55. Juliusz (znowu) przytłoczony

1.2K 128 120
                                    

— Mogę ci zadać pytanie?

Adam westchnął; te słowa nigdy nie zwiastowały niczego dobrego.

— Jeśli twoje pytanie brzmi „can deez nuts fit in your mouth" to nie, nie możesz — odparł i odwrócił się tak, żeby widzieć swoje rozmówczynie.

Delfina parsknęła delikatnym śmiechem i oparła brodę w dłoniach, podczas gdy Celina zaczęła siorbać swój koktajl (co prawdopodobnie było najgłośniejszym dźwiękiem jaki wydała od początku rozmowy).

— Obiecuję, żadnych deez nutsów — przyrzekła Delfina.

— Więc o co chodzi? — spytał Adam, lekko uspokojony, ale wciąż niepewny, czy chce wysłuchiwać jej pytania.

— Co się z wami dzieje?

— Z jakimi nami?

Delfina wywróciła oczami i natychmiast wymieniła z Celiną porozumiewawcze spojrzenia.

— Wiesz z jakimi wami — odparła — ty i żaba. Adam i Juliusz.

— Chcemy się po prostu upewnić, że wiesz, co robisz — dodała Celina lekko ochrypniętym głosem.

Mickiewicz zamrugał oczami. Nagle ogarnął go żal, że pytanie nie było jednak żartem o deez nutsach.

— O co chodzi ze mną i Juliuszem? — spytał, wstając ze swojego dotychczasowego miejsca na parapecie kawiarni muzeum etnograficznego aby uniknąć przenikliwych spojrzeń dwóch kobiet.

— Nie udawaj, że nie rozumiesz, to poważna rozmowa — Delfina również zeskoczyła z parapetu, tak, że tylko Celina została sama przy stoliku.

Mickiewicz cofnął się o krok i zaczął rozważać, jak w łatwy sposób uniknąć dalszego ciągu tej rozmowy.

— Jesteś starszy od niego o osiem lat, co nie? — Delfina najwidoczniej uznała, że cisza jest zachętą do dalszej rozmowy — no i wiadomo, Juliusz jest dojrzały no i jest dorosły, a ty masz mózg dwunastolatka, ale to nie zmienia faktu, że taka różnica wieku może się łatwo przerodzić w niezbyt pozytywną relację.

— Nie wierzę, że odbywam z tobą tą konwersację — zirytował się w końcu Adam — co ty, naczytałaś się podręczników o toksycznych relacjach czy co?

— Boże, gdyby to chociażby była dobra riposta — odwarknęła Delfina — czy ty możesz czasem słuchać, co do ciebie mówię, czy postanowiłeś mieć mnie gdzieś nie tylko wtedy, kiedy chodzi o pracę?

— Oboje bądźcie cicho — przerwała im Celina stanowczym głosem — Adam, Delfina ma bardzo sensowne rzeczy do powiedzenia, więc powinieneś jej posłuchać. Delfino, panuj nad swoją nienawiścią do świata. Usiądzie do jasnej cholery i siebie nawzajem posłuchajcie... Znaczy Adam, posłuchaj Delfiny, a ty Delfino nie daj się sprowokować.

Adam i Delfina oboje wzięli głęboki oddech unikając patrzenia na siebie, z minami przypominającymi naburmuszonych przedszkolaków.

Mówię tylko... — kontynuowała Delfina tonem, który ewidentnie mówił „spróbuj mi jeszcze raz przerwać, diable wcielony, a zrobię z ciebie taką paćkę, że twój przyszły chłopak będzie cię zeskrobywać z chodnika" — że macie pewną różnicę wieku plus gigantyczną chemię i według mnie powinieneś spróbować... no wiesz. Nie naciskać za mocno. Zachowywać się jakkolwiek odpowiedzialnie. Nie iść się z nim przespać na pierwszej randce w domu jego matki.

Celina kaszlnęła w sposób łudząco podobny do śmiechu, a Adam wziął bardzo głęboki i bardzo urażony haust powietrza tak, że świsnęło.

Odium | słowackiewicz [TRWA KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz