Rozdział 89

715 52 0
                                    

– Te dni upłynęły zdecydowanie za szybko – mruknął Jisung, stojąc przed lustrem w hotelowym pokoju. Poprawił niesforne kosmyki włosów, które nijak chciały współpracować po wysuszeniu ich suszarką. – Hyung... Wybierzmy się gdzieś jeszcze kiedyś, dobrze?

– Pewnie, zrobimy sobie podróż poślubną – zażartował nagle Minho, nieświadomie przypominając młodszemu mężczyźnie o nieudanych oświadczynach.

Planował to zrobić właśnie o północy w Nowy Rok, przy blasku i huku fajerwerków. Nawet jeśli wydawało się to niczym wyjęte z oklepanego romantycznego filmu, miało swój klimat.

Jisung przygryzł dolną wargę.

Z jednej strony było mu przykro, że ktoś go uprzedził, psując w ten sposób atmosferę niespodzianki, ale z drugiej odczuł pewnego rodzaju ulgę. W końcu nigdy nie rozmawiali jeszcze o ślubie czy małżeństwie. Niby nic ich nie ograniczało, Minho był wdowcem, a Jisung rozwodnikiem, a jednak żaden z nich nie poruszył tego tematu.

„Może to i dobrze, że nic z tego nie wyszło. Odmówiłby mi albo czuł presję i tylko wszystko by się pokomplikowało – pomyślał i westchnął. – Powinienem porozmawiać z Changbinem? Albo oświadczyć się w bardziej komfortowych warunkach? Przy rodzicach? – Pokręcił głową. – Nie lepiej, nie. W naszym domu, przy dzieciach?"

– Co tak wzdychasz? Nie podoba ci się pomysł podróży poślubnej? – mruknął Minho, podchodząc do niego z uśmiechem i układając dłonie na jego biodrach.

Oparł podbródek na barku młodszego i przylgnął do jego pleców klatką piersiową.

Jisung zmusił się do uśmiechu i pokręcił głową, po czym odwrócił przodem do mężczyzny.

– Jesteś już gotowy, hyung? – zapytał, przyglądając się mu z uwagą.

– Tak, nie spodziewałem się, że pójdziemy do klubu, ale chyba może być, no nie? – upewnił się, wskazując na jeansy i ciemną koszulę ze śliskiego materiału, po czym przejechał dłonią po włosach.

– Mógłbyś ubrać cokolwiek, a i tak wyglądałbyś dobrze – mruknął zazdrośnie Jisung, przewracając oczami i sięgając po bezbarwną pomadkę nawilżającą.

– Tak jak i ty. Równie dobrze mógłbyś stać po drugiej stronie obiektywu, panie fotografie – odparł Minho i wrócił do pakowania pamiątek, które zakupili.

Cały dzień zwiedzali Jeju, mimo że pogoda nie dopisywała i było naprawdę chłodno. Udało im się jednak zrobić kilka dobrych zdjęć na plaży i dostać na plantację mandarynek, która, mimo że nie funkcjonowała o tej porze roku, to zajmowała się sprzedażą przetworów.

Następnego dnia rano mieli samolot, więc postanowili spakować bagaże już wieczorem, wiedząc, że wrócą raczej późno.

Jisung włożył soczewki i wcisnął telefon do tylnej kieszeni jeansów.

– Dobra, możemy iść – powiedział, odwracając się w stronę Minho. – Wyglądam, okej? – zapytał, ostatni raz poprawiając włosy lecące mu do oczu.

– Boże, słońce... – jęknął Minho, podchodząc do niego i układając dłonie na jego policzkach.

– Co jest? Coś nie tak? – Jisung zmarszczył brwi i spojrzał mu w oczy, szukając w nich odpowiedzi.

– Wiem, że mieliśmy wychodzić, ale... Nie możemy po prostu zostać tej nocy sami? – spytał, gładząc czule skórę jego twarzy.

– Rany, hyung. Zrobiłeś taką minę, że myślałem, że coś się stało – Jisung parsknął śmiechem i odsunął się od niego na krok.

family is complicated - minsungWhere stories live. Discover now