I

822 33 33
                                    

Wracał właśnie z służbowego wyjazdu. Co prawda nie było go tylko dwa dni, ale niemiłosiernie stęsknił się za swoją Ulą i pięciomiesięcznym synkiem.

Starał się nie wyjeżdżać zbyt często, bo prócz dobijającej go tęsknoty, bał się przegapić jakąś nową umiejętność Kuby. Chciał wraz z Ulą, być przy nim na każdym etapie jego dorastania.

Marek, w drodze do domu, wstąpił do swojej ulubionej kwiaciarni, gdzie zawsze mieli szeroki wybór pięknych, świeżych kwiatów. Chcąc zrobić żonie niespodziankę kupił bukiet białych goździków przeplatanych cudownym, zielonym eukaliptusem.

Nie dzwonił do Uli, gdy wyjeżdżał z Poznania, bowiem miał wyjechać koło południa i być w Warszawie dopiero późnym wieczorem. Jednak sprawy pozwoliły Markowi dotrzeć do stolicy już w samo południe. Nie mógł doczekać się jej zaskoczonej miny, gdy otworzy mu drzwi.

Z naręczem kwiatów i uśmiechem na ustach, zapukał pewnie do drzwi swojego domu. Stał chwilę i dopiero po jakimś czasie w drzwiach stanęła jego matka z Kubą na rękach.

Z ust Dobrzańskiego momentalnie zszedł uśmiech. Ręka, którą trzymał bukiet za plecami opadła bezwiednie.

- Co się stało? - spytał zaniepokojony, że to nie jego żona otworzyła mu drzwi.

- Też Cię miło widzieć synku - powiedziała miękkim głosem Helena - Nic się nie stało. Urzędujemy sobie z Kubulkiem - to mówiąc pocałowała wnuka w czółko.

- A gdzie Ula? - spytał Marek wchodząc do domu i zdejmując marynarkę. Jego mama chodziła z jego synkiem po salonie.

- Musiała załatwić coś na mieście, a nie chciała ciągać tego szkraba, więc zadzwoniła do mnie, czy moge wpaść - odpowiedziała z uśmiechem.

- Chciałem zrobić jej niespodziankę, dlatego nie dzwoniłem, że będę wcześniej - westchnął i włożył kwiaty do wazonu.

- Na pewno się ucieszy jak Cię zobaczy - powiedziała Dobrzańska.

Marek uśmiechnął się i podszedł do niej, by przywitać się z Kubą.

- Cześć niedźwiadku - powiedział Marek i połaskotał nosem brzuszek malca - Tatuś się strasznie za Tobą stęsknił. Za Tobą i mamusią - mówił wpatrując się w oczy takie same jak jego żony - Mam nadzieję, że byłeś grzeczny i dałeś mamie trochę pospać. Bo wiesz, mama tego nie mówi, ale czasami jest bardzo zmęczona. I wyobraź sobie przyjacielu, że ona myśli, że ja tego nie widzę. No mówię Ci - prowadził swój monolog, a Helena przyglądała się temu z rozczuleniem - Więc słuchaj, plan jest taki. Jak mama wróci to wycałujemy Ciebie i mamę, no i mam nadzieję, że ja też na jakieś buziaki sobie zasłużę. Później robimy kompu, kompu i idziesz lulu. Dobra? Damy mamie odpocząć. Podoba Ci się plan? No to się cieszę. Prawdziwy mężczyzna z Ciebie - mówił uśmiechając się szeroko. Gdy skończył pocałował swoje maleństwo w czółko i odwrócił się w stronę matki.

Helena spoglądała na nich, a w kącikach jej oczu pojawiły się zmarszczki szczęścia.

- Aż tak źle mi idzie? - spytał Marek widząc minę mamy.

- Idzie Ci wspaniale - podeszła do niego i wygładziła jego koszulę - Jestem z Ciebie naprawdę dumna synku. Jesteś szczęśliwy? - spytała się chcąc mieć pewność, że u jej jedynka na pewno wszystko jest dobrze. Chciała mieć pewność, że to nie tylko pozory, a on naprawdę jest szczęśliwym człowiekiem.

- Nie mam słów, żeby powiedzieć jak bardzo jestem szczęśliwy - powiedział, a jego twarzy przybrała rozmarzony wyraz - Spójrz na tamto zdjęcie i na tę kobietę u mojego boku - wskazał zdjęcie ślubne, na którym wraz z Ulą serdecznie się z czegoś śmiali- I spójrz na tego kawalera. To jest mój świat. To jest moje szczęście - powiedział, a w oczach kobiety pojawiły się łzy. Łzy radości i dumy.

Po słowach przysięgi zeszło z niego całe nagromadzone napięcie. Gdy wszyscy goście bawili się na ich weselu, Marek wyciągnął Ulę na spacer dookoła jeziora,  na które roztaczał się widok z okien restauracji, gdzie świętowali wraz z rodziną i przyjaciółmi.

- To niepojęte, że muszę porywać własną żonę, z własnego wesela, by mieć z nią chwilę sam na sam - zażartował, a ona uroczo się do niego uśmiechnęła.

- Nie moja wina, że Pan Młody jest taki przystojny i wszystkie kobiety ustawiają się do niego w kolejce, by spędzić z nim chociaż jeden taniec - próbowała udawać rozgoryczenie, byle tylko się nie roześmiać.

- Uległem tylko jednej - na twarzy Uli zauważył zawahanie.

- Komu? - spytała niepewnie.

- Pięknej, błekitnookiej dziewczynie, której oczy błyszczą, gdy jest szczęśliwa.

- Aha.. - bąknęła, nie wiedząc o kogo chodzi.

- Tobie głupolu - powiedział, a jej twarzy nagle rozjaśniała - Tylko Tobie uległem. No dobra i Beatce - Ula roześmiała się.

- Muszę uważać na swoja siostrę - puściła mu oczko, a on objął ją w talii.

- Porwałem Cię nie bez powodu. Chciałem powiedzieć Ci... - spojrzał w jej oczy - jak bardzo Cię kocham. Zrobię wszystko, żeby Twoje oczy zawsze tak błyszczały. Nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić. Przede wszystkim sobie na to nie pozwolę, bo wiem... - jego głos się załamał, a w oczach zebrały się łzy.

- Ciii - szepnęła uspokajająco gładząc go po twarzy - wszystko wiem. Wiem kochanie - szeptała obdarowując go uśmiechem i spojrzeniem pełnym troski - Wiem, że o mnie zadbasz, ale ja o Ciebie też. Obiecuję. Razem zadbamy o naszą miłość.

Marek nie był w stanie już nic powiedzieć. Pokiwał głową i pocałował ją najczulej jak potrafił.

- Cieszę się, że po tylu przeszkodach... Jesteście razem. Mimo, że... mimo, że nie dawałam Tobie wsparcia, gdy walczyłeś o jej serce, o jej miłość względem Ciebie - wyznała ze skruchą.

- Mamo - chwycił jej dłoń, ręką, na której nie spoczywał Kubuś - Było, minęło. Nie mam do Ciebie żalu. Oboje nie mamy.

- Ale Ula..

- Gdyby miała do Ciebie żal nie prosiłaby Cię o pomoc. Nie zwracałaby się do Ciebie o radę przy wyborze sukni ślubnej. Zresztą, Ula i żal? Mamo, ty jej chyba jeszcze nie zdasz za dobrze - uśmiechnął się, dzięki czemu wątpliwości jego matki momentalnie zniknęły.

- To może podgrzeję Ci obiad - zaproponowała, a on z wdzięcznością skinął głową.

Dochodziła już dwudziesta, a Uli wciąż nie było. Nie odbierała telefonów. Nie było z nią żadnego kontaktu.

Na szczęście Helena została dłużej. Zapewniała syna, że jego żona, a jej synowa na pewno niebawem wróci. Nie wiedziała, czy bardziej próbuje uspokoić jego czy siebie samą...

Pamiętając Twoje imię Where stories live. Discover now