Rozdział 19.

37 1 3
                                    

hello pyśki, zamiast życzeń na walentynki dostajecie prezent na dzień singla. wiem, wiem też was kocham 


— I na tym zakończyła się rozmowa, bo kazałam mu wyjść. — Opadłam na kanapę, wróciwszy z kuchni wraz z winem oraz dwoma kieliszkami. — Ruth, jeśli coś wiesz, to powiedz mi zanim będzie za późno.

— Wiem tylko, że potrafi być wymagający i miewać humory... Jest tak samo przystojny, mądry i oszałamiający. Taki jak Crawford — wypuściła spomiędzy ust westchnienie, opierając się plecami o kanapę. Wystawiła dłoń po szkło, czekając cierpliwie aż zostanie zapełnione do połowy. 

— Ruth — jęknęłam, stawiając pustą do połowy butelkę, jednak nie poszłam w ślady rudej piękności i nie napiłam się od razu alkoholu. — Ta informacja jest mi kompletnie zbędna. — Zgarnęłam ze stolika paczkę papierosów, podniosłam wieczko i zaciągnęłam się ich zapachem. — Idę na balkon, idziesz ze mną?

— Z chęcią. — Podniosła się, otrzepując spodnie i zarzucając na ramiona jasny sweterek. Odrzuciła do tyłu długie włosy, kierując się jako pierwsza do balkonowych drzwi. Otworzywszy je, zaprosiła mnie uprzejmym gestem na zewnątrz. — Chociaż ja będę dla ciebie dżentelmenem.

— Ależ jestem zaszczycona — sarknęłam, posyłając jej szelmowskie spojrzenie. 

Oparłam się o barierkę, włożyłam pomiędzy wargi tytoniową przyjemność, a paczkę przejęła ruda. Nim minęła chwila intensywny dym wypełniał moje płuca, drapiąc i kując przyjemnie swoją ostrością układ oddechowy. Bostońskie ulice ucichły, co było już codziennością po północy w tej części miasta. Nie przeszkadzał mi brak chaosu na drogach oraz krzyki zdenerwowanych ludzi, wręcz cieszyłam się, że miałam namiastkę upragnionej cieszy po wróceniu z pracy i siedzeniu do późna, starając się odprężyć we własnym towarzystwie, jednak teraz obecność Ruth nie przeszkadzała mi w najmniejszym stopniu. Mogłam stwierdzić, iż jej osoba była dla mnie jednym z elementów, które sprawiały, że czułam ukojenie. Nie umiałabym określić konkretnie jak to się działo, lecz gdy na prawdę potrzebowałam tego, ona się zjawiała. Po prostu trwała ze mną i umiała mnie wysłuchać. Nie sądziłam, że brakowało mi figury kogoś z kim spędzanie czasu okazałoby się tak zadowalające, a utrzymywanie kontaktu tak banalnie proste i nie wymagające ciągłego pisania i spotkań. 

— Wiesz jak bardzo trujące jest to gówno? — zapytała, zaciągając się, patrząc przed siebie. — Ale tak dobre, że oprzeć nie mogę się pokusie, jak trochę wypiję. — Spojrzała w moją stronę, co wychwyciłam kątem oka. Odchyliła głowę, aby mieć lepszy widok i w skupieniu coś rejestrowała. — A czy ty nie mówiłaś mi, że nie palisz? 

— Może coś podobnego kiedyś wspomniałam — rzuciłam, patrząc na papierosa w dłoni. — Czasem to prawda, czasem nie. — Obróciłam głowę i nachyliłam nad nią. — Zależy komu potrzebna ta informacja. 

Ruth prychnęła pod nosem, kręcąc z niedowierzaniem głową. 

— Myślisz, że Rhodes wie coś o nim, ale nie chce tego nikomu zdradzić? Wiesz, takiego haka, od którego zależy jego i Downey'a firm przyszłość? — zapytała zaciekawiona, wyjmując mi z ust ów pytanie. 

Również nie mogłam przejść obojętnie obok takiego pomysłu, lecz ta myśl wydawała się tak nierealnie prawdziwa, że wolałam udawać, iż nie myślałam w taki sposób o zatargach Rhodesa z Downey'em. Za wszelką cenę nie chciałam poddać się pokusie zrealizowania planu, jakim byłyby przeszpiegi, ale z drugiej strony za bardzo denerwowało mnie zachowanie Rhodesa, abym przeszła obojętnie obok tej sprawy. W szczególności, iż przez zachowanie mężczyzny zostałam już w pewien sposób wciągnięta w jej sidła. 

Certain Future [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz