Rozdział 122

106 3 0
                                    

— O, cześć — odezwał się Artur, kiedy po przekroczeniu progu salonu zorientował się, że znajdowali się w nim Violetta i Sebastian. — Czekaliście na mnie? — spytał szybciej, nim zdążył się rozejrzeć po pokoju i dostrzec stojące za nimi torby.

— Bynajmniej — zaprzeczył Olszański ze złośliwym uśmieszkiem na ustach. — Właśnie mieliśmy wychodzić — dodał, kątem oka zerkając na stojącą obok Kubasińską.

— Tak? Więc postanowiliście załatwić to w ten sposób? Po cichu wynieść rzeczy i po sprawie? — zdziwił się Kaczmarek, marszcząc brwi. — Nie sądzisz, że powinniśmy porozmawiać? — zwrócił się do Violetty, która nie tylko milczała, ale też nie obdarzyła go nawet przelotnym spojrzeniem.

— A o czym tu gadać? Przecież wszystko jest jasne jak słońce — Sebastian pośpieszył z odpowiedzią, akcentując każde słowo w wypowiedzianym przez siebie zdaniu.

— Nie mówiłem do ciebie — syknął fotograf, posyłając mu karcące spojrzenie.

— Najlepiej byś zrobił, jakbyś w ogóle się nie odzywał — stwierdził Olszański z przekąsem.

— A ty co? Mianowałeś się i tragarzem, i adwokatem Violetty? — zakpił Artur z ironicznym uśmieszkiem.

— Tak, a tobie nic do tego.

— Czyżby? — drążył temat Kaczmarek, spoglądając podejrzliwie na Olszańskiego. — A może chodzi tu o coś więcej, co? Czy jest jeszcze coś, o czym powinienem wiedzieć?

— Daruj sobie — fuknął Sebastian, robiąc groźną minę. — Ja wiem, że ty wiesz, że najlepszą obroną jest atak, ale tym razem ci się to nie uda. Dobrze ci radzę — odpuść sobie te kretyńskie insynuacje.

— A to dlaczego? Nie zgrywaj bohatera bez skazy, bo nim nie jesteś. W całej Warszawie słyniesz ze swoich lepkich rączek — zarzucił mu, nie mając zamiaru dać za wygraną.

— W sensie, że kradniesz? — szepnęła Violetta, spoglądając pytająco na Sebastiana.

— Nie, jest kobieciarzem — wyjaśnił jej Artur, przewracając oczami. — Nie wiedziałaś o tym? — spytał, będąc więcej niż pewien, że między nimi do czegoś doszło, a teraz tylko próbują to przed nim ukryć.

— Odezwał się monogamista — prychnął gniewnie Olszański. — Mam ci przypomnieć, co zrobiłeś przedwczoraj?

— Szkopuł w tym, że to nie ja — wzruszył ramionami Kaczmarek, postanawiając skorzystać z okazji, by wyjaśnić to nieporozumienie.

— A kto? Może twój sobowtór? — szydził Sebastian. — Nawet nie próbuj zaprzeczać. Violetta i ja widzieliśmy wyraźnie, jak i ty i Klaudia...

— Milcz — wycedził przez zęby fotograf, przerywając mu wpół słowa. — Już dawno powinieneś się nauczyć, by nie wypowiadać się o sprawach, o których nie masz pojęcia. Bo tak się akurat składa, że to Klaudia próbowała sobie w ten sposób coś załatwić. To ona mnie całowała, a nie ja ją.

— Niewiniątko się znalazło. Biedactwo, strasznie mi cię żal — skwitował Olszański z udawanym współczuciem. — I może jeszcze powiesz, że to ty jesteś pokrzywdzony w tej sytuacji? Nie rozśmieszaj mnie. Jestem więcej niż pewien, że wielokrotnie zdradzałeś Violettę. Głowę daję, że nie umiałbyś się nawet doliczyć, ile razy...

— I co z tego?! To nie jest twoja sprawa! — krzyknął Artur, któremu w tym momencie puściły nerwy. — Miałeś tupet, że przyszedłeś tutaj pod moją nieobecność, a teraz jeszcze mnie obrażasz! Wynoś się stąd i daj mi wreszcie pogadać z Violką!

A gdyby tak - sezon 1Where stories live. Discover now