Arogancja - część piąta

13 0 0
                                    

Wen Ning stał z lekko opuszczoną głową i zwieszonymi ramionami, jak marionetka czekająca na rozkaz lalkarza.

Miał bladą, subtelną twarz, którą, na pewien melancholijny sposób, można było uznać za przystojną. Jego oczy pozbawione były jednak źrenic - wypełniała je gładka chmura bieli - zaś po jego szyi aż do twarzy pięły się liczne czarne linie, przypominające spękania, przez co melancholia przeistaczała się w przerażającą posępność. Skraj jego odzienia i rękawów był poszarpany i podarty. Z rękawów wyłaniały się nadgarstki tej samej popielatej barwy, co twarz. Na przegubach i kostkach nóg Wen Ning zapięte miał kajdany. Wcześniejsze pobrzękiwanie wydawały żelazne łańcuchy, wlokące się za nim po ziemi. Kiedy Wen Ning zamierał w bezruchu, zapadała cisza.

Nietrudno było się domyśleć, dlaczego wszyscy kultywatorzy śmiertelnie się przerazili. Wei Wuxian wcale nie był spokojniejszy od nich. Prawdę mówiąc fale niepokoju, jakie rozszalały mu się w piersi, właśnie wspięły się wyżej i roztrzaskiwały się wewnątrz jego czaszki.

Nie chodziło o to, że Wen Ninga nie powinno być tutaj; Wen Ninga w ogóle nie powinno być na tym świecie. Przecież obrócił się w popiół dawno temu, podczas oblężenia Kurchanów - Wzgórza Luanzang.

Kiedy Jin Ling usłyszał, że pozostali wykrzykują imię Wen Ninga, zwrócił miecz, poprzednio skierowany ku bogini, w drugą stronę. Widząc, że coś odwróciło jego uwagę, wysysająca dusze istota z zadowoleniem wyciągnęła rękę i pochwyciła go.

Wei Wuxian zobaczył, że do Jin Linga zbliżają się rozdziawione usta. Nie miał nawet czasu na zdziwienie. Ponownie uniósł bambusowy flet w trzęsących się nieco dłoniach, przez co melodia, którą grał, także drżała. Poza tym, flet został sporządzony na łapu-capu, więc dźwięk, jaki się z niego wydobywał był raczej ochrypły i niemiły dla ucha. Po dwóch nutach Wen Ning znów się poruszył.

W mgnieniu oka znalazł się przed wysysającą dusze boginią i zadał jej cios kantem dłoni. Kark bogini pękł i, choć jej ciało nie poruszyło się, siła uderzenia okręciła jej głowę. Jej twarz zwrócona była teraz w tył, a mimo to nadal widniał na niej uśmiech. Wen Ning zadał kolejny cios dłonią, z łatwością odrąbując rękę, w której bogini trzymała Jin Linga.

Posąg schylił głowę, by spojrzeć na poszarpany kikut nadgarstka. Zamiast obrócić głowę, poruszył całym ciałem, tak, że zwrócił się Wen Ninga twarzą i plecami. Wei Wuxian nie odważył się na chwilę odprężenia. Głęboko zaczerpnął powietrza i nakazał Wen Ningowi podjąć walkę. W następnej chwili poczuł jeszcze większe zdumienie.

Zwykłe zwłoki nie były zdolne do samodzielnego myślenia i wymagały jego rozkazów. Z drugiej strony potężne ożywione trupy były zazwyczaj deliryczne i niezbyt przytomne. Jednak Wen Ning był inny - stworzył go Wei Wuxian, co znaczyło, że z łatwością można było go nazwać najpotężniejszym ożywionym trupem na świecie. Tylko on zdolny był do samodzielnego myślenia. Poza tym, że nie obawiał się ran, ognia, zimna, trucizny i wszystkich rzeczy, jakich lęka się człowiek, niczym się od niego nie różnił.

Jednak w tej chwili Wen Ning z całą pewnością nie był świadomy swoich czynów!

Wei Wuxian był zaszokowany i pełen wątpliwości. Z tłumu dobiegły okrzyki zaniepokojenia. Za pomocą rąk i nóg Wen Ning przygwoździł boginię do ziemi. Podniósł głaz stojący obok, wyższy od człowieka, i uniósł go nad boginią. Zaczął uderzać w nią z ogromną siłą. Każdy cios rozlegał się jak grzmot. Wen Ning nie ustawał, dopóki kamienne ciało wysysającej dusze bogini nie zostało rozkruszone na kawałki.

Spomiędzy sterty białych kamieni rozsypanych na ziemi, wytoczyła się niewielka kulka, otoczona kręgiem światła o barwie śniegu. Był to rdzeń, który skondensował się w bogini po tym, jak pochłonęła dusze około dziesięciu żywych osób. Gdyby udało się go odzyskać, przy zachowaniu ostrożności można byłoby sprawić, że niektóre z ofiar odzyskałyby swoje, dopiero co pożarte dusze. Jednak w tej chwili nikt nie próbował podnieść kulki. Miecze, skierowane uprzednio na boginię, zmieniły swój cel.

Niepowstrzymany (The Untamed) [nieoficjalne tłumaczenie powieści]Where stories live. Discover now