Doskonalenie - część pierwsza

30 0 0
                                    

Rezydencja sekty Lan znajdowała się na odludnej górze za miastem Gusu.

Mgła, niczym ocean chmur w krainie nieśmiertelnych, nieustannie otulała białe ściany i czarne dachy budynków, rozrzuconych po malowniczym ogrodzie, otaczającym pobudowany nad wodą pawilon. O świcie, pierwsze promienie wstającego słońca przebijały się przez jej skłębione fale, które dryfowały ze wszystkich stron, idealnie podkreślając nazwę rezydencji – „Chmurne Zakątki."[1]

W tak zacisznym miejscu serce człowieka uspokajało się niczym nieruchoma woda. Jedynym dźwiękiem były wibrujące w powietrzu echa dobiegające z dzwonnicy. Chociaż gór nie można było przyrównać do świątyni, ich chłód miał w sobie coś z odosobnienia Zen.

Atmosferę tę zmącił znienacka przeciągły ryk, od którego ciarki przebiegły po plecach uczniów zajmujących się treningiem, lub porannym czytaniem[2]. Nie mogli się powstrzymać, by nie rzucić okiem w stronę głównej bramy, skąd dobiegał dźwięk.

Przed bramą, uczepiony swojego osiołka, Wei Wuxian zanosił się płaczem.

- Przestań płakać! – powiedział Lan Jiangyi. – Sam mówiłeś, że lubisz Hanguang-Juna. Czemu wyjesz, kiedy zabrał cię do siebie?

Wei Wuxian przybrał żałosny wyraz twarzy.

Od nocy na Górze Dafan nie przydarzyła mu się okazja, by ponownie wezwać Wen Ninga. Zanim Lan Wangji odwiózł go do Chmurnych Zakątków, nie miał też żadnej sposobności, by dowiedzieć się dlaczego Wen Ning nie odzyskiwał świadomości, ani czemu znów pojawił się na tym świecie.

Za młodu Wei Wuxian przez trzy miesiące przebywał w siedzibie sekty Lan, pobierając nauki wraz z uczniami z innych klanów. Na własnej skórze doświadczył więc panującej tu atmosfery monotonii i nudy. Nadal wzdrygał się na myśl o około trzech tysiącach zasad, wypisanych drobnym maczkiem na Ścianie Dyscypliny. Holowany na szczyt góry, znów minął tę skalną ścianę i spostrzegł, że dopisano na niej na jeszcze tysiąc zasad. Teraz było ich ponad cztery tysiące. Cztery tysiące!

– Spokojnie! – powiedział Jingyi. – Przestań robić zamieszanie. Hałasowanie jest zakazane w Chmurnych Zakątkach.

Wei Wuxian hałasował właśnie dlatego, że nie chciał tam wchodzić.

Jeśli zostanie zawleczony do środka, niezwykle trudno będzie mu wydostać się na zewnątrz. Dawniej, kiedy przybył tu po nauki, wszystkim uczniom wręczono jadeitowe przepustki, umożliwiające przekroczenie bramy. Tylko osoba posiadająca przepustkę mogła swobodnie wchodzić i opuszczać Chmurne Zakątki, w innym przypadku nie zdołałaby przejść przez ich ochronną zaporę. Po upływie dziesięciu lat środki ostrożności mogły się jedynie zaostrzyć, a nie osłabnąć.

Lan Wangji stał nieruchomo przed bramą, udając, że nie słyszy Wei Wuxiana, i przyglądał się całej scenie z niewzruszonym wyrazem twarzy.

- Niech krzyczy – powiedział, kiedy głos Wei Wuxiana nieco przycichł. – Kiedy się zmęczy, wciągnijcie go do środka.

Wei Wuxian uczepił się osiołka i waląc w niego głową zapłakał jeszcze głośniej.

Co za pech! Myślał, że cios zadany Zidianem rozwieje wszelkie wątpliwości Lan Wangji'ego. W tamtej chwili był dumy z tego, że posłał w jego stronę kilka ciętych słów i obrzydliwych komentarzy. Któż mógł przypuszczać, że Lan Wangji zachowa się inaczej, niż dawniej? O co tu chodziło? Czy to możliwe, że po tylu latach osiągnął nie tylko wyższy poziom duchowy, ale też rozwinął wyższą tolerancję?

- Pociągają mnie mężczyźni... – powiedział Wei Wuxian – ...a waszej sekcie jest tylu pięknych młodzieńców. Boję się, że nie zdołam się powstrzymać.

आप प्रकाशित भागों के अंत तक पहुँच चुके हैं।

⏰ पिछला अद्यतन: Oct 21, 2021 ⏰

नए भागों की सूचना पाने के लिए इस कहानी को अपनी लाइब्रेरी में जोड़ें!

Niepowstrzymany (The Untamed) [nieoficjalne tłumaczenie powieści]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें