50

21 3 0
                                    

Genevieve westchnęła ciężko, pocierając z frustracją bolące skronie i spoglądając z niezadowoleniem na stojącego parę kroków przed nią Zacka, który wykłócał się ze sprzedawcą lodów o to, że ceny w budce są absurdalnie wysokie. Blondynka cieszyła się krótką chwilą spokoju, mając już dość udawania zauroczonej idiotki, więc w żaden sposób nie poganiała, ani nie starała się odciągnąć studenta, pomimo tego, że dostrzegła, jak coraz bardziej czerwony ze złości mężczyzna zaczął grozić rudowłosemu łyżką do lodów. Wyjęła z torebki telefon i z pewnym znudzeniem zerknęła na wyświetlacz, z delikatną ulgą widząc, że Rick dotrzymał obietnicy i dał znać, że względnie bezpiecznie dotarł do mieszkania Vincenta. Wolała nie natknąć się przypadkiem na Ophelię lub jej przyjaciela, dlatego sprawdziła pospiesznie, czy nikogo z nich nie ma w pobliżu, jednak czerwona i fioletowa kropka nadal migały w domu Oliego, przez co odetchnęła uspokojona, nie mając ochoty myśleć, co zrobiłaby telekinetyczka, gdyby zobaczyła ją w towarzystwie brata. Błękitnooka poprawiła włosy, zirytowana trochę tym, że podarowana róża nieco utrudniała jej ruchy, a następnie znowu przeniosła wzrok na szarookiego, z pewnym zdziwieniem uświadamiając sobie, że już od jakiegoś czasu nie słychać gniewnych krzyków i żadnych odgłosów kłótni.
- Truskawkowe i malinowe, z podwójną bitą śmietaną i czekoladową polewą - rzekł z szerokim uśmiechem Zachary, podając lekko skołowanej Genevieve papierową miseczkę, po brzegi wypełnioną lodami i słodkimi kaloriami. - Najlepszy deser w mieście, mam nadzieję, że będzie ci smakować - dodał, z zadowoleniem zauważając, jak dziewczyna odrobinę niepewnie próbuje lodów, po czym nieświadomie uśmiecha się ledwie zauważalnie na słodki smak malinowego sorbetu. - W dodatku za pół ceny - mruknął, spoglądając złośliwie na budkę, lecz dziewczyna nie usłyszała jego słów, całą swoją uwagę poświęcając górze bitej śmietany. Po chwili blondynka delikatnie zażenowana swoją słabością do słodyczy odwróciła wzrok od promiennego uśmiechu Zacka, spoglądając mimowolnie na sprzedawcę w budce, który wpatrywał się z frustracją w chłopaka, ale kiedy tylko student zerknął w jego kierunku, mężczyzna podskoczył lekko i natychmiastowo spuścił głowę, udając, że jest bardzo zajęty przy wafelkach. Błękitnooka uniosła brew z konsternacją, widząc reakcję sprzedawcy, po czym z pewną podejrzliwością przeniosła wzrok na rudowłosego, który jednak otoczył ją ramieniem i zaczął prowadzić do jednej z ławek niedaleko jeziora, odwracając uwagę dziewczyny, która uznała, że nie ma sensu dłużej analizować zachowania sprzedawcy.
- Co chcesz robić później? - spytał szarooki, mieszając swoje lody czekoladowe z bitą śmietaną i spojrzał na dziewczynę, chichocząc cicho i delikatnie wycierając z jej noska kropelkę truskawkowego sorbetu, na co Genevieve w pierwszym odruchu zamrugała zdezorientowana, po czym natychmiastowo odsunęła się na drugi koniec ławki, prawie z niej spadając i układając ręce w obronnej pozycji. - Chyba nieczęsto chodzisz na randki, mam rację? - chłopak parsknął śmiechem na widok skołowanej blondynki, jednocześnie puszczając jej oczko i przysuwając się do niej, podczas gdy ta ochłonęła nieco i wbiła wzrok w pustą miseczkę po lodach, zażenowana swoją reakcją i samym gestem Zacharego. Prychnęła cicho pod nosem, stukając łyżeczką o kartonowe dno i ostatkiem sił powstrzymując się od wrzucenia irytującego studenta do jeziora, a po chwili wyćwiczonym gestem założyła luźny kosmyk za ucho i z udawanym zawstydzeniem uniosła kąciki ust w niewinnym uśmiechu.
- Raczej nie jestem... zbyt towarzyska - odparła, krzywiąc się nieznacznie z frustracji i mając nadzieję, że rudowłosy nie zauważył chęci mordu w jej oczach, a następnie znowu spojrzała na jezioro, chcąc uniknąć niepotrzebnego kontaktu wzrokowego.
- Taka urocza i niewinna - powiedział z zachwytem szarooki, obejmując ją ramieniem i przyciągając do siebie, przez co uzdolniona przygryzła wargę prawie do krwi, z trudem powstrzymując się od natychmiastowego wstania z ławki i opuszczenia parku. Westchnęła ciężko, starając się nie okazywać przesadnie swojej złości, po czym z męczeńską miną położyła głowę na jego ramieniu, obiecując sobie, że nigdy więcej nie pójdzie na żadną randkę. - Może chcesz się wybrać do kina? - spytał Zack, delikatnie gładząc ją po włosach i wywołując wściekłe mruganie, a od jej pełnego furii spojrzenia pływające po jeziorze kaczki uciekły na drugi brzeg.
- Niestety nie mam tyle czasu - mruknęła z delikatnym niezadowoleniem, gdyż w ciemnej i głośnej sali kinowej miałaby szansę przynajmniej częściowo ignorować brata Ophelii.
- Szkoda - odparł bez większego zawodu, leniwie bawiąc się luźnym kosmykiem jej jasnych włosów. - Podobno grają świetny film o dziewczynie, która podszywa się pod kogoś innego - dodał z zamyśleniem, a Genevieve zamarła na krótki moment, zerkając na niego z konsternacją wymieszaną z zaintrygowaniem. Słowa chłopaka wydały jej się dość podejrzane, zupełnie jakby rudowłosy chciał dać jej jakiś znak, że odkrył jej mały podstęp, choć jednocześnie mógł to być czysty przypadek, a ona sama zbytnio to nadinterpretowała.
- Może przejdziemy się na mały spacer? - zaproponowała, nie dając po sobie poznać, że cokolwiek ją zastanowiło, a gdy szarooki z uśmiechem się zgodził, bez wahania złapała go za dłoń, marszcząc brwi i postanawiając, że nie puści go wolno, dopóki nie zorientuje się, czy Adderley-Roy przypadkiem nie zna jakichś niewygodnych faktów albo nie wie za dużo o niej lub o jakiejkolwiek innej osobie, która mogłaby przez to znaleźć się w niebezpieczeństwie.

UzdolnieniWhere stories live. Discover now