Rozdział 14.

40 2 0
                                    

jak minęło wam halloween? ja spędziłam je na oglądaniu horrorów i graniu w simsy  

rozdział na dobry początek miesiąca :)

— Przymierz tą ostatnią jeszcze raz. Myślę, że będzie do ciebie o wiele bardziej pasować. W dodatku nie jest tak aż za prosta, a nie zawsze za dużo to zdrowo. 

— Masz rację, Vail. — Spuściła wzdłuż tułowia luźno ręce, patrząc zrezygnowana w swoje odbicie. Jej skóra zaczerwieniła się na policzkach, a usta wygiął grymas. 

Była to któraś z kolei sukienka, która nie pasowała jej wcale. Próbowała ukryć rozczarowanie i złość, lecz przy przed ostatniej czara goryczy się wylała, tym samym po jej policzku spłynęła samotna łza. Zrobiłam krok w przód i ścisnęłam jej ramię dodając tym gestem trochę otuchy. Drugą dłonią pomasowałam jej plecy. Starałam się nie patrzeć w jej oczy, nie chcą widzieć w nich siebie. 

— Będzie dobrze, Alice — powiedziałam łagodnie, wlepiając wzrok z pusty punkt. — Mówię ci, że ta ostatnia na pewno będzie do ciebie pasować. Wyobraź sobie, że idziesz do ołtarza, prowadzi cię do niego twój ojciec, a na samym końcu czeka Marshall. Będzie próbował powstrzymać łzy, ale kilka z nich spłynie po jego policzkach. Jego pierwsza myśl na pewno zabrzmi: Jaką ja mam piękną żonę. A gdy staniesz przed nim, nie będzie ważne w co jesteś ubrana, a najważniejszym będziecie wy. Ty i on. Bo się kochanie bardziej niż ktokolwiek inny — na samym końcu zadrżał mi głos od emocji, które tak starałam trzymać na wodzy. W oku zakręciła mi się pełna żalu łza, lecz szybko zniknęła. 

Nie zawsze musi chodzić o ciebie, Vail.

— Dziękuję — odparła, patrząc na mnie w odbiciu — za dodanie otuchy. Od pewnego czasu między nami nie jest dobrze, myślę, że za bardzo stresujemy się całą ceremonią. A ty dałaś mi część dobroci i wsparcia, o które on zapomniał. 

Podniosłam na jej twarz wzrok, spotykając jej zielone tęczówki. Serce trzasnęło mi kolejny raz na małe kawałki. 

— Dziękuję, że ze mną tu przyszłaś. Czasem mam wrażenie, że jesteś za dobra dla innych. Ale może właśnie to cię wyróżnia? Bardzo, bardzo ci dziękuję, że aż nie wiem jak ująć w słowa to, jak się czuję. — Uśmiechnęła się przez łzy, złapała i ścisnęła moją dłoń. — Ktoś, kto cię pozna, nawet nie będzie zdawać sobie sprawy, jak wielki skarb ma przy sobie. 

— Przestań dziękować i leć przymierzyć tą głupią sukienkę — zaśmiałam się i żartobliwie pchnęłam w stronę przymierzalni. 

Dziewczęcy rozbawiony głos dotarł do moich uszu, a gdy oddzieliła nas od siebie zasłonką, mój uśmiech z każdą sekundą tracił na sile, nadając ustom obojętny wyraz. Wszystkie mięśnie opadły, rozluźniły się, pozostawiając pustkę i wygrywane echo słów Alice w za ciasnej głowie. Dziękuję, że tu przyszłaś. Nie ma za co mi dziękować, na pewno nie ona. Dziś rano miałam w planie powiedzieć jej o tym, jak zachował się w stosunku do mnie Marshall, ale kiedy przyszła odpowiednia chwila, szybko zniknęła przez jej załamanie. Nie mogłam bardziej jej dobić, a w szczególności, ze tak mało czasu zostało do ślubu. Prócz jednej sytuacji, nie mogłam stwierdzić, iż Marshall był dla niej nieodpowiedni. W końcu nie znałam ich relacji na tyle, aby móc się na ich temat wypowiadać, jednak mogłam stwierdzić, że Marshall, tak samo jak Alice niebywale bardzo stresowali się ślubem, co oddaliło ich trochę od siebie. Po kobiecie mogę stwierdzić, że bardzo zależy jej na mężczyźnie. Nie powinni zaprzepaszczać tego, bo nie mogą się dogadać. 

— I jak?

Spojrzałam na nią od góry do dołu, wiedząc, że tym razem wygrała na loterii. Z pewnością sama wiedziała, że wygląda obłędnie, lecz chciała się upewnić na sto procent, iż tak na prawdę było. 

Certain Future [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz