Zapamiętajcie, co się wam przyśni na nowym miejscu. Sny to bardzo ważna rzecz, pomyślał Maciek, przypominając sobie fragment dialogu ze znanej polskiej komedii. Niestety, jemu nie udało się zapamiętać tego, co mu się przyśniło pierwszej nocy po przeprowadzce do mieszkania Piotra. Przyczyna była bardzo prosta — Maciek całą noc nie zmrużył oka. Chociaż jego nowe łóżko okazało się o niebo wygodniejsze od tego, które miał w swoim pokoju w Rysiowie, to Szymczyk nie mógł się na nim ułożyć, bez przerwy przewracając się z boku na bok. Dlatego o poranku niechętnie zwlókł się z łóżka, czując się chodzący trup. W kuchni spotkał się z Piotrem, który wyglądał tak, jakby wstał lewą nogą. Chociaż Maciek zachowywał się wobec niego przyjaźnie i podczas śniadania starał się zagaić rozmowę, ten zdawał się kompletnie go ignorować. Szymczyk już od wczoraj obserwował Sosnowskiego, odnosząc wrażenie, że było coś dziwnego w jego postępowaniu. Piotr traktował Maćka bardzo oficjalnie, momentami nawet oschle i wydawał się być bardzo podejrzliwy. Szymczyk nie był skłonny do wyciągania pochopnych wniosków, dlatego zrzucił to na karb zmęczenia i stresu, z jakim niewątpliwie wiązało się przygotowanie dla niego pokoju oraz przeprowadzka. Kiedy jednak kolejnego dnia Piotr zachowywał się wobec niego dokładnie tak samo, Maciek zaczął trochę się niepokoić i zastanawiać się, o co mogło mu chodzić. Jednego był pewien — nie miał zamiaru tak tego zostawić i czekać z założonymi rękami, aż ich relacje się unormują. Szymczyk postanowił działać, żeby sprawnie przełamać pierwsze lody. Jedyny sposób, jaki przychodził mu do głowy, to kupienie butelki porządnego trunku i zaproponowanie Piotrowi, żeby wspólnie ją rozpili. Maciek zdecydował więc, że wracając z pracy, zadba o odpowiednie zaopatrzenie, by być gotowym na następny dzień, kiedy Sosnowski będzie już po całodobowym dyżurze w szpitalu.
Tymczasem Maciek jakby nigdy nic zebrał się do pracy, ciesząc się w duchu, że od dziś nie będzie musiał spędzać aż tyle czasu na dojazdach. Co więcej, postanowił pójść o krok dalej i dać wolne swojemu ukochanemu volvo, by skorzystać z komunikacji miejskiej. Szymczyk już poprzedniego dnia sprawdził sobie dojazdy i bardzo ucieszył go fakt, że nieopodal jego nowego miejsca zamieszkania znajdował się przystanek tramwajowy, z którego będzie miał bezpośrednie połączenie do pracy. Nie będąc pewnym, ile czasu zajmie mu taka podróż w porannym szczycie, Maciek odpowiednio wcześnie wyszedł z domu. Pod Domem Maklerskim znalazł się w ciągu dwudziestu minut, co oznaczało, że był sporo przed czasem. Niezrażony tym faktem, wszedł na górę, po cichu licząc na to, że rozpoczęcie pracy o ponad pół godziny wcześniej automatycznie sprawi, że będzie mógł skończyć wcześniej i mieć po południu więcej czasu dla siebie. Wchodząc do pustego biura, mimowolnie spojrzał w kierunku miejsca, które jeszcze niedawno zajmowała Aldona. Siadając za swoim biurkiem, westchnął głośno. Miał wyrzuty sumienia, że przez kilka ostatnich dni ani razu o niej nie pomyślał. To prawda, że dał ojcu dziewczyny słowo, że nigdy więcej się do niej nie zbliży. Jednak Maciek wciąż miał poczucie, że nie załatwił tej sprawy tak, jak należało. Chciał, żeby Aldona wiedziała, jak bardzo się o nią martwił i jak bardzo żałował, że doprowadził ją do tak desperackiego kroku. Nie był to jednak odpowiedni moment na takie rozważania. Obiecując sobie, że wróci do tej sprawy wieczorem, Maciek z zapałem zabrał się za pracę, licząc na to, że myśli o Aldonie nie będą go rozpraszały. Jego koledzy, którzy po pewnym czasie pojawili się w biurze, zdawali się czytać w jego myślach. Żaden z nich ani razu nie wspomniał nawet imienia ich byłej współpracowniczki. A to, co zrobił szef około południa, dostarczyło im nowych tematów do rozmów. Chociaż zbliżała się pora lunchu, kierownik zjawił się w biurze swoich podwładnych, przyprowadzając ze sobą młodą dziewczynę. Jak się wkrótce okazało, była to nowa stażystka, mająca dołączyć do ich zespołu.
— Sonia Wilczyńska — przedstawiła się, witając się kolejno z każdym z kolegów. Na koniec podeszła do Maćka i również do niego wyciągnęła rękę. On zaś, w przeciwieństwie do swoich współpracowników, nie przywitał jej pocałunkiem w dłoń, lecz normalnie uścisnął jej rękę.
CZYTASZ
A gdyby tak - sezon 1
FanfictionSezon 1 A gdyby tak... wypadki w serialu od początku potoczyły się inaczej? Zapraszam do zapoznania się z alternatywną wersją pierwszej serii Pomysł narodził się wkrótce po zakończeniu serialu, ale dopiero wiadomość o planowanej kontynuacji okazała...