowy, ale to w porządku. Bywa. Nic już z tym nie zrobię.

Ja naprawdę lubiłem pisać. Cholera, nadal lubię. Uwielbiam ten język, chociaż kraj nieszczególnie i strasznie boli mnie fakt, że ten popierdoleniec z góry nie przewidział w swoim scenariuszu innej roli aniżeli Oskarka-inżyniera.

Będę naprawdę wybitnie chujowym inżynierem. Ale wszystko, żeby rodzice byli szczęśliwi, no nie?

Oj, kurwa. Takimi bajeczkami, to mogłaby ich karmić Flo. Zresztą, nie byłoby to zaraz takie kłamstwo.

Idealna córeczka rodziców. Kochana córusia. Po chuja w ogóle jest tutaj potrzebny syn?

Jeśli stanęłaby na palcach i obcięła na krótko włosy, to bylibyśmy identyczni.

Te same oczy, usta, nosy... nie wierzę, że byłem raptem dwa centymetry wyższy od swojej młodszej o trzy lata siostry.

Uwielbiam geny. Dlatego nie zostanę inżynierem. Nie chcę mieć nic wspólnego z matmą. A tym bardziej z fizyką. Ale niestety nikt mi tutaj nie dał wyboru.

Niech sobie weźmie jedną z tych swoich kredek do oczu i namaluje parę kropek na nosie. I d e n t y c z n i.

Co za przekleństwo. Ta rodzina i moje piegi, które gdyby nie powody wymienione powyżej, byłyby solidnym argumentem za zdradą popełnioną przez moją matkę.

Że też mi musiało się poszczęścić i ten frajer z góry nasrał mi na mordę. Przekleństwo, serio.

Drogi PamiętniczkuWhere stories live. Discover now