Rozwścieczona Paulina zatrzasnęła drzwi od gabinetu Marka z taką siłą, że o mały włos nie pękły w nich szyby. Siedząca nieopodal Joaśka aż podskoczyła na krześle i krzyknęła ze strachu, ale Febo nawet nie spojrzała w jej stronę, tylko pobiegła prosto przed siebie w kierunku wind. Mijała kolejnych pracowników jak powietrze, jakby spodziewała się dojrzeć na ich twarzach drwiące uśmiechy. Miała nieodparte wrażenie, że wszyscy już wiedzą o romansie Marka, co tylko potęgowało jej gniew i rozgoryczenie.
Co za upokorzenie!, ta myśl prawie rozsadzała jej głowę od środka. Gdy wyszła z budynku, chciała wykrzyczeć na głos całemu światu, jak bardzo nienawidzi Marka i jak żałuje tego, że w ogóle się z nim związała. Jednak ostatkiem sił powstrzymała się przed tym desperackim krokiem. Nikt obcy nie miał prawa oglądać jej w takim stanie. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby trafiła na jakiegoś wścibskiego dziennikarza. Nie chcąc ryzykować, wskoczyła do pierwszej z brzegu taksówki. Chciała uciec jak najdalej od tego potwornego miejsca, gdzie wszystko kojarzyło jej się z nim.
Tyle lat się dla niego poświęcałam! Zawsze przymykałam oczy na jego kolejne wybryki! Czasami musiałam wręcz udawać, że nie dostrzegam jego oczywistych kłamstw! Dio! I po co to wszystko?! W imię dobra firmy i naszego wspólnego, idealnego związku? A co on przez te lata zrobił dla firmy i... dla mnie?! Zawsze to ja musiałam się starać, a on tylko łaskawie to akceptował. Czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie? Chyba Lidia miała rację: życie czasem kpi sobie z naszych planów, gniew nakręcił spiralę negatywnych myśli w jej głowie.
— To dokąd jedziemy? — zapytał uprzejmie kierowca, wyrywając ją z zamyślenia.
— Pod ten adres — odparła z typową dla siebie wyniosłością, podając mężczyźnie niewielki kartonik, który zawsze miała pod ręką. Gdy po chwili otrzymała go z powrotem, zgrabnym ruchem wsunęła go do zewnętrznej kieszeni trzymanej na kolanach torebki. Gdy samochód ruszył, Paulina odwróciła wzrok i od niechcenia obserwowała mijane krajobrazy. Dobrze znała drogę. Pokonywała ją już setki razy, więc w razie potrzeby umiałaby z dokładnością urządzenia nawigacyjnego podać szczegóły dojazdu. Zmierzała do jedynego w Warszawie miejsca, gdzie zawsze czuła się bezpiecznie.
***
Po wyjściu Pauliny z gabinetu Marek bezskutecznie próbował pozbierać myśli. Mógł się spodziewać, że jego narzeczona zareaguje nerwowo na wieść o jego kolejnej zdradzie. Już poprzednim razem groziła mu zerwaniem ich związku, ale wtedy to wszystko jakoś rozeszło się po kościach. Tym razem było inaczej. Paulina wydawała się być śmiertelnie poważna i nieprzejednana. Nie chciała nawet wysłuchać tego, co on ma na swoją obronę. Czy to dlatego, że tym razem Aleks zdobył dowody jego niewierności? Tego Marek nie przewidział.
Co za szuja, pomyślał z dezaprobatą. Zrobi wszystko, żeby mnie pognębić. A zniszczenie mojego związku z Pauliną postawił sobie chyba za punkt honoru. I co ja teraz zrobię, skoro ona nie chce mnie widzieć ani ze mną rozmawiać? Cholera wie, co Marta powiedziała na tym nagraniu. A przecież obiecała Sebie, że nie piśnie pary z ust. Jak ja mam to teraz odkręcić? Czy to możliwe, żeby to był koniec?
— Marek, przepraszam, że przeszkadzam, ale właśnie przyszedł ten faks — powiedziała prawie szeptem Joaśka, nieśmiało wchodząc do gabinetu szefa. — Wydaje mi się, że to pilne.
— Dziękuję — odparł oficjalnym tonem, po czym energicznym ruchem wyrwał jej z ręki trzymaną kartkę papieru. — Zajmę się tym później — dodał chłodno, rzucając faks na biurko bez uprzedniego przeczytania go.
— Tam jest napisane, żebyśmy odpowiedzieli jeszcze dzisiaj — upierała się, a na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
— Powiedziałem później — warknął, posyłając jej mordercze spojrzenie. — Drukowanymi mam ci to napisać?
YOU ARE READING
A gdyby tak - sezon 1
FanfictionSezon 1 A gdyby tak... wypadki w serialu od początku potoczyły się inaczej? Zapraszam do zapoznania się z alternatywną wersją pierwszej serii Pomysł narodził się wkrótce po zakończeniu serialu, ale dopiero wiadomość o planowanej kontynuacji okazała...