IV

759 41 13
                                    

*Pov Levi*

Wszedłem na główny korytarz bazy.... Było cicho.... Za cicho jak na zwiadowców..... Miałem wszystkie pomieszczenia ale nikogo nie było..... Z daleka zauważyłem ze mną mi osobę.....

-Aya???-cicho zapytałem

Nagle do blondynki podszedł wysoki mężczyzna.... Miał brązowe kłaki zielone oczy tak jak blondynka... Normalnie do niej podszedł i ją przytulił a dziewczyna jakoś nie miała z tym problemu......

Nagle zielonooka na mnie spojrzała i uśmiecha się....

-coś się stało kapitanie???-zdziwiłem się dziewczyna dawno do mnie tak nie mówiła

-kapitanie???-zapytałem zaskoczony

-a nie jest pan kapitanem... Coś się stało źle się pan czuje??-pytała dalej facet stojący obok mniej objął ją ramieniem

-nie możesz się tego wszystkich martwić skarbie..... Dobrze wiesz że w twoim stanie stres jest teraz najgorszy-mówię a mnie zszokowało

"Skarbie?!?" "Stanem?!"

-że co??-zapytałem podchodząc do nich bliżej

-no tak pan pewnie nie wie-powiedział mężczyzna-razem z moją narzeczoną spodziewamy się potomka.... Prawda Ayeczko

W tym momencie mnie zatkało moje oczy się rozszerzyły w szoku.....

-spokojnie kapitanie przecież będę odwiedzać zwiadowcy-powiedziała normalnie uśmiechając się do mnie a ja zaczęłam patrzeć na dwójkę z obrzydzeniem.....-takich przygód się nie zapomina kapitanie

Dziewczyna mówiła spokojnie a później obraz rozmył mi się.... Później gwałtownie otworzyłam oczy zrywając się z łóżka......... Rozejrzałem się przywracając oddech do porządku... Byłem w pokoju blondynki.... Spojrzałem obok i dziewczyna spała smacznie obok mnie..... Ale widać było że obudziłem ją moim gwałtownym ruchem.... Czyli to był tylko zwykły sen......

-coś się stało???? Levi???-mówiła zaspanym głosem a ja dalej wpatrywałam się w nią jak w obrazek ale dalej byłem lekko wystraszony tym co ujrzałem we śnie......

Ta lekko się podniosła i dalej patrzyła na mnie niezrozumiałe.... A ja po prostu bardzo szybko wbiłam się w jej usta mocno nie chcąc jej puścić zaczęłem ją gwałtownie całować...

-mmmm .....Levi??........ Co cie napadło???-pytała pomiędzy pocałunkami

*pov Aya*

Obudził mnie czarnowłosy.... Zachowywał się dziwnie... Nic nie mówiąc  zaczął mnie całować co było dziwne z jego strony....

-mmmmmm.......Levi??...... Co cię napadło???-pytałam pomiędzy jego ostrymi pocałunkami... Przestał i zaczął się we mnie wpatrywać..-co się dzieje??? Masz gorączkę??

Pytałam... nagle zauważyłam w jego oczach jak gromadzą się łzy..... Teraz byłam pewna że jest coś na rzeczy.....

-obiecaj mi że zawsze będziesz moja....-mówił załamanym głosem jak przy płaczu

-co się stało???Levi???-pytałam  nie wiedząc co się dzieje... No bez kitu zaraz mi tu dorosły facet się popłaczę...

-Aya..... Obiecaj......-mówił jakby wystraszony

-no dobrze obiecuję.......-powiedziałam a on jakby po moich słowach się uspokoił...... Oddychał znowu szybko jakby chciał przetrawić co to się stało-miałeś zły sen???

-nawet nie wiesz jaki zły-powiedział A ja usiadłam mu na kolanach i przytuliłam go.... Od razu oddał przytulasa..... Siedzieliśmy tak jak przez jakiś czas...... Zerknęłam delikatnie na zegarek i zobaczyłam że jest 3:00 w nocy......-Aya.....

Nagle odezwał się rzadko kiedy zaczynał rozmowę w ten sposób.....

-tak???-zapytałam wtulając się jeszcze bardziej w niego

-kochasz mnie??? Nawet jeżeli jestem skurwysynem???

-Nie mów tak-powiedziałam delikatnie się od niego odrywając i patrząc mu w oczy-oczywiście że cię kocham czemu miałabym przestać..... Faktycznie czasem mnie wkurzasz .... Ale przecież obydwoje sobie działamy na nerwy...... Dlatego się kochamy......

Powiedziałam i delikatnie jak tylko mogłam pocałowałam go w usta.... On oparł głowę o mój biust a ja postanowiłam miziać go po włoskach żeby się uspokoił....

-zapuściłeś się-skomentowałam jego trochę dłuższe włosy niż zazwyczaj na co słyszałam delikatne parsknięcie śmiechu- jak jutro wrócę obetnę cię

-gdzie znowu jedziesz???-zapytał chowając twarz wgłębieniu mojej szyi

-Hange jedzie do stolicy poprosiła mnie żebym jechała z nią bo często jeździłam z tatą...... Mam nadzieję że się nie gniewasz....-powiedziałam

-nie ale uważaj na siebie.....-powiedział po czym się położył ciągnąć mnie ze sobą

-Levi!-przykładam pół szeptem zaskoczona nagłym ruchem ze strony kobaltowookiego

-ciiiiii-wycisz u mnie-proszę Nie złość się na mnie jeżeli znowu będę kazał ci się zamknąć.... Po prostu przestać coś mówić.....

-właśnie... dlaczego kazałeś mi przestać jest to aż takie złe że nazywam się Smith????-zapytałam dalej wtulona w niego

-nie..... Po prostu nie chciałam byś zachowywała się jak tamta idiotka I się wszystkim nie przechwalał a niech ona jest sobie córką jakiegoś idioty zza murów....... Wiesz czym się od niej różnisz???-zapytał na co lekko pokiwałam głową że nie wiem-ty jesteś moja..... Panno Smith....

-może się kiedyś doczekam nazwiska Ackermann-powiedziałam żartobliwie śmiejąc się pod nosem

-nie wyobrażaj sobie za dużo myszko-zostałam pocałowana w czoło.... I znowu zasnęłam tym razem na nim a jemu to widocznie nie przeszkadzało....

No takiej nocy z nim to jeszcze nie miałam.....

Zakochany w Gówniarze II ( Oc x Levi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz