Prolog.

310 12 2
                                    

Wesołych świąt, zjedzcie zajebiste żarcie. Życzę Wam abyście zaznali chociażby chwili spokoju i mieli więcej czasu na zaszycie się w pokoju z dobrą książką.

To mój mały prezent pod choinkę.

Witaj kruszynko,

Niezmiernie żałuję, że nie mogłam być na twoich osiemnastych urodzinach. Kurczę, na taką dużą dziewczynę już wyrosłaś i na pewno grzeszysz swą urodą. Przyznaj się mi tu, masz już jakiegoś chłopaka na oku? Albo i dziewczynę? Z pewnością masz za sobą długi sznur ciekawych osób, bo trudno jest innym się na ciebie nie spojrzeć. Ach, pamiętam jak byłam w twoim wieku i przeżywałam z wielkimi emocjami każde rozstanie i zauroczenie, ale największy efekt wywarł na mnie twój tata. Pewna jestem, że nie chce ci się tego czytać, jednak pamiętaj, że z każdym pytaniem możesz się do niego zwrócić i on ci na wszystko odpowie. Z mojej strony chcę ci powiedzieć, iż nie raz spotkasz się ze zranieniem, łzami płynącymi ci strumieniami po policzkach, które trudno będzie ci powstrzymać. Najbardziej może uderzyć w ciebie brak lojalności, dwulicowość, chamstwo i rozczarowanie ze strony najbliższych ci osób. I oczywiście, możesz czuć się źle, możesz przez miesiąc nie wychodzić z łóżka, albowiem tylko wtedy, gdy takie zachowanie będzie pewnym procesem. Procesem po którym staniesz się silniejsza, odważniejsza i poznasz swoją wartość. Pamiętaj tylko, abyś nigdy przenigdy nie wybaczała ludziom, którzy potraktowali cię w najgorszy sposób. Nie wybaczaj, gdy wspomnienia są na tyle przytłaczające, na tyle rozrywające twoją klatkę piersiową, iż trudno ci oddychać.

I wiem, urwałam w najlepszym momencie, ale chcę byś miała udany dzień i nie przepłakała go całego :)

                         Twoja zawsze kochająca,
                                            Mama.

Zaśmiałam się pod nosem, składając list i wkładając go ponownie do koperty. Przekręciłam ją na drugą stronę i widząc staranne, piękne pismo przejechałam po nim opuszkami palców, chcąc poczuć chwilę, w której ona pisała moje imię na delikatnie żółtym papierze. Chciałam posiąść jej zapach, którym przesiąkły kartki, wyobrazić sobie jak trudno przyszło jej pisanie listu oraz jakie uczucia towarzyszyły jej w ostatnich dniach chodzenia po wielkim, starym domostwie zbudowanym w unikatowym stylu. Po dłuższym wpatrywaniu się w prezent urodzinowy, przycisnęłam go do swojej klatki piersiowej, przymykając powieki i próbując powstrzymać napływające wielkimi falami słone łzy. 

– Och, mamo. Tak za tobą tęsknię – szepnęłam głosem przepełnionym smutku i lekkiego rozgoryczenia. Nadal starając trzymać swe nerwy na wodzy, podniosłam powieki, wyglądając przez duże okna wychodzące na ruchome ulice miasta. – Chciałabym się znaleźć tam, gdzie byłaś ty w ostatnich miesiącach.

Pociągnęłam ze wzruszenia nosem i pomrugałam kilkukrotnie odganiając nieznośną ciecz, która zebrała się w kącikach oczu. Oderwałam trochę pogniecioną od uścisku kopertę z cenną zawartością od piersi, następnie odkładając ją ostrożnie na stolik nocny przy łóżku, spojrzałam na nią ostatni raz. Musiałam być dobrej myśli. Musiałam spróbować się cieszyć swoimi urodzinami, mimo że moja najdroższa i najpiękniejsza rodzicielka nie mogła byś obok mnie. Dlatego uśmiechnęłam się do jej ostatniej części siebie, jaką był list i powolnie wycofując się, wsłuchiwałam się w cichy głos powtarzający mi, że będzie to dobry dzień. Stawiając drugą stopę za progiem sypialni, zamknęłam od razu drzwi odcinając się od mojego bezpiecznego schronienia. 

– Vail! Chodź bo spóźnimy się! – głośny krzyk taty z kuchni, rozszedł się po mieszkaniu, docierając aż do samego końca długiego korytarza. 

Certain Future [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz