69

17 3 33
                                    

Dwójka ze znudzeniem odbijał piłeczkę o ścianę, co jakiś czas prychając pod nosem i zerkając z irytacją na siedzącą po drugiej stronie pokoju Jasmine, która od dłuższej chwili przyglądała mu się z pewnym zamyśleniem. Chłopak starał się ją ignorować, jednak jej spojrzenie zaczynało coraz bardziej działać mu na nerwy, zwłaszcza że praktycznie wszyscy z tajnej grupy Szóstki od tygodnia zerkali na niego z wrogością, nieufnością, albo przestrachem, przez co niebieskowłosy czuł rosnącą frustrację, gdyż w takiej sytuacji wolałby być całkowicie izolowany od wszystkich, zamiast z trudem powstrzymywać się od wszczęcia bójki, wiedząc, że w większości przypadków nie miałby zbyt dużych szans w starciu z ich zdolnościami. Prychnął gniewnie pod nosem i mocniej rzucił piłeczkę, która z dużą siłą odbiła się od kantu stołu, lecąc dokładnie tam, gdzie planował Dwójka. Jasmine bez problemu złapała piłeczkę jedną dłonią, unosząc brew z pewną konsternacją, po czym odrzuciła przedmiot, również wkładając w to dużo siły. Błękitnooki chwycił lecącą piłeczkę, unosząc kąciki ust w cierpkim uśmieszku, zastanawiając się po raz kolejny, dlaczego jeszcze nikt stąd nie spytał go o powód, dla którego tak nagle się tu znalazł. Wiedział, że Szóstka zapewne zakazała im poruszać ten temat, jednak nie mógł uwierzyć, że wszyscy tak posłusznie się jej słuchają, biorąc pod uwagę, czego mogliby się dowiedzieć, gdyby dyskretnie złamali ten zakaz. Zmarszczył brwi, znowu rzucając piłeczkę do rudowłosej, odnosząc wrażenie, że być może ona jest tutaj jedyną na tyle inteligentną osobą, aby wyczuć, że coś w ich sytuacji wyjątkowo paskudnie śmierdzi.
- Jasmine, Szóstka cię szuka - Harley weszła do pokoju, popijając sok z kartonika i obejmując pomieszczenie wzrokiem, unosząc brew z delikatnym zdumieniem, kiedy zauważyła, że rudowłosa odrzuca piłeczkę do ich nowego członka, który po chwili zrobił to samo do niej. - Ah, czyli zaczęliście się kumplować - mruknęła cierpko, spoglądając na Dwójkę podejrzliwie, a następnie wychodząc i zamykając za sobą drzwi, nie dając uzdolnionej czasu na odpowiedź.
- Nic z tych rzeczy - prychnęła z frustracją Jasmine, przewracając oczami i ściskając w dłoni piłeczkę, po czym przygryzła wargę, wstając i podchodząc do niebieskowłosego. - Działasz mi na nerwy, ale chętnie z tobą potrenuję - rzekła, zakładając ręce na piersi i wpatrując się w niego z wyższością, niecierpliwie czekając, aż chłopak się podniesie. Ten jednak tylko zmarszczył brwi, rzucając jej skonsternowane spojrzenie i opierając głowę o ścianę, uśmiechając się prowokacyjnie.
- Skąd pomysł, że mam na to ochotę? - spytał cierpko, na co rudowłosa zamrugała zirytowana, mrużąc oczy.
- Zmieniam zdanie - wymamrotała, prychając pogardliwie pod nosem. - Jednak nie chcę walczyć z takim tchórzliwym słabeuszem - dodała wrednie, a wówczas błękitnooki natychmiastowo wstał, gniewnie marszcząc brwi i przeszywając ją spojrzeniem.
- Coś ty powiedziała, mała... - zaczął z furią, ale Jasmine nagle złapała go za kołnierz koszulki i gwałtownie przyciągnęła do siebie, sprawiając, że Dwójka został zmuszony się nachylić.
- Pogadajmy na sali treningowej - wyszeptała mu pospiesznie do ucha, na co niebieskowłosy zamrugał lekko zdziwiony, po czym ledwie zauważalnie kiwnął głową, przygryzając wargę.
- Cholerna wiewiórko, skoro tak bardzo chcesz, to proszę bardzo! - chłopak gwałtownie odtrącił od siebie rudowłosą, udając, że naprawdę się kłócą. - Powiedz tylko gdzie i kiedy, a tak cię rozpierdolę, że..!
- Nawet palcem mnie nie dotkniesz, złamasie! - odwarknęła dziewczyna, wpatrując się w niego z delikatną satysfakcją i ciesząc się w duchu, że uzdolniony jednak nie jest taki głupi, na jakiego wygląda. - Za godzinę, w najbliższej sali!
- W końcu trochę rozrywki - rzekł z zadowoleniem niebieskowłosy, strzelając knykciami i spoglądając groźnie na Wade'a, który akurat wszedł do pokoju i z nieskrywanym przerażeniem przyglądał się ich udawanej kłótni.

