104

39 3 0
                                    

Liam ziewnął przeciągle i przetarł dłonią oczy, już na wpół śpiąc na tym niezbyt wygodnym krześle. Nie musiał już czuwać przy łóżku Jasmine, bo dziewczyna obudziła się parę godzin temu i już zdążyła na niego trzy razy nakrzyczeć za zaniedbywanie własnego kręgosłupa i brak zdrowego snu, ale mimo wszystko wolał spędzić noc w tym miejscu. Przy rudowłosej, nawet i śpiącej w najlepsze, czuł się jakoś bezpieczniej, bo za każdym razem, gdy tylko przymykał na dłuższy moment oczy, widział twarz Davisa i przypominały mu się słowa Jerry'ego. Wzdrygnął się na myśl o tym okropnym naukowcu, nadal nie chcąc uwierzyć, że mógłby być z nim spokrewniony, i wstał, żeby się czymś zająć. Podrapał się po karku z zamyśleniem, rozglądając się bezwiednie po pomieszczeniu, oświetlonym kilkoma niezbyt jasnymi lampami, które dawały jednocześnie na tyle dużo światła, by bez problemu wszystko widzieć. Dostrzegł czarne włosy Marc i uznał, że jest na tyle zdesperowany, by spróbować nawiązać konwersację z nieco straszną ukochaną osobą Ósemki. Do teraz nie mógł pojąć, jakim cudem ta dwójka została parą. Przeszedł przez salę, a gdy zbliżył się do Marc, odchrząknął dość głośno, żeby przypadkiem jeno nie przestraszyć, choć to raczej Liam troszkę się przestraszył, gdy czarnowłose spojrzało na niego potwornie zmęczonymi zielonymi oczami, które wręcz błyszczały złowieszczo na tle bladej jak kreda twarzy.
- Hey..? - odezwał się niepewnie niebieskowłosy, starając się uśmiechnąć przyjacielsko, jednak wyszło mu to dość marnie. - Mogę się przysiąść? - spytał, domyślając się, że uzdolnione raczej samo tego nie zaproponuje, a raczej domyślając się, że uzdolnione samo z siebie się nie odezwie. Marc kiwnęło głową i wróciło wzrokiem na Ósemkę, który nadal się nie obudził, podczas gdy błękitnooki podkradł krzesło, które stało obok pobliskiego łóżka, i zwalczył chęć ucieknięcia na drugą stronę, siadając obok zielonookieno. - Jeszcze się nie obudził? - rzucił, przeczesując dłonią włosy i także spoglądając na Ósemkę, żeby jakoś zagaić rozmowę. W sumie on i Marc spędzili ostatnie dwa dni tak samo, czuwając przy łóżkach Jasmine i jasnowłosego i czekając, aż odzyskają przytomność. Chociaż domyślał się, że dla czarnowłoseno było to o wiele trudniejsze, bo warunki w tej sali na pewno nu przeszkadzały. Tyle ludzi i tyle światła musiały sprawiać, że uzdolnione miało ochotę gdzieś uciec, albo przynajmniej zakopać się pod kołdrą, a mimo to uparcie siedziało przy łóżku swojego chłopaka, nie odstępując go nawet na krok. Według Liama to było kochane i urocze z jeno strony, więc nie omieszkał naszkicować kilkunastu rysunków z Marc i Ósemką w różnych dramatycznych sceneriach. Sprawdzili się wręcz idealnie jako modele, bo żadne z nich się nie ruszało. - Nie jesteś głodne? Mogę ci załatwić trochę... nuggetsów - zaproponował, pamiętając, że uzdolnione jest strasznie wybredne i mogłoby na każdy posiłek jeść nuggetsy z kurczaka. Trochę go to przerażało, więc zaczął od czasu do czasu podstępnie podrzucać Marc roślinne nuggetsy. Chyba do tej pory się nie zorientowało. - Albo gorącą czekoladę? - mruknął, ale znowu pokręciło głową. Westchnął ciężko, drapiąc się po karku, zaczynając myśleć, że chyba trochę się przeliczył z własnymi umiejętnościami i nie uda mu się po przyjacielsku pogadać z Marc. Ale przynajmniej spróbował. I i tak nie miał nic lepszego do roboty, więc równie dobrze mógł po prostu siedzieć tutaj, zamiast siedzieć przy łóżku Jasmine, która zaczęła cicho chrapać i skopywać z siebie kołdrę. - To jaki jest twój ulubiony demon? - spytał po chwili z nadzieją, licząc na to, że może na ten temat czarnowłose powie chociaż ze dwa zdania, i jak widać coś udało mu się osiągnąć, bo uzdolnione spojrzało na niego z błyskiem w oku.

Genevieve leżała na łóżku, cierpliwie czekając, aż w końcu uda jej się zasnąć, i udając, że wcale nie przeszkadza jej szary kocur, który właśnie ostrzy sobie pazurki na jej drewnianym stole. Odwróciła się tylko na drugi bok, przyciskając poduszkę do ucha i wmawiając sobie, że już prawie odpłynęła w krainę snów, ale po chwili nie wytrzymała i rzuciła w kocura poduszką, chybiając o kilka centymetrów.
- Nie możesz sobie pójść do parki kretynów? - wymamrotała sfrustrowana, bo Brzydal jakoś dziwnie się do niej przyczepił. Nawet pomimo tego, że to blondynka dała mu na imię Brzydal. Kot miauknął obrażony i machnął na nią swoim puszystym ogonem, po czym podreptał do kuwety, żeby ostentacyjnie patrzeć dziewczynie w oczy, kiedy będzie opróżniał jelita. Genevieve tylko prychnęła w jego stronę i na powrót zakopała się w pościeli, ale moment później znów się zerwała, słysząc dzwoniący telefon. Wściekle sięgnęła po komórkę, już mając zamiar nawrzeszczeć na Steve'a za zakłócanie jej zdrowego snu, ale zamarła i otworzyła szerzej oczy, widząc na wyświetlaczu imię Zacka.

UzdolnieniOnde histórias criam vida. Descubra agora