— Mogę ci zadać pytanie?
Adam westchnął; te słowa nigdy nie zwiastowały niczego dobrego.
— Jeśli twoje pytanie brzmi „can deez nuts fit in your mouth" to nie, nie możesz — odparł i odwrócił się tak, żeby widzieć swoje rozmówczynie.
Delfina parsknęła delikatnym śmiechem i oparła brodę w dłoniach, podczas gdy Celina zaczęła siorbać swój koktajl (co prawdopodobnie było najgłośniejszym dźwiękiem jaki wydała od początku rozmowy).
— Obiecuję, żadnych deez nutsów — przyrzekła Delfina.
— Więc o co chodzi? — spytał Adam, lekko uspokojony, ale wciąż niepewny, czy chce wysłuchiwać jej pytania.
— Co się z wami dzieje?
— Z jakimi nami?
Delfina wywróciła oczami i natychmiast wymieniła z Celiną porozumiewawcze spojrzenia.
— Wiesz z jakimi wami — odparła — ty i żaba. Adam i Juliusz.
— Chcemy się po prostu upewnić, że wiesz, co robisz — dodała Celina lekko ochrypniętym głosem.
Mickiewicz zamrugał oczami. Nagle ogarnął go żal, że pytanie nie było jednak żartem o deez nutsach.
— O co chodzi ze mną i Juliuszem? — spytał, wstając ze swojego dotychczasowego miejsca na parapecie kawiarni muzeum etnograficznego aby uniknąć przenikliwych spojrzeń dwóch kobiet.
— Nie udawaj, że nie rozumiesz, to poważna rozmowa — Delfina również zeskoczyła z parapetu, tak, że tylko Celina została sama przy stoliku.
Mickiewicz cofnął się o krok i zaczął rozważać, jak w łatwy sposób uniknąć dalszego ciągu tej rozmowy.
— Jesteś starszy od niego o osiem lat, co nie? — Delfina najwidoczniej uznała, że cisza jest zachętą do dalszej rozmowy — no i wiadomo, Juliusz jest dojrzały no i jest dorosły, a ty masz mózg dwunastolatka, ale to nie zmienia faktu, że taka różnica wieku może się łatwo przerodzić w niezbyt pozytywną relację.
— Nie wierzę, że odbywam z tobą tą konwersację — zirytował się w końcu Adam — co ty, naczytałaś się podręczników o toksycznych relacjach czy co?
— Boże, gdyby to chociażby była dobra riposta — odwarknęła Delfina — czy ty możesz czasem słuchać, co do ciebie mówię, czy postanowiłeś mieć mnie gdzieś nie tylko wtedy, kiedy chodzi o pracę?
— Oboje bądźcie cicho — przerwała im Celina stanowczym głosem — Adam, Delfina ma bardzo sensowne rzeczy do powiedzenia, więc powinieneś jej posłuchać. Delfino, panuj nad swoją nienawiścią do świata. Usiądzie do jasnej cholery i siebie nawzajem posłuchajcie... Znaczy Adam, posłuchaj Delfiny, a ty Delfino nie daj się sprowokować.
Adam i Delfina oboje wzięli głęboki oddech unikając patrzenia na siebie, z minami przypominającymi naburmuszonych przedszkolaków.
— Mówię tylko... — kontynuowała Delfina tonem, który ewidentnie mówił „spróbuj mi jeszcze raz przerwać, diable wcielony, a zrobię z ciebie taką paćkę, że twój przyszły chłopak będzie cię zeskrobywać z chodnika" — że macie pewną różnicę wieku plus gigantyczną chemię i według mnie powinieneś spróbować... no wiesz. Nie naciskać za mocno. Zachowywać się jakkolwiek odpowiedzialnie. Nie iść się z nim przespać na pierwszej randce w domu jego matki.
Celina kaszlnęła w sposób łudząco podobny do śmiechu, a Adam wziął bardzo głęboki i bardzo urażony haust powietrza tak, że świsnęło.
CZYTASZ
Odium | słowackiewicz [TRWA KOREKTA]
Historical Fiction❝Na Odyna, Juliusz, czy ty naprawdę musisz być taki wkurzający?❞ ~*~ Juliusz Słowacki jest przegrywem i doskonale zdaje sobie z tego sprawę, Adam Mickiewicz nie radzi sobie w roli nauczyciela, ani właściwie w żadnej innej roli, przede wszystkim nato...