- On naprawdę nazwał tego giganta... Kruszynka? - wymamrotał z konsternacją Jackson, spoglądając z politowaniem na radosnego Leo, który właśnie został przewrócony przez równie wesołą, wciąż mokrą od kąpieli sukę.
- Z tym typem jest coś nie tak, chyba lepiej utrzymać od niego dystans - stwierdził Dziewiątka, wpatrując się podejrzliwie w punka i częściowo chowając się za czarnowłosym, na wypadek, gdyby wielki pies nagle postanowił ich zaatakować. - W dodatku jest łysy.
- Nigdy bym nie przypuszczał, że Roberts zgoli się na łyso - mruknął wciąż zdumiony tym niebieskooki, jednocześnie zerkając nieufnie na Oliego, który od czasu do czasu spoglądał na niego ostrzegawczo. - I że znajdzie sobie takiego nawiedzonego chłopaka - dodał cierpko, marszcząc brwi i prychając pod nosem, na co brązowowłosy uniósł brew z dezorientacją, a po chwili zmrużył z niezadowoleniem oczy.
- Co cię łączy z tym skinem? - wymamrotał Theo, wpatrując się w niego chłodno.
- A ty co, zazdrosny? - odparł zgryźliwie Jackson, wzruszając ramionami i spoglądając na niego z konsternacją, przez co piegus opanował się trochę, wydymając wargi i z urazą prychając.
- Leo, wejdziesz w końcu do domu? - spytał sfrustrowany białowłosy, nerwowo tupiąc nogą w miejscu i rzucając zielonookiemu zniecierpliwione spojrzenie. - Daj Kruszynce odpocząć - mruknął cierpko, przenosząc wzrok na czarnowłosego i Dziewiątkę - albo chociaż każ jej wygonić tych intruzów z mojego podwórka - powiedział ozięble, przez co ,,intruzi" poczuli ciarki na plecach.
- Już, już, Oli, jeszcze tylko... - zaczął wesoło punk, z trudem odsuwając od siebie Kruszynkę i wstając z ziemi. - A wy co? Czekacie na coś? - spytał, zwracając się do niebieskookiego, który z pewnym zawstydzeniem wbił wzrok w swoje rozpadające się trampki, zaciskając dłonie w pięści. Chciał coś powiedzieć, ale przerwało mu wyjątkowo głośne burczenie w brzuchu Theo, który nerwowo odwrócił głowę, czerwieniąc się nieco ze wstydu i zakładając kaptur, jeszcze bardziej chowając się za Jacksonem. - Ah, rozumiem - Leo ze zrozumieniem pokiwał głową, drapiąc się po łysej głowie. - Wejdźcie, i tak miałem zaraz robić obiad - powiedział z uśmiechem, na co Oleander spojrzał na niego z szokiem i niedowierzaniem, zamierając na moment w miejscu, a następnie wzdychając ciężko i nie zwracając już nawet uwagi na skaczącą wokół niego Kruszynkę.
- Możemy..? - wyrwało się brązowowłosemu, który zerknął niepewnie na niebieskookiego. Ten tylko kiwnął głową, wzdychając z pewną ulgą i kierując się w stronę wejścia do domu.
- Jeśli macie jakieś życzenia, to... - zaczął z determinacją fioletowowłosy, zamierzając już zrobić najlepszy jak do tej pory obiad w całej swojej kulinarnej karierze, lecz nagle przerwał, z niepokojem marszcząc brwi, gdy piegowaty chłopak przeszedł obok niego.
,,Oby Rosales się nie dowiedział..."

UzdolnieniWhere stories live. Discover now