Rozdział 21

1.2K 124 44
                                    

–Jak śmiesz się tu jeszcze pokazywać, Hwang Hyunjin?! – krzyknęła oburzona matka Seungmina.

– Ja tylko przywiozłem Chana... – odparł zaskoczony Hyunjin, robiąc krok w tył na klatkę schodową.

Ostatni raz spojrzał na chłopca, który schował się za babcią, nie do końca rozumiejąc, co się działo. Po chwili przyszedł pan Han i zabrał go, by nie musiał przyglądać się konfrontacji babci z tatą.

– Mamo, odpuść mu. Przecież widzisz, że tylko przywiózł syna. Jisung uprzedzał, że przyjedzie z nim przed dziewiętnastą, więc jaki masz znowu problem? – próbował bronić go Seungmin, wpychając się przed matkę, która rozwścieczona zaczęła okładać Hyunjina parasolką, stojącą w korytarzu. – Słyszysz mnie? Mamo, do cholery, zrobisz mu krzywdę!

– Przepraszam, pójdę już lepiej – wydukał Hyunjin, zbiegając szybko po schodach.

Nie wiedział, że spotykając teściową, automatycznie stanie się workiem treningowym, na którym będzie mogła się wyżyć. Może i faktycznie był powodem całego zła, jakie spadło na rodzinę Han, ale wolał cywilizowaną rozmowę niż przemoc.

– Hyunjin hyung, zaczekaj! – zawołał za nim Seungmin, ale został pociągnięty przez panią Han, która ściskała mocno kołnierz jego granatowej koszuli.

– Pójdź za nim, a możesz tu więcej nie przychodzić – ostrzegła, patrząc na niego znad okularów, do których łańcuszek dyndał po obu stronach jej pomarszczonej twarzy.

Całe szczęście, za kobietą znów pojawił się jej mąż Felix.

– Kochanie, odpuść – złapał ją delikatnie za ramię i wciągnął w głąb mieszkania, jednocześnie popychając lekko Seungmina i dając mu niemo znak, że ma biec za Hyunjinem.

Oczywiście, że nie pochwalał tego, co wydarzyło się w ich rodzinie w ciągu ostatnich dwóch lat, tak jak i nie przepadał za Hyunjinem, ale uważał, że skoro jego dzieci są dorosłe, to jako rodzice nie powinni się wtrącać. Życia za nich i tak nie przeżyją, a każdy musiał uczyć się na własnych błędach.

Seungmin skinął głową, wsunął na nogi buty, nawet ich nie wiążąc i zbiegł po schodach, prawie wpadając na zamknięte drzwi wyjściowe. Gdy tylko znalazł się przed blokiem, zaczął gorączkowo rozglądać się wokoło, próbując namierzyć wysokiego trzydziestopięciolatka o długich ciemnych włosach, okalających przystojną i nietkniętą przez wiek twarz.

– Hyung! – krzyknął, zauważając go w końcu, wsiadającego do samochodu i przyspieszył kroku.

Hyunjin najchętniej odjechałby z piskiem opon, nie chcąc się z nim widzieć. Czuł się rozdarty, bo kochał Seungmina, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie był dla niego nikim więcej, niż drugą opcją. Szanse na związek z nim malały z każdą kolejną odmówioną randką i raniącym nazywaniem go przyjacielem. Jego nadzieja i wytrzymałość psychiczna były na wyczerpaniu.

Wsiadł do samochodu, ale nie odpalił silnika. Jak zwykle postanowił dać szansę młodszemu mężczyźnie na nic nieznaczące przeprosiny i wytłumaczenie. Potem pozwoli się oszukać i zbyt kolejnym pocałunkiem, a na koniec zapłakany wróci do swojego niewielkiego mieszkania sam. Znał ten schemat aż zbyt dobrze. Zazdrościł Jisungowi tego, że pozbierał się do kupy, a nie tylko udawał jak on.

– Przepraszam za moją matkę – wydyszał Seungmin, siadając obok niego.

Hyunjin wbił wzrok w swoje dłonie zaciśnięte na kierownicy i wzruszył ramionami. Zgrywał obojętnego, by jego spojrzenie nie uciekło mimowolnie w stronę mężczyzny, którego kochał do szaleństwa jak pierwszy lepszy dzieciak w liceum.

family is complicated - minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz