🥀~Rozdział 53~🥀

683 33 2
                                    

🥀~Obrona~🥀

Perspektywa Latina

— Musi teraz odpocząć, wszystkie rany posmarowałem i oczyściłem, ale wyjdzie z tego. — zapewnił tata, gdy odsunął się od brunetki.

Tori usnęła od razu, kiedy dostała leki przeciwbólowe.

— Na pewno. — wyznałem. — Już tam nie wróci.

— Więc, teraz opowiadaj co się dzieje. — wyznał, gdy usiadł na fotelu, zrobiłem to samo i spojrzałem na tatę, który intensywne wpatrywał się we mnie, to w śpiącą brunetkę.

Westchnąłem cicho, po czym zacząłem. — Jak byliśmy na wycieczce, zaczęła się przede mną otwierać. Kiedy obudziła się ze strachem, powiedziała mi, że oni się nad nią znęcają. Jednak nad namiotami była spokojna, nie widziałem u niej w ogóle strachu, dopiero jak dostała wiadomość od nich. Tam znajdowała się groźba, że jeśli będą musieli po nią przyjechać to pożałuje.
Kiedy wracaliśmy już do domu w jej oczach zobaczyłem strach. Gdy wyszedłem z autokaru w ogóle jej nie znalazłem. Miała wyłączony telefon, nigdy jeszcze tego nie robiła.

Tata patrzył ze współczuciem na kruszynkę, która poruszyła się nerwowo.

— Biedna dziewczyna. — powiedział po chwili. — Masz rację, zapewnimy jej normalny dom, jednak niepokoją mnie Ci opiekunowie...

— Możemy ich podać? — zapytałem.

— Niestety nie, w prawdzie po Tori widać, że jest bita, ale mogą się wyprzeć tego. — odparł.

— Rozumiem. — potknąłem głową.

Później dołączyła do nas mama i lekko się zdziwiła widząc brunetkę. Tata zabrał ją do salonu, żeby wszystko wyjaśnić, a ja podszedłem do kruszyny, która zaczęła otwierać oczy.

— Latin..— szepnęła.

— Już jestem, kochanie. — wyznałem i pocałowałem ją w głowę. — Nie dam Cię już skrzywdzisz, zostaniesz z nami.

— Oni mnie znajdą, zrobią wam krzywdę. — gdy to mówiła, jej oczy zaszły łzami.

Pogładziłem ją po policzku i lekko się uśmiechnąłem, mój podziw dla niej jeszcze bardziej wzrastał. Martwiła się o nas, a nie o siebie.

— Nic nam nie zrobią, kruszynko. — wyznałem.

Nasz spokój, jednak przerwało głośne uderzenia w drzwi. Tori zadrżała , a zmarszczyłem brwi.

— Poczekaj tutaj. — wyznałem i pocałowałem ją w głowę.

Brunetka chciała zaprotestować, jednak udało mi się ją przekonać. Wyszedłem z pomieszczenia i gdy tylko wszedłem na korytarz dostrzegłem mojego taty i jakiegoś dryblasa.

— Co się dzieje? — zapytałem, kiedy do nich podszedłem.

— O ty na pewno, jesteś tym szczeniakiem. — warknął.

— Proszę nie obrażać mojego syna. — syknął tata.

— Przez was ta głupia dziewczyna...

— To Ty ją bijesz! — wrzasnąłem.

— A co Ci do tego. — wywrócił oczami. — Po prostu mi ją oddajcie, a ja wam nie zrobię krzywdy.

Miałem już na niego na skoczyć, ale poczułem lekki dotyk na ramieniu i od razu spojrzałem na brunetkę. Bała się, już nigdy nie chciałem widzieć tego strachu.

Jednak musieliśmy się zmierzyć z jedną sytuacją i w tedy może zaznamy spokój...

********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Where stories live. Discover now