🥀~Rozdział 51~🥀

684 34 2
                                    

🥀~Nieobecność w szkołę ~🥀

Perspektywa Tori

Tak bardzo chciałam się pożegnać z Latinem, Naomi i Maxem, ale moi opiekunowie, mi na to nie pozwolili.
Pan Wittlin złapał mnie mocno za nadgarstek i pociągnął w stronę samochodu.

Wepchnął mnie na siedzenie, a ja od razu się skuliłam. Znów poczułam ten okropny strach. Chciałam jeszcze zostać na naszej wycieczce, ale nie mogłam i nie chciałam narażać przyjaciół.

Kolejny raz musiałam wrócić do piekła, z którego tak bardzo chciałam uciec...

Perspektywa Latina

Jak zwykle na przywitanie mama mnie wy przytulała i wycałowała. Zawsze tak robiła, gdy gdzieś wyjeżdżałem. Nie winiłem jej za to, przyzwyczaiłem się do tego. Z tatą przywitałem się męską piątką.

Ruszyliśmy do samochodu, a ja nadal rozglądałem się za kruszynką. Cała ta sytuacja przestała mi się podobać.
Przecież nie mogła rozpłynąć w powietrze.
Gdy wsiadłem do samochodu od razu do niej napisałem, jednak miała wyłączony telefon.

Opowiadałem rodzicom jak spędziłem czas na wycieczce i o mojej próbie uduszenia przyjaciela, a kiedy wreszcie znalazłem się w swoim pokoju od razu położyłem się na łóżku.

Chcąc nie chcąc przypomniałem sobie wszystkie momenty i noce z Tori.
Od razu złapałem za telefon, ale nie miałem żadnego potwierdzenia, że odczytała.

Westchnąłem przeciągle i ruszyłem do łazienki. Zmyłem z siebie pot, po czym przebrałem się i położyłem się na łóżku.

Śniąc o kruszynce i co musi przeżywać...

***

Dzisiaj ledwo się obudziłem, a co za tym idzie? Prawie spóźniłem się do szkoły. Miałem cichą nadzieję, że uda mi się spotkać brunetkę.

Złapałem za śniadanie, które przyszykowała mi gosposia i ruszyłem do samochodu Maxa.

— Dobry, stary. — przywitał się przyjaciel.

— Hej. — lekko się uśmiechnąłem. — Martwię się o Tori.

Max zmarszczył brwi i jego mina wskazywała na to, że również zaczął myśleć co się dzieje.

— Faktycznie, wczoraj jej nawet nie zauważyłem. — westchnął.

— Wysłałem do niej wiadomość, ale ma wyłączony telefon. Jeszcze tak nie robiła...— wyznałem swoje wątpliwości.

— Miejmy nadzieję, że się pojawi w szkole. —szepnął.

W szkole jak tylko zaparkowaliśmy od razu ruszyłem do środka. Jednak nie udało mi nigdzie jej dostrzec. Moje zmartwienie cały czas rosło, kiedy lekcja się zaczęła usiadłem w naszej ławce i gorączko rozglądałem się. Nikt jednak nie przyszedł oprócz profesora...

Kiedy razem z przyjaciółmi usiedliśmy w stołówce, Naomi powiedziała, ze tak samo próbowała się połączyć z Tori, ale miała wyłączony telefon.

— Ma wyłączony telefon. Martwię się o nią. —szepnęła Naomi. — To nasza przyjaciółka, na pewno coś się stało.

Chociaż nie chciałem się z nią zgodzić, już wiedziałem, że coś jest nie tak...

Tak strasznie się o nią bałem. Czułem, że coś się stało....

Gdzie jesteś kruszynko...

*****
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Where stories live. Discover